Tracę kilka wartościowych minut na otrząśnięcie się po bezczelnych słowach Kayna. Ze złości kręci mi się w głowie. Ale to rozpacz motywuje moje ciało do biegu.
Drań myśli, że jest zabawny.
Ruszam w głąb lasu udeptaną przez studentów ścieżką. Ignoruje uderzające mnie po twarzy i rękach gałęzie. Las staje się coraz gęstszy, ścieżka coraz mniej wyraźna. Gdzieś tutaj uczniowe musieli zacząć się rozdzielać.
Przecież, żaden eliksir nie sprawiłby, że poczułabym do niego jakąkolwiek inną emocję niż niechęć.
Rozglądam się dookoła. Jestem sama. Przez chwilę ogarnia mnie panika. Zdaję sobie sprawę, że mogę być już zbyt daleko za resztą.
On jest okropny. Arogancki. Wredny!
W mojej głowie kłębią się męczące myśli. Moje serce bije szybciej, gdy zaczynam kwestionować moc eliksiru miłości. Eliksiru, o którym od dziecka czytałam księgi, mając nadzieję, że kiedyś pomoże mi zdobyć miłość, której tak mocno pragnę.
Co jeśli Kayn pierwszy zdobędzie składniki? Co jeśli uda mu się wytworzyć napój przede mną? Co jeśli naprawdę napoi mnie nim, a ja się w nim zakocham? Czy eliksir miłości może być aż tak potężny? Czy wymazałby pięcioletnią nienawiść, którą do niego czuje?
Potrząsam energicznie głową, próbując pozbyć się wątpliwości z głowy.
Namieszał ci w głowie! - krzyczę do siebie w myślach.
Zrobił to specjalnie!
Głupia wampirza manipulacja!
- Argh! - Wydaję z siebie gardłowy okrzyk. Podnoszę z ziemi pierwszy lepszy patyk i rzucam nim przed siebie najmocniej jak potrafię. - Powinnam była wystrugać ten drewniany kołek! - Nadmiar emocji kontroluje moje ciało.
Nie wiem, co robić. Gubię się w myślach. Nie mogę podjąć decyzji. Czy biec dalej przed siebie w poszukiwaniu składników?
Kręce głową.
Kayn zawsze ze mną wygrywa. Wszystko przychodzi mu z łatwością. Jest przeklętym szczęściarzem.
A może poddać się, wrócić do domu i unikać go, aż będę mieć pewność, że zmarnował eliksir na kogoś innego?
Ale przecież nie jestem tchórzem...
Kładę rękę na czole. Jest ono gorące. Myśli nie dają mi ani chwili wytchnienia.
Zaciskam oczy i biorę głęboki oddech. Staram się uspokoić, wsłuchując w ogarniającą mnie ciszę. Jednak szybko zostaje ona przerwana znajomym mi śpiewem słowika. Uśmiecham się i otwieram oczy. Odczuwam ulgę na widok mojego ptasiego przyjaciela.
- Blue! - Wyciągam dłoń, a słowik ląduję na moim palcu. Podskakuje szczęśliwy, że mnie widzi i wtula się w mój kciuk. - Może ty powiesz mi, co mam robić? - Kiwa energicznie swoją małą niebieską głową i przekręca ją czekając, aż zacznę mówić. - Kayn zagroził, że użyje na mnie eliksiru miłości - tłumaczę. Blue zaciska pazurki na mojej skórze w geście zdenerwowania. - Wszyscy już dawno wyruszyli na poszukiwanie składników, a ja utknęłam tutaj. Jestem sama, nie wiem dokąd poszli.
Blue wzbija się w powietrze i pokazuje mi drogę.
- Tam? - pytam. - Jesteś pewien? - Dookoła znajduje się tylko ciemny las, ale jestem gotowa zaufać mojemu słowikowi, aby mnie stąd wyciągnął.
Brzuszek Blue trzęsie się rytmicznie, gdy wyśpiewuje krótką piosenkę. Każe mi biec za nim, więc to robię. A po kilkunastu minutach wydostajemy się z lasu na Łąkę Czerwonych Maków. Tysiące rosnących kwiatów dają wrażenie, jakby strome zbocze płonęło ogniem. W dole polany znajduje się ogromne jezioro. W oddali widzę grupy studentów, w tym Cece i Maeryn.
CZYTASZ
Lekcja alchemii / enemies to lovers
FantasyDavina i Kayn nie cierpią siebie nawzajem. Ona jest leśnym elfem pogrążonym w świecie miłosnych baśni, a on złośliwym wampirem uwielbiającym uprzykrzać jej życie. Czy zajęcia z alchemii zbliżą ich do siebie, gdy będą zmuszeni razem współpracować w p...