Obóz herosów

17 2 12
                                    


- To smakuje zupełnie jak lazania! - zachwyciła się Wika rozgryzając ostatni kawałek ambrozji - Mogę tego więcej?

- Absolutnie nie! - Sprzeciwiła się jej nimfa - To bardzo ryzykowne dla was, herosów, bo jak zjecie jej nawet odrobinę za dużo to możecie po prostu wyparować.

 Ta myśl przeraziła Wikę i postanowiła nie próbować swojej wytrzymałości.

 Niedługo później młodzi herosi zostali zaprowadzeni do domku Hermesa - jako, że jeszcze nie zostali uznani przez swoich boskich rodziców, to właśnie ten domek będzie ich gościł. 

- To tutaj się tymczasowo zatrzymacie. - Wyjaśnił im Klonek - Dopiero wtedy, gdy wasz rodzic was uzna będziemy mogli przydzielić was do właściwego domku. Ewentualnie wybudować nowy, jeżeli takowego jeszcze u nas nie ma.

 - Wybudować? - Zdziwił się Maniks 

 - Tak w skrócie to pewien heros, Percy Jackson, po bitwie w Manhattanie, o której uprzedzając pytania opowie wam ktoś inny, wymusił na bogach po pierwsze to, aby uznawali wszystkie swoje dzieci, a po drugie, żeby na Wzgórzu Herosów stanęły domki nie tylko głównej 12 bogów, ale również innych olimpijczyków. - Zaczął - Te nowe domki to fajna sprawa, wiecie? Zaprojektowała je Annabeth Chase, córka Ateny. Otrzymała nawet zadanie odbudowy olimpu! Można je łączyć, przesuwać i zmieniać jednym kliknięciem. Czasami do obozu trafiają herosi, których rodzice wciąż nie mają swojej świątyni. Niedawno dołączyły do nas bliźniaczki od Nike więc w mgnieniu oka postawiliśmy im dom. Swoją drogą, polecałbym nie dawać im żadnej sugestii rywalizacji. 

- Kim oni są, ten Percy i Annabeth? - zaciekawiła się Kamila - Są tutaj, w obozie?

 - Na ten moment jeszcze nie przybyli do obozu, ale myślę, że niedługo ich poznacie.

 - Cóż, myślę, że tutaj się rozstaniemy. Na resztę pytań odpowiedzą wam obozowicze. - dodał Klonek po chwili ciszy i wyruszył w kierunku lasu

 W domku nasza jeszcze niesławna siódemka zastała wielu obozowiczów, jak zresztą na domek Hermesa przystało. Ich uwagę zwróciła jednak szczególna dwójka, niejacy Travis i Connor Hood. Bracia i synowie Hermesa, grupowi domku. Właśnie próbowali wcisnąć ogromną skrzynię pod łóżko.

 - Co oni zaś robią. - Zastanowił się głośno Kamil 

- Hej, co wy robicie?! - Zawołała Ava

 - Och, jesteście! Betty nam mówiła, że możemy się was spodziewać! - Odpowiedział Connor z szelmowskim uśmiechem na twarzy - A to... Valentina ma na nią chrapkę, ale my mamy jeszcze większą.

 - Więc sobie ją pożyczyliśmy. - Dokończył Travis

 - Kim jest Valentina? - Zapytała Asia - Jest gdzieś tutaj?

- Och nie, Valentina siedzi aktualnie z innymi dziećmi Afrodyty i robią sobie manicure, czy co tam innego oni mogą robić. - Odpowiedział Connor 

- Co takiego ciekawego jest w tej skrzyni? - Zaintrygowała się Wika - Wygląda na bardzo starą. 

- Nie wiemy, jeszcze jej nie otwieraliśmy. - Odpowiedzieli bracia równocześnie 

 Skład węgla spojrzał po sobie, ale wszyscy byli zgodni, że może nie warto drążyć tematu. Lepiej, żeby nikt ich w to nie wplątał.Wybrali sobie łóżka obok siebie i postanowili odetchnąć przed kolacją.

 Żaden z nich nie miał siły na rozmowę o tym, czego się dzisiaj dowiedzieli. A może jeszcze to do nich nie dotarło. Prawdopodobnie zdadzą sobie z tego sprawę dopiero, gdy któreś z nich zostanie uznane, ale tak jest zawsze. Czeka ich jeszcze długa droga zanim zrozumieją, że ich obecność w obozie jest kluczowa.

 ------------------------------------------ 

- Wstajemy! - Wolał przez otwarte okno ich przyjaciel satyr - Kolacja! 

-Uhh... Jaki mamy dziś dzień? - Zapytała na wpół śpiąc Asia. 

Wiecie, Asia wciąż nie mogła przestać myśleć o tym, jak czuła się na morzu. Tak jakby do niego pasowała. Pomimo wcześniejszych przeżyć dawało jej ono siły i jakby regenerowało ją. 

Cały obóz zebrał się przy stołach wokół wielkiego ogniska. To ognisko Hestii, zazwyczaj nie zauważanej przez obozowiczów. Podszedł jednak do niej Maniks, bo zdziwił go widok dziewczynki siedzącej przy żarze ognia. 

- Cześć, kim jesteś? - Zapytał z nieśmiałym uśmiechem 

 -Och. Niektórzy w obozie do dzisiaj nie wiedzą o moim istnieniu, chociaż i tak jest już lepiej niż było przed bitwą... Ale wracając do pytania. Cześć, jestem Hestia. 

- Hestia?! - Zdziwił się chłopak - Ta Hestia?! 

- Tak, to ja. A to moje ognisko. A teraz idź jeść, bo wszyscy na ciebie czekają. 

 To miejsce było niesamowite. Szklanki i talerze napełniały się tym, na co akurat mieli ochotę. Ale najpierw najważniejsze. Ofiara dla bogów, o której zdążyli im powiedzieć inni obozowicze. 

-Eee... - Kamila wrzuciła naleśnika do ognia - Cześć tato, kimkolwiek jesteś. 

 -------------------------------------------------- 

Następnego dnia, w trakcie śniadania do naszej siódemki przybiegł Klonek. 

 - Jesteście mi potrzebni.... - Wydyszał - Szybko, po drugiej stronie morza są nowi obozowicze, jedna z nimf powiedziała mi, że goni ich jakiś potwór. Jak chcecie się wykazać i być może uszczęśliwić swojego rodzica to szybko, za mną! 

- Jakim cudem nimfa po drugiej stronie wyspy mogła ci tak szybko przekazać informację? - Zapytała Wika

- Im mniej wiesz, tym lepiej. -

- Ale... -

 - Ruchy! - 

Herosi pognali za nim i wbiegli do zacumowanego na brzegu statku. 

 - Jesteś pewien, że to się nie rozpadnie? - Zapytała Ava - No, wiesz, to wygląda jakby było przedpotopowe.

Klonek tylko zgromił ją wzrokiem, więc postanowiła nie zadawać więcej pytań. 

- Tym razem ja prowadzę, bo wiem gdzie to jest, więc będzie po prostu szybciej - Powiedział Klonek 

Asia też była pewna, że wie w którą stronę się udać. Nie odezwała się jednak.

 - No to w drogę! -

 Tego dnia było okropnie gorąco i wszyscy narzekali na słońce. Kamil skądś wyciągnął coca-cole. Skąd? Lepiej nie wiedzieć. Nikogo z jego przyjaciół zresztą to nie zdziwiło. Po wypiciu napoju postanowił wyrzucić puszkę do morza. Klonek jednak złapał ją w locie i wgryzł się w nią. 

- Czy ty właśnie zjadłeś puszkę? - Zapytała Wika i zmarszczyła brwi 

- Przysmak satyrów.

 To powinno być już wystarczająco wrażeń jak na jeden dzień. Życie herosa jednak nie jest takie proste, nigdy nie wie co go czeka. 

- Klonek, skąd tam wziął się potwór? To znaczy, w obozie przecież żadnego nie było, a mówiłeś, że duża grupa herosów je przyciąga. - Zapytała Asia

 - Tak, to prawda. Obóz herosów jest chroniony przez sosnę Thalii. To historia na inny dzień. Dzięki niej teren jest niedostępny dla potworów, tworząc jakby barierę nie do przebicia dla nich i śmiertelników. Wy na szczęście nie jesteście śmiertelnikami, ale to już wiecie. 

- Tyle imion a tak mało informacji... - Podsumowała Kamila - Któregoś dnia cię zwiąże i nie będziesz miał innego wyjścia niż powiedzieć o co chodzi z tymi wszystkimi ludźmi.

 Klonek na nieszczęście swoje i grupy bardziej zajął się pogawędka zamiast patrzeniem gdzie płynie. Zdał sobie z tego sprawę zdecydowanie za późno.

 Statek przechylił się pod niebezpiecznym kątem i wszyscy wypadli za burtę.

Jajco i Bogowie OlimpijscyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz