Rozdział szósty

1.6K 35 0
                                    

William

Zobaczyłem ją i o mój kurwa boże. Była przebrana za Bellę. To nie mógł być przypadek, a właściwie nie był. Olivia była we wszystko zamieszana. Widziałem, że namówi El na tą imprezę. Nietrudno było ją przekonać, aby przebrała współlokatorkę za Bellę. Wiedziałem, że podkochiwała się w Oliverze, dlatego jeden jego uśmiech wystarczył. Ellie miała o niczym nie wiedzieć.

Gdy zobaczyłem jej minę, gdy mnie ujrzała, miałem ochotę się roześmiać. Wyglądała na zdezorientowaną. Nie wiedziałem, czy mnie poznała. W końcu, po co miała zapamiętywać przypadkowego chłopaka z samolotu. Musiałem coś zrobić, aby z nią porozmawiać. Poprosiłem przyjaciela, aby dał jej wyzwanie wyznaczone wcześniej przeze mnie.

Gdy wszedłem do ciemnego pokoju, słyszałem tylko jej niespokojny oddech. Bała się. Musiałem ją uspokoić. Podszedłem do niej, była sporo niższa więc musiałem się nachylić do jej twarzy. W ciemności dojrzałem jej pełne usta, musiałem nad sobą panować, aby jej nie pocałować. Po powiedzeniu jej słów:

-Dotarłaś bezpiecznie z lotniska? - uspokoiła się. Wydaje mi się, że dopiero wtedy zrozumiała skąd mnie kojarzy.

-Wiedziałam, że skądś cię kojarzę. Odpowiadając na twoje pytanie, tak. Jeszcze raz przepraszam za to co się stało, wpadłam w panikę- miałem rację. Postanowiłem, że już więcej się nie odezwę. Małe kroczki. Jest to bardzo ciężkie, gdyż mam sto dziewięćdziesiąt cztery centymetry wzrostu. Po chwili opuściłem pokój. Reszty wieczoru nie pamiętam, dopiero rano obudziłem się w swoim pokoju. Podejrzewałem, że to Asher pomógł mi dotrzeć do kampusu.

*******

Rano, mimo potwornego kaca, udałem się do mojej pracowni. Była ona położone w liceum, natomiast nikt nie miał do niej dostępu. Gdy tylko wszedłem do budynku, udałem się do mojego azylu. Jednak, gdy tam dotarłem poczułem, że coś jest nie tak. Drzwi były otwarte, a po chwili usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Uchyliłem je i ujrzałem starszego mężczyznę, mojego ojca. Był jedyną osobą, oprócz mnie, która posiadała klucz do pracowni. Zobaczyłem, że trzyma jakąś kartkę w ręce. Już po chwili usłyszałem:

- Dostałeś wezwanie, jesteś podejrzewany o porwanie Isabelli. Masz mi coś do powiedzenia? – gdy tylko usłyszałem jego słowa się zagotowałem. Ja, porywacz mojej ukochanej?

- Nie, mam alibi. W dniu jej zaginięcia byłem w klubie z Oliverem i Asherem. Jestem na nagraniach kamer. Jeszcze dzisiaj pojadę zawieść dowody policji. Nie wiem, jak w ogóle mnie o coś takiego podejrzewać. To nie do pomyślenia.

-Nie pouczaj mnie! Od kiedy ta dziewczyna zaginęła, stoczyłeś się. Ciągle tylko imprezy, alkohol, dziewczyny. Jeśli nie przestaniesz, odetnę cię od wszystkich środków finansowych. Wtedy zobaczymy, jak sobie poradzisz. Posprzątaj to- powiedział, po czym wskazał rozbity wazon należący wcześniej do mojej siostry- dobrze wiesz, że nie chcę widzieć żadnej rzeczy należącej do niej- temat Nicole był bardziej zawiły.

Mój ojciec stał tyłem do drzwi. Zobaczyłem przez nie dwie postaci. To była ona i Olivia. Ellie była zdezorientowana. Po chwili domyśliłem się, czym było to spowodowane. Obrazy na moich ścianach. Przedstawiały moją byłą dziewczynę. Była ona dla mnie pewnego rodzaju muzą. Gdy zaginęła, straciłem chęci do malowania. El po chwili po cichu zniknęła z zasięgu mojego wzroku, domyśliłem się, że Olivia kazała jej się nie wtrącać.

Mój ojciec ciągle gadał, jednak go nie słuchałem. Po dziesięciu minutach swojego wywodu, udał się do gabinetu. Zostałem sam, z myślami kotłującymi się w mojej głowie.

tripping lieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz