Scena III - Eliksiry

13 0 0
                                    

Scena III

-To jak panowie otwieramy czwarte ? - zapytał lekko podchmielony Zoltan
- Ja chciałbym zaproponować coś innego - po usłyszeniu Barda Sommalier zawolał
-Zapraszam na coś specjalnego!
Wszyscy wstali i udali się w kierunku lady
Geralt dostrzegł stojące na niej kolorowe napoje wyglądem znajome .
- Oto wiedźmińskie eliksiry ! To znaczy nie takie prawdziwe rzecz jasna ale są nimi mocno inspirowane.
- Zgadza się - odpowiedział wiedźmin -zwykły człowiek po wypiciu prawdziwego eliksiru najprawdopodobniej otruł by się co skutkowało by śmiercią
- Spokojnie Panie Geralt to są drinki inspirowane pańskim cechem
- Hmm rzeczywiście bardzo przypominają te wiedźmińskie
-Pani Yennefer pomogła mi je przygotować i niestety nie mogła do nas dołączyć ale kazała mi przekazać że zrekompensuje to wieczorem gdy spotkacie się w domu .
Wiedźmin uśmiechnął się . Jaskier i Zoltan spojrzeli na siebie i również się uśmiechnęli.
- jakie to smaki? - Zapytał Krasnolud drapiąc się po głowie
- Nie mówcie , w tym jest cała frajda
- No dobrze jaskier niech tak będzie
Geralt spojrzał na eliksiry i zastanawiał się który wybrać . Zoltan odrazu sięgnął ręką po grom. Krasnolud wybrał ten eliksir tylko ze względu na nazwę ponieważ uznał że grom będzie najmocniejszy a krasnoludy miały mocne głowy do alkoholu i każdy zdawał sobie z tego sprawę. Jaskier po chwili wział puszczyka a Geralt postanowił wybrać Jaskółkę ponieważ z Wiedźmińskich odpowiedników najczęściej pił właśnie jaskółkę. Wiedźmin wział eliksir i dzięki swoim wyostrzonym zmysłom odrazu rozpoznał po zapachu smak owego napoju.
- Ten pachnie brzoskwinią - Powiedział zdecydowanie Biały wilk
- Mój natomiast to czarna porzeczka - stwierdził Bard po wzięciu małego łyka
- A mój - Krasnolud powiedział niepewnie - smakuje jak gówno
- Daj ja spróbuję krasnoludom zależy tylko na mocy alkoholu a nie doceniają walorów smakowych, oczywiście bez obrazy Zoltan .
- W sumie to masz rację
Wszyscy przyjaciele wybuchli śmiechem.
Jaskier spróbował drinka Zoltana .
- Czuje cytrynę i jakąś roślinę... Ehm to jest ... Jak to się nazywało
- Bazylia Jaskier - powiedział wiedźmin
- Skąd ty to wiesz nawet nie skosztowałeś ?
- Ale jestem na tyle blisko żeby czuć zapach
- No no geralt teraz to mi zaimponowałeś - powiedział z podziwem Zoltan
- Odkąd mieszkam w Corvo Bianco polepszyłem swoją wiedzę , między innymi na temat przypraw i ziół
- Dobra chce się ktoś zamienić ?- Spytał Krasnolud , miał wielką nadzieję że ktoś będzie chętny na jego propozycję
- Dobra daj to Zoltan mi nawet smakowało
Przyjaciele usiedli i przystąpili do picia swoich "eliksirów"
- Panowie yyy mam takie pytanie
- Słucham Zoltan - odpowiedział Jaskier
- Ty i Geralt , jak się poznaliście
- Nigdy ci nie mówiłem ?- spytał zdziwiony poeta
- No właśnie sobie nie przypominam
- No dobrze z chęcią opowiem ci jak to było
Jaskier wyprostował się i poprawił czaple pióro na swoim purpurowym kapelusiku po czym zaczał opowiadać
- No więc w Gulecie na rynku odbywała się wielka biesiada gdzie miałem dać wielki występ. Tak też się stało a po występie pod sceną wychędożyłem zwyklą dziewkę a przynajmniej tak mi się wydawało. Wtem nagle usłyszałem krzyki i wparowali tam Jacyś chłopi , jak się później okazało byli to bracia owej dziewki . Nie podołał bym im w pojedynkę jednak Geralt dołączył się wtedy
I razem wspólnymi siłami pokonaliśmy ich .
Postanowiłem się odwdzięczyć Wiedźminowi i zabrałem go do burdelu . Zoltan nie zgadniesz jak się nazywał
- masz rację Jaskier nie zgadnę - zaśmiał się Zoltan - No powiedz jak ?
- Zamtuz nazywał się " Kwiatuszek"
- Ha dziwna nazwa
- Gdy już się tam udaliśmy zamówiłem nam dwie dziewczyny a one co ,postępem nas zwabiły i zamkneły w piwnicy .O dziwo nie było tak źle ponieważ w piwnicy znajdowały się spore ilości alkoholu . Tak się napruliśmy z Geraltem że nie pamiętam jak z tamtad wyszliśmy a ty Geralt?
- Ja też nie pamiętam wiem że obudziłem się następnego dnia w stajni z Lutnią Jaskra
- niech zgadnę gdzie obudził się Jaskier. Pewnie w łożu z jakąś dziewką.
- Zgadłeś ale nie była to zwykła dziewka tylko ta sama którą wychędożyłem dzień wcześniej. Jak ona miała ... Kora . I wyobraź sobie że budzę się a ona mnie uświadamia że mamy mieć dzisiaj wesele. Nie wiem czego wystraszyłem się wtedy bardziej zaślubin czy braku mojej ukochanej lutni . A gdy Geralt mnie odnalazł to uciekliśmy z Gulety.
I tak własnie się poznaliśmy
- O cholera chłopaki ciekawie mieliście bez dwóch zdań
- wypijmy za to - Jaskier podniósł swój kufel
do toastu
- A co chcesz pić kufle puste a eliksiry wypite- Powiedział krasnolud z wyraźną nadzieją że bard ma jeszcze coś w zanadrzu.
Jaskier podniósł prawą rękę i zawołał:
- Sommelierze podaj nam wino
- A jakie panowie sobie życzą mamy duży asortyment
- Niech Geralt wybierze w końcu to jego dzień .
Wiedźmin po wzmiance o urodzinach nie czuł już dyskomfortu. Prawdopodobnie za sprawą dużej ilości alkoholu który wypił wraz z towarzyszami .
- Hmm to niech będzie wino Est est
Sommalier przyniósł wino a Wiedźmin  odkorkował butelkę i polał swoim przyjaciołom
- No to jeszcze raz , nasze zdrowie panowie...

Urodziny Białego Wilka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz