Morze robi sobie z nas żarty

19 3 18
                                    


Przez resztę podróży nie wydarzyło się już nic nadzwyczajnego. Żaden potwór nie próbował przeprowadzić ataku, a na drodze nie stanął więcej żaden Bydgoszcz. Pociąg zaczął zwalniać, aż całkowicie zatrzymał się na dworcu głównym w Gdańsku. Tłumy turystów chcących wydostać się na zewnątrz zaczęły napierać, omal nie miażdżąc swoimi ciałami Kamili. W końcu drzwi się rozsunęły, a przyjaciele szybko wyskoczyli z wagonu. 

-Jak dostaniemy się stąd na Hel? - zapytała Ava

-Popłyniemy statkiem, oczywiście. - wyjaśnił Klonek

-Czy to bezpieczne? Na otwartej wodzie nie będziemy mieć szans na ucieczkę. 

-Na wodzie prawie nic nam nie grozi. Potwory nie zjawiają się znikąd. No chyba, że coś nas zaatakuje z wody albo powietrza, ale...

-Ale na to są niewielkie szanse - przerwała mu Betty.

Wyszli z budynku z zamiarem skierowania się w stronę portu. Słońce powoli zbliżało się ku zachodowi. Musieli się śpieszyć, żeby znaleźć się w obozie jeszcze przed zmrokiem. Podróżowanie w nocy nie jest zbyt bezpieczne. Szczególnie kiedy potwory węszą. Rozejrzeli się wokół i xobaczyli, że na parkingu stały oczekujące klientów taksówki. Całe szczęście zostało im jeszcze trochę pieniędzy. 

Port w Gdańsku jest jednym z największych bałtyckich portów. Kręciło się tam sporo pracowników i turystów oczekujących podróży. W głównym miejscu stało (albo bardziej unosiło się na wodzie) kilka zacumowanych statków.  Oprócz nich było też wiele mniejszych łodzi, jachtów i najzwyklejszych łódek. Nie zabrakło charakterystycznej gdańskiej czarnej perły. Nad tym całym widokiem dominowały wysokie żurawie, potrzebne do rozładunku statków. 

Klonek poprowadził grupę do brzegu, gdzie pływał zacumowany biały jacht. Wskazał go jako środek transportu, którym dopłyną do obozu.

-To własność Olimpu - wytłumaczył - Dar od Posejdona dla herosów. Pomaga im przedostać się na mierzeje helską - Jak się dokładnie przyjrzeli zobaczyli na boku łodzi wymalowany trójząb. 

-Zapomniałam wspomnieć, że mam chorobę morską - wtrąciła się Wika. Pozostali poklepali ją po ramieniu dodając otuchy. Zaczęli wchodzić na jacht i zajmować miejsca. 

-Jak my właściwie ruszymy? Nie umiemy przecież tym kierować - zapytała Avanette

-Wy już płynęliście tym kiedyś? - zapytał Manix Betty i Klonka 

-Nie, nigdy. Zawsze wybierałam drogę przez las. Jest dłużej, ale przyjemniej.

-Ja raz... nie wspominam tego dobrze.

-W takim razie jak sobie poradzimy? 

-Dajcie spokój, to nie może być takie trudne - wyrwała się Asia. Weszła do kajuty i stanęła przed sterem. Miała przed oczami wiele guzików i dźwigni. Poklikała kilka losowych, aż ku zdumieniu wszystkich silnik zawył. - Odwiążcie linę, bo nie odpłyniemy.

Gdy statek nie był już przyczepiony do brzegu, Asia pociągnęła za dźwignię i ruszyli przez morzę. Wszyscy byli zdziwieni, że udało jej się ruszyć. Ucieszeni zaczęli klaskać i wydawać odgłosy szczęścia. Jacht przedzierał się przez fale. Mewy krążyły nad ich głowami i donośnie skrzeczały.

-Płynęłaś już kiedyś? - zapytali zdziwieni

-Nie, to mój pierwszy raz - zarumieniła się 

Wika schowała się w kajucie, źle znosiła podróż morską, wolała nie patrzeć na wodę. Kamila z Dizi rozłożyły się na dziobie i wpatrywały w niebo.  Kamil szczegółowo badał każdy zakamarek jachtu. Z tajnej skrytki wyciągnął młotek, który postanowił zabrać ze sobą do samoobrony. Manix wystawił nogi za poręcz i wypatrywał lądu. Klonek, Betty i Avanette towarzyszyli Asiuli w sterowaniu.

Jajco i Bogowie OlimpijscyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz