Rozdział 20 - Święta Góra Rycerzy (IV)

2 1 0
                                    

Czując najbardziej znajomy zapach na ciele Xingyu, Long Haochen rozpłakał się, a łzy popłynęły niekontrolowanie. Potem otworzył usta, spojrzał na zakrwawioną część ramienia Xingyu, która została ugryziona i krzyknął ochrypłym głosem, "Dlaczego? Dlaczego mnie nie zabijesz?!"

"Bo jestem twoim ojcem."

Tym prostym zdaniem twarz Long Haochena pełna gniewu, nagle się uspokoiła. Stał nieruchomo, a jego oczy patrzyły prosto w Xingyu.

"Co... co powiedziałeś?" Long Haochen pokazał popielatą twarz, która stopniowo wypełniała się niedowierzaniem.

Long Xingyu wzdychał i zrobił krok naprzód, ciągnąc go do piersi i mocno przytulając, "Tak, jestem twoim ojcem. Ojciec, którego nigdy wcześniej nie poznałeś. Xingyu to moje imię. Masz swoje nazwisko ode mnie. Oboje pochodzimy z tej samej rodziny "Long"." Po tym, jak powiedział te słowa, jego ręka wyzwoliła białe światło, odciążając ciało Bai Yue.

Bai Yue szybko rzuciła się na nich, wyciągając Long Haochena z ramion Long Xingyu i spojrzała na niego, "Czy ty jesteś szalony?! Właśnie wystraszyłeś mnie na śmierć!"

Long Xingyu się zaśmiał, "Chciałem tylko sprawdzić zdolność Haochena do zachowania spokoju podczas walk we wszystkich okolicznościach, ale z tego, co widziałem, jesteś jego największym słabym punktem."

"Mamo... czy... czy on jest naprawdę..." właśnie w tym momencie Long Haochen zareagował, a wszystkie jego negatywne emocje przerodziły się w szok. Spojrzał na matkę ze zdumieniem w oczach.

Bai Yue delikatnie skinęła głową, "Przepraszam, Chen Chen. Mama nie powiedziała ci tego, aż do teraz. Rok temu znalazł nas twój ojciec. Miał nadzieję, że staniesz się rycerzem tak samo potężnym, jak on i dlatego ukryłam przed tobą fakt, że wrócił."

Long Xingyu zgodził się i skinął głową, "Wydaje się, że bez względu na to, jak wiele się planuje, życie i tak ma swoje plany. Bałem się, że po tym, jak się dowiesz, że jestem twoim ojcem, nie włożysz więcej wysiłku i nie będę w stanie cię zdyscyplinować."

Long Haochen patrzył na swoich rodziców zupełnie bez życia. Słowo "ojciec" było mu naprawdę zbyt obce. Odkąd pamięta, miał przy sobie tylko matkę.

Bai Yue delikatnie pogłaskała syna po głowie, nie mogąc powstrzymać łez. "Przepraszam, Chen Chen. W przeszłości twoja mama nic ci nie mówiła w tej sprawie. Dziesięć lat temu twojej mamie przydarzyła się bardzo bolesna rzecz, a ona w ogóle nie wiedziała, jak stawić czoła twojemu ojcu, więc musiała opuścić swoje rodzinne miasto i przyjechać tutaj. W tym momencie odkryłam, że jestem już z tobą w ciąży. Nie obwiniaj swojego ojca, wszystko jest moją winą. Musiał żmudnie szukać nas przez dziewięć lat. Jeśli musisz kogoś nienawidzić, nienawidź mnie."

Oczy Long Xingyu pokazały skomplikowane emocje wobec matki i syna. Delikatnie powiedział, "Yue, to już koniec. Cały ból już nas opuścił. Nie myśl już o tych bolesnych wspomnieniach, dobrze?"

Bai Yue skinęła głową, łkająca, "W zeszłym roku obiecałam ci, że dla twojego dobra i Haochena, uwolnię się od tych nieznośnych wspomnień. Swoje przyszłe życie poświęcę tylko wam obojgu. Przez te lata Haochen musiał bardzo cierpieć z mojego powodu. Szczerze mówiąc, nie chcę, żeby stał się takim rycerzem jak ty. Chcę tylko, żeby żył bezpiecznie."

Long Xingyu zmarszczy brwi, pokazując złożony wyraz w swoich oczach, gdy nieświadomie zaciskał pięści, pozornie w intensywnej walce wewnętrznej.

Long Haochen stopniowo powracał do swoich zmysłów i patrzył na matkę, potem na ojca, a jego oczy odsłaniały płomienne spojrzenie.

"Nie, mamo, chcę zostać rycerzem. Potężnym rycerzem."

Shen Yin Wang Zuo || Throne of Seal || novel || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz