4. Nie mów na mnie raper bo nie czuje sie raperem

255 12 9
                                    


Pov Krystian (Chivas)

Siedziałem trochę znudzony. Niezbyt chciałem tu być. Gdyby Chicken nie leciał na tą Kingę totalnie bym się nie zgodził ale widzę że serio mu się spodobała. Tym bardziej nie chciałem tu być bo jest tu mój były przyjaciel Bartek i ta zjebana Mariola czy tam Marlena. Nie powiem że nie jest ładna bo jest i to cholernie ale i tak wkurwiająca. Spojrzałem na nią, siedziała obok mnie. Była pijana i to strasznie. Mimo, że jej nie lubiłem martwił mnie jej stan mówiła że nie chce pić ale Bartek ją namówił. On od zawsze miał na wszystkich chujowy wpływ. Z nim wziąłem pierwszą kreskę, nie życzyłem tej dziewczynie źle ale znajomość z Bartkiem może zniszczyć jej życie tak jak zniszczyła moje.

– Marysia chcesz jeszcze drinka? - zapytał Bartek.

– Tak tak bardzo chętnie. - odpowiedziała. Była zbyt pijana. Nie mogłem nie zainterweniować zwłaszcza że jej przyjaciółka zniknęła z moim gdzieś.

– Mariola może trochę przystopuj co? Już wypiłaś dużo. - spojrzałem na czarnowłosą na co zaczęła się śmiać.

– Jesteś drętwy. - zaczęła pić drinka który Bartek jej przyniósł.

– Weź już kurwa skończ. - zabrałem jej tego drinka po czym wrócili Kinga z Chickenem. Ale Kinga pokazała mi ręką żebym podszedł do niej.

– Mam prośbę czy byś Marysię zawiózł do nas do hotelu. Widzisz jak jest upita a ja z Bartkiem bym musiała coś jeszcze załatwić a Krystian chce też z nami. - powiedziała.

– Niech będzie a masz klucz do jej pokoju? - zapytałem.

– Tak. - podała mi kluczyk. Westchnąłem i spojrzałem na pijaną Marysię. Nigdy chyba nie poznałem większej idiotki.

– Mariola idziemy. - złapałem ją za rękę i zacząłem ją ciągnąć żeby wstawała.

– Ja chcę jeszcze zostać.. - wstała ledwo się trzymała na nogach. Ta dziewczyna ma serio słabą głowę.

– To nie koncert życzeń kurwa. - udało mi się ją zaprowadzić do samochodu.

– Boże wkurwiasz mnie. - powiedziała poirytowana gdy zapinałem jej pas.

– Ty mnie też ale ja jakoś nie narzekam. - westchnąłem i usiadłem na miejsce kierowcy.

– Wy ci wszyscy raperzy myślicie że wam wszystko wolno. - przewróciła oczami.

– Nie mów na mnie raper bo nie czuję się raperem. - odpowiedziałem zirytowany. Nienawidziłem gdy ktoś mnie nazywał raperem.

– Dobra jeden chuj. - zaśmiała się. Była jeszcze bardziej wkurwiajaca niż wcześniej.

Po jakiś 15 minutach dojechaliśmy w końcu do hotelu. Trzymałem ją żeby się nie wywaliła.

– Kurwa Mariola możesz przestać się ruszać bo będę otwierał te drzwi do jutra. - powiedziałem wkurwiony a ona się śmiała. W końcu po chwili udało mi się otworzyć drzwi i weszliśmy.

– Zabijesz mnie idioto. - powiedziała gdy ją popchałem na łóżko.

– Bardzo chętnie bym to zrobił. - ściągnąłem jej buty i przykryłem ją kołdrą.

– Odklej mi rzęsy. - spojrzała się na mnie.

– Boże no chwilę. - odkleiłem jej rzęsy i zauważyłem na biurku pudełko z rzęsami więc tam je odłożyłem.

– Nie narzekaj nie za to Ci płacę. - zaśmiała się.

– Zacznijmy od tego że mi w ogóle nie płacisz. - westchnąłem i położyłem jej śmietnik przy łóżku od wypadku jakby miała wymiotować. - dobra to ja już idę Kinga pewnie niedługo będzie.

Kupić jej gaz czy torebkę? | Chivas |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz