Rozdział XXXI

2.4K 267 16
                                    

Rozdział XXXI

Kennedy

Drzwi otworzyły się ledwie po kwadransie, wiem to, bo liczyłam upływające sekundy starając się uspokoić i wymyślić jakiś plan. Nie mogłam przecież tylko leżeć i wpatrywać się w sufit w oczekiwaniu na to co ten skurwiel dla mnie zaplanował. Tucker wszedł do środka tym razem zapalając małą żarówkę i uważnie omiatając mnie spojrzeniem. W ręce trzymał tacę, którą teraz postawił na krześle.

Czułam się słaba i zmęczona, a mięśnie rąk i nóg zdrętwiały mi od niewygodnej pozycji w jakiej znajdowałam się od dłuższego czasu. Nic nie jadłam od śniadania, ale na widok kanapki, którą mi przyniósł nawet mój wygłodniały żołądek zbuntował się. Nie ufałam mu i cholera wiedziała co mógł wsadzić do środka. Jeżeli tylko pozostawałam przytomna miałam kontrolę nad tym co się działo, a przynajmniej tak sobie mówiłam.

Usiadł obok mnie na wąskim łóżku i sięgnął do mojej twarzy. Palec przejechał po moich wargach, a ja powstrzymałam chęć, by go ugryźć. W tym momencie każda walka była bezcelowa, a ja wolałam zbierać siły na później. W końcu kiedyś będzie musiał mnie uwolnić, prawda? 

- Nie dotykaj mnie – syknęłam jednak czując wzbierające mdłości.

Roześmiał się obrzydliwie zadowolony z siebie, a jego dłoń przesunęła się wzdłuż mojego boku i zatrzymała przy piersiach. Ścisnął ją mocno, a ja zagryzłam wargi, by nie rozpłakać się. Nie miałam zamiaru dawać mu tej chorej satysfakcji.

- Jeszcze będziesz błagać o to – powiedział pewnie i wykręcił mojego sutka, aż szarpnęłam się do tyłu nawet jeśli nie miałam gdzie uciec. – Jego pewnie błagałaś, co?

Milczałam wpatrując się w jego twarz. Obserwował moje ciało, ale jego wzrok przepełniony był wściekłością.

- Ten skurwiel nie zasłużył sobie na to, żeby cię dotykać – warknął zsuwając dłoń niżej, a ja nie mogłam już powtrzymać łez, które pojawiły się w moich oczach.

Materiał sukienki, którą miałam na sobie był podciągnięty w górę od mojego wcześniejszego szamotania się i widziałam jak Tucker prześlizguje wzrokiem po moich nagich udach. Chciałam złączyć nogi, ale sznury mi to uniemożliwiały. Łzy spłynęły po moich policzkach, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Gdy jednak wsunął dłoń pod moją sukienkę i położył ją między moimi nogami poczułam tak wielki ból, że nie potrafiłam już panować nad sobą. Nawet nie był on wywołany jego dotykiem, ale pojawił się gdzieś w środku. Jakby ktoś rozgrzanym prętem wiercił mi w żołądku. Zaczęłam się trząść, a w moim gardle wzbierał krzyk. Tucker obserwował mnie lśniącymi oczami, jakby mój strach go podniecał jeszcze bardziej. Nie chciałam mu dać satysfakcji, że wywołuje we mnie jakieś emocje, ale nie potrafiłam ich już powstrzymać, gdy spróbował wsunąć palce pod materiał majtek. Krzyk wydostał się na powierzchnię wraz z przekleństwami, a ja wierzgałam nogami, byle tylko zrzucić z siebie jego dłoń. Nawet nie zauważyłam, że udało mi się uderzyć go kolanem w bok dopóki nie odskoczył z syknięciem.

- Pierdolona suka – warknął i uderzył mnie w twarz. 

Czułam pieczenie na mokrym policzku, ale odetchnęłam z głupią nadzieją, gdy odsunął się od łóżka.

- Odwlekasz nieuniknione, ale jeśli to cię uszczęśliwi. Pamiętaj, że mamy czas, Kennedy – powiedział patrząc na mnie z tym uśmieszkiem. – Mamy cały pierdolony czas. A kiedy już cię zerżnę nakręcę to wyślę to niego. Żeby wiedział dla kogo tak krzyczysz. Żeby w końcu nauczył się gdzie jego miejsce.

Łzy popłynęły jeszcze większym strumieniem, ale mój mózg zaczął pracować na szybszych obrotach. Wiedziałam, że Tucker nienawidzi Jokera. Boże, każdy w tym mieście widział napięcie między nimi, ale do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo Tucker chce go skrzywdzić. Najpierw atakował jego i cały klub, a teraz wziął mnie. Może i miał układ z ojcem i faktycznie porwał mnie właśnie z tego względu. Ale to jak bardzo zafiksowany był na punkcie mnie i Jokera wydawało się mieć głębsze podłoże. Odetchnęłam głęboko starając się uspokoić bicie serca.

Grimm Reapers MC #6 Joker | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz