Pierwszy września, rozpoczęcie roku. Wczoraj, nie zrobiłam nic, co było godne zapamiętania. Po spotkaniu z Olivią, wróciłam do kampusu i przepadłam dla Aarona Warner 'a. Chciałam odciąć się myślami od Willa, gdyż mój umysł stał się polem bitwy. Oczywiście przegrywałam. Tylko książki były w stanie, choć na chwilę pozwolić mi zapomnieć. Były dla mnie pewnego rodzaju terapią, mogłam wejść w świat z innego uniwersum.
Właśnie kończyłam się malować. Postawiłam dziś na elegancką koszulę oraz czarną spódniczkę. Włosy związałam w koczka, natomiast na stopy założyłam balerinki.
Moja współlokatorka ubrała się w granatową koszulkę polo oraz białą spódniczkę.
Już dziesięć minut później byłyśmy gotowe do wyjścia. Na miejsce dotarłyśmy w siedem minut, tak liczyłam. Cały czas trzymałam się u boku Olivii. Gdy doszłyśmy do klasy, Liv zapoznała mnie z pozostałymi. Do mojej klasy uczęszczała trzynastka osób- osiem dziewczyn i pięciu chłopaków. Jak na bogaczy, byli bardzo mili. Nie byli zadufani w sobie.
Rozpoczęcie trwało nieco ponad czterdzieści minut. Wychowawca rozdał nam planu lekcji oraz spis obrazów, które mieliśmy namalować do końca roku szkolnego. Było to piętnaście pozycji. Niby mało, ale były to dzieła, które były bardzo pracochłonne.
Po zakończeniu uroczystości, współlokatorka wytłumaczyła mi, jakie umiejętności kształtuje nasza szkoła. Były to m. in. malarstwo, śpiew, gra na instrumentach, architektura, aktorstwo oraz fotografia. Podobno każdy, kto skończył to liceum, zostawał świetnym pracownikiem. Pracodawcy bili się o osoby, które miały świadectwo z tej szkoły. Poniekąd zaczynałam rozumieć, skąd to ogromne czesne. Szkoła ta kształciła największe talenty. Pomimo tego, że była to prywatna placówka, to z uczniami nie obchodzono się jak z jajkiem. Za jakiekolwiek przewinienie wylatywało się.
Olivia powiedziała mi, że dyrektor jest światowej sławy muzykiem. Podobno stworzył on jedne z najlepszych utworów. Szczerze mówiąc nigdy nie byłam zagłębiona w świat wirtuozów. Dowiedziałam się jednak, że jest on nazywany Chopinem XXI w.
Gdy wyszłyśmy ze szkoły, razem z osobami z klasy udaliśmy się do restauracji. Victoria, czyli niebiesko włosa dziewczyna, zadała mi pytanie:
- Eleanor, opowiedz coś o sobie. Prawie cię nie znamy. Słyszałam tylko, że przyjechałaś tu na wymianę- nagle wszystkie oczy skierowały się na mnie, więc zabrałam głos.
-No więc mam na imię Eleanor. Pochodzę z małej miejscowości w Wielkiej Brytanii. Wcześniej chodziłam do miejscowego liceum, nic specjalnego. Jestem jedynaczką i jak można się domyślić, moją pasją jest malowanie. Wydaje mi się, że to najważniejsze informacje o mnie. Raczej nie ma o czym mówić, nie jestem bardzo interesującą osobą.
-Raczej jesteś interesująca, skoro nawet Wilson się za tobą ogląda. Uwierz mi, on nie jest nikim zainteresowany. Obchodzą go tylko niezobowiązujące przygody. Eva biega za nim od pierwszej klasy, jak możesz się domyślić starania są bezskuteczne. Jednak coś się zmieniło. Miał tylko swoją dziewczynę Isabellę, która kochał, albo próbował to sobie wmówić. Wydaje mi się, że bardziej było to przywiązanie. Była jego tzw. „muzą". On też jest na profilu malarskim. Swego czasu był najlepszy, jego dzieła schodziły na aukcjach za miliony. Ona zaginęła, a on stracił wenę. Nie namalował nic od dwóch tygodni. Stał się dziwny, bezuczuciowy. Jednak zdziwił mnie jego błysk w oku, gdy cię zobaczył. Wyglądał, jakby wróciło do niego życie. Wydaje nam się, że ty jesteś powodem jego szczęścia. Nie wiemy, jak tego dokonałaś. Przecież jesteś tu dopiero drugi dzień- po tych słowach dziewczyna zamilkła. Jeżeli dobrze pamiętam, miała na imię Liliana. Domyśliłam się, że chcą oni, abym zabrała głos.
CZYTASZ
tripping lie
Romance1 tom serii School of Artists Eleanor Brown to cicha nastolatka, która dostała życiową szansę. Od dziecka marzyła o wyjeździe za granicę, ale nie było jej na to stać. Była tylko biedną nastolatką. Pewnego dnia otrzymała list z jednego z topowych lic...