~h
Jest piątek rano, a ja nadal nie mam pozwolenia od Becky na wyjście z domu. Jestem stuprocentowo pewny, że będzie krzyczeć, uderzy mnie i będzie kazała zostać w domu.
Przyjęcie rozpoczyna się o 18, więc mam 4 godziny.
Zanim schodzę na dół, chowam mój nowy zeszyt z tekstami do szafki nocnej i zamykam ją na klucz, by Becky znów nie zniszczyła moich piosenek. Zbiegam po schodach i zauważam ją na kanapie, z paczką chipsów i butelką wody.
- Jak Ci mija dzień, Harry? - pyta miło, co cholernie mnie dziwi, i nawet lekko się uśmiecha.
- Um.. jest w porządku, a Twój? - wzruszam ramionami i sięgam po pilot.
Becky wymierza mi groźne spojrzenie, jednak nie wyrywa mi z rąk pilota i nie zaczyna krzyczeć. Zaczyna mnie przerażać.
- Mój też, mimo tego, że Twoje dziecko okropnie mnie kopie - jęczy i dla lepszego efektu, głaszcze się po brzuchu.
Nienawidzę, gdy mówi "Twoje dziecko", bo sama do końca nie wie czy naprawdę jest moje. Jednak nie zwrócę jej uwagi, bo dostałbym po głowie, lub może nawet w inne miejsce, o którym nawet nie chcę myśleć.
- Oh. Tak już jest i tyle - odpowiadam cicho i koncentruję się na meczu piłki, który właśnie leci w tv.
Becky ani razu nie zażądała zmiany kanały i nawet nie zwróciła mi uwagi, że oglądam gówno, więc zaczynam się bać. Co jeśli to wszystko zaplanowała, by potem niezauważalnie wbić mi nóż w plecy? Cóż, nie zdziwiłbym się.
- Umm.. Becky - zaczynam i zwracam na siebie jej uwagę - Słuchaj, dziś Liam i Danielle mają rocznicę i tak jakby.. zostałem zaproszony.
- Ja też zostałam zaproszona, prawda?
Zamieram i kompletnie nie wiem co odpowiedzieć. Jeśli powiem, że nie, to nie pozwoli mi iść.
- Tak, oczywiście - kłamię - Więc.. pójdziemy?
- Jasne, uwielbiam Liam'a - głupio się szczerzy, a ja stwierdzam, że już się z tego nie wywinę.
Kiwam głową i mówiąc, że mam coś do załatwienia, ruszam na górę.
Czym prędzej dzwonię do Liam'a i w między czasie zastanawiam się, co ja mu, do cholery, powiem?
- Halo?
- Mam niemały problem, Li - wzdycham i siadam na łóżku.
- Co jest? - pyta, słyszę w tle głosy Danielle i wiem, że schrzaniłem ich rocznicę.
- Becky stwierdziła, że jest zaproszona na Waszą rocznicę i.. jeśli nie pójdę z nią to nie pójdę wcale - mamroczę.
- Oh - to jedyne co mówi, a ja mam ochotę uderzyć się w twarz.
- Liam, przepraszam. Nie przyjdę wcale.
- Nie, nie. Jeśli naprawdę musi przyjść to okay. Przecież to nie koniec świata, nie? - uśmiecham się i wzdycham z ulgą.
- Wielkie dzięki, ah i ten.. ona.. będzie? - nie potrafię wydusić z siebie jej imienia, ale Liam oczywiście wie o kim mówię.
- Nie. Nie mogła przyjechać.
A może nie chciała? Oczywiście, że nie chciała. Ona mnie nienawidzi.
Dochodzi 18, a Becky nadal stroi się w łazience i jak na razie nie ma zamiaru stamtąd wyjść. Cholera, mogłem po prostu zdecydować, że nie pójdę i nie robić takiego zamieszania.
- Już? - pytam i poprawiam krawat, który jakoś dziwnie mi się ułożył.
- No chwila, kurwa! Pali się? - krzyczy i wychodzi z łazienki, a ja jedyne co mogę powiedzieć to.. wow.
Nie żeby Becky mi się podobała lub była w jakiś sposób pociągająca, ale to co robiła przez ostatnie dwie godziny naprawdę poskutkowało. Wygląda ładnie i nawet nie dziwkarsko.
- I jak? - pyta, łapiąc się za brzuch.
- Ładnie - mówię przelotnie i zabieram ze stołu telefon i portfel, wkładając wszystko do kieszeni spodni.
Pod dom Liam'a i Danielle dojechaliśmy kilka minut później.
- Mają taki ładny dom, co nie? Nie to co Ty - stwierdza, a ja wywracam oczami.
Jest taka podła.
- No - mruczę i prowadzę ją do drzwi.
Grzecznie pukam i czekam, aż ktoś otworzy. Becky poprawia swoje proste, blond włosy, a ja nadal nie mogę się do nich przyzwyczaić. Jeszcze niedawno były kruczoczarne, a teraz jest blondynką. Wygląda mniej chamsko, ale to nie znaczy, że taka jest. Jeśli chodzi o charakter to jest jeszcze gorzej.
Drzwi otwierają się, a w progu wita nas Danielle, która wygląda przepięknie. Jej i Becky nawet nie można porównywać, bo to jakby porównać niebo a ziemię.
- Cześć, kochani - uśmiecha się, nawet na widok Becky i wpuszcza nas do środka.
Coś w jej zachowaniu przypomina mi ją. Ona też zawsze była taka miła i uprzejma dla wszystkich, nawet dla tych, którzy nie byli uprzejmi wobec niej. Była aniołem. Na pewno nadal jest aniołem.
Wchodzę do salonu i od razu wita mnie grupa ludzi. Niall, Zayn, Louis, Liam, Luke, Mary, Cody, Paul, Sunny i wiele, wiele innych. Liam i Danielle naprawdę się postarali.
Tuż za mną wchodzi Becky, a rozmowy wszystkich nagle cichną. Spoglądam błagająco na Louis'a i wzdycham z ulgą, gdy zaczyna temat.
- Cześć, Becky. Jak u Ciebie? - uśmiecha się fałszywie i podaje jej dłoń, którą ona ściska.
- Ah, cudownie - odwzajemnia jego gest i obejmuje mnie ramieniem w pasie, a ja zastygam - Wszystko jest w porządku.
Chrząkam i odsuwam się od niej, by nikt przypadkiem nie pomyślał, że jesteśmy razem czy coś.
- Pójdę przywitać się z Lily - mówię, a Becky natychmiast szarpie mnie za rękaw garnituru.
- Z kim? - syczy mi do ucha.
- Córką Liam'a, puść mnie - warczę i wyszarpuję się z jej uścisku.
Niech tylko spróbuje zrobić mi jakąś scenę przy wszystkich.
Wchodzę do pokoju, w którym mieszka mała Lily i zastaję ją w łóżeczku. Śpi. Nie wiem dokładnie ile ma lat, ale coś koło roku. Kilka miesięcy temu nawet nie chciałbym patrzeć na dziecko, a dziś tak po prostu siadam na krześle obok łóżeczka i wpatruję się w nią jak obrazek. Jestem ciekawy czy ona czasami ją odwiedza? Przecież jest mamą chrzestną, więc na pewno. Oh.
Na biurku zauważam notes, identyczny jak mój. Czarny w białe paski. Wiem, że nie powinienem, ale sięgam po niego i otwieram."You said you loved me
I said I loved you back,
What happened to that?
What happened to that?
All your promises
And all the plans we had
What happened to that?
What happened to that?"*Pismo. Cholera, znam to pismo. Otwieram następną stronę.
"Love will remember you
and love will remember me
I know it inside my heart
Forever will forever be ours"*Co to ma być? Zamykam notes i odkładam go na miejsce, by nikt nie spostrzegł, że go ruszałem. Do pokoju wchodzi Becky i pierwsze na co zwraca uwagę to notes. Nie, proszę nie.
- Co to ma być? - pyta i podchodzi biurka, biorąc go w dłoń i przeglądając kartki - Żartujesz sobie? Nosisz to gówno nawet tutaj? - kipi złością, a ja nie mogę wydusić z siebie ani słowa.
- To.. nie moje.. - mamroczę, a ona prycha.
- Kurwa, nie kłam! - krzyczy i rozrywa notes na pół.
Gniecie go w swoich dłoniach i rzuca na podłogę, sprawiając, że wszystkie kartki wylatują z niego i latają po całym pokoju.
- Nie krzycz, proszę - mówię cicho, lecz jest już za późno.
Mała Lily obudziła się, a ja wzdycham i zaciskam oczy.
- Ty będziesz się z tego tłumaczył - wskazuje na mnie palcem i wychodzi z pokoju.
Zbieram z podłogi kilka zapisanych kartek i wkładam je do kieszeni. Porwany notes próbuję zebrać do kupy i włożyć do jednej z szafek biurka. Może nikt nie zauważy tego, co zrobiła Becky. Może je głupie zachowanie zostanie niezauważone, a ja nie będę musiał się tłumaczyć ze wszystkiego co psuje.
*tekst piosenki "Love Will Remember" Seleny Gomez, jednak w ff ten tekst 'nie istnieje' - nie napisała go Selena, a został po prostu wymyślony.
pl:Powiedziałeś, że mnie kochasz,
a ja powiedziałam, że też Cię kocham.
Co się z tym stało?
Co się z tym stało?
Wszystkie twoje obietnice,
i wszystkie te plany, które mieliśmy.
Co się z nimi stało?
Co się z tym stało?Miłość będzie pamiętała Ciebie,
i będzie pamiętała mnie.
Wiem, że w moim sercu
wieczność już zawsze będzie nasza.____________________________________________________________
podobało Wam się? :)
pamiętamy o votes i komentarzach! :*
do następnego^^
YOU ARE READING
Finally [book three] || Harry Styles [PL]
Fanfictionsequel 'Sex House' i 'Hopeless' [ trylogia ] Lily postanawia zakończyć wszystko to, co trwało przez 2 lata. Wyjeżdża z Londynu zostawiając Harry'emu jedynie wiadomość z pożegnaniem i ostatnim "Kocham Cię". Chicago wygląda inaczej niż to...