~h
Jeżdżę londyńskimi uliczkami od dwóch godzin i wcale nie mam zamiaru wracać do domu. Mógłbym zostać w tym parku na zawsze, byleby tylko nie widzieć zakłamanej twarzy Becky.
Telefon dzwoni mi od kilkunastu minut, ale olewam to. Ona nie może mieć nade mną kontroli, tym bardziej, że nawet nie jesteśmy sobie bliscy. Bo kim ona jest dla mnie? Nikim.
Gdy zaczyna robić się ciemno postanawiam wrócić już do domu, by Becky przypadkiem nie zniszczyła którejś z moich rzeczy ze złości. Gdy jestem już blisko domu zauważam listonosza, który puka do drzwi. Otwiera mu Becky w samym szlafroku i uśmiecha się, jakby proponował jej seks. Cóż, możliwe, że to zrobił.
Chwila. Minęły prawie trzy tygodnie, a to pierwszy raz odkąd listonosz u nas zagościł.
- Testy - mruczę pod nosem i czym prędzej jadę do domu.
Odstawiam rower obok garażu i wzrokiem odprowadzam starszego faceta, który obrzydliwie się uśmiecha. Stary dziad.
Wchodzę z hukiem do domu i od razu w przedpokoju zastaję Becky, która uradowana pędzi do salonu.
- Hej! Co on przyniósł? - pytam i łapię ją za ramię.
Becky odwraca się w moją stronę i prycha.
- Dzwoniłam do Ciebie.
- Nie obchodzi mnie to, okay? Co on przyniósł? - powtarzam się.
- Kto? - pyta, a ja mam ochotę wybuchnąć jej śmiechem w twarz.
Udaje idiotkę czy naprawdę nią jest?
- Listonosz.
- Nikogo tutaj nie było, Harry - mówi i idzie do kuchni.
Nakłada na talerz pokrojone owoce, które widocznie musiała wcześniej przygotować i omija mnie szerokim łukiem.
- Jak to nikogo nie było? Becky, nie wkurwiaj mnie nawet - syczę i idę za nią.
Dziewczyna siada na kanapie i wywraca oczami.
- Gdzie schowałaś te pieprzone testy?! - wrzeszczę.
- Kurwa, zamknij się! Nie dostałam jeszcze żadnych testów, więc bądź tak łaskawy i nie drzyj mordy!
Ukrywam twarz w dłoniach i próbuję się uspokoić, chociaż wiem, że nie będzie to łatwe.
- Gdzie są te pieprzone testy, Becky? Radzę Ci powiedzieć prawdę, bo jak się wkurwię..
- To co? - przerywa mi - Uderzysz mnie? Tylko spróbuj.
Siadam obok niej i głęboko wzdycham.
- Nigdy bym Cię nie uderzył, tylko proszę powiedz, gdzie one są?
- Powiem to ostatni raz, Harry - wkłada truskawkę do ust i pierwszy raz na mnie spogląda - Listonosz jest moim kolegą, nic tutaj nie przyniósł. Widzisz bym miała coś w dłoniach? Nie jestem suką, by nie pokazać Ci testów, na które sama się zgodziłam.
Mówi całkiem poważnie, ale jakoś dalej nie potrafię jej uwierzyć.
- Daj spokój - macham dłonią i idę do sypialni.
Mam już dość tego cyrku.
~l
Natan właśnie wrócił z pracy i postanowił sprawić mi prezent, który nie do końca mi się spodobał.
To znaczy srebrny naszyjnik z wygrawerowanymi naszymi inicjałami jest naprawdę piękny, ale nie chciałam go przyjąć. Niestety Natan zapiął mi go na szyi i powiedział, że jestem zmuszona go wziąć. Wciąż nosiłam na szyi naszyjnik od Harry'ego, który pewnego dnia podrzucił mi Liam. Zabrał kilka rzeczy, których zapomniałam wziąć i mi ją przekazał. Jestem strasznie szczęśliwa, że mogę go mieć, bo mam do niego wielki sentyment. Harry podarował mi go w moje imieniny, mimo że ich nie obchodzę. Zabrał mnie na koncert, staliśmy prawie pod samą sceną, a w momencie, gdy rozległa się moja ulubiona piosenka, Harry zapiął mi go na szyi i powiedział, że kocha mnie najmocniej na świecie. Dokładnie to wszystko pamiętam.
Naszyjnik od Natan'a na pewno jest kilka razy droższy - poznaję po tych wszystkich małych klejnocikach, ale i tak stuprocentowo wolę ten od Harry'ego.
Moje urodziny organizuję za 2 tygodnie i zaprosiłam chyba każdego możliwego znajomego z Londynu, oczywiście poza Harry'm.
- O czym tak myślisz, co? - pyta Natan, obejmując mnie ramieniem.
- Nie mogę się doczekać urodzin - mówię i uśmiecham się do niego - Będą tu wszyscy moi znajomi i matko.. tak się cieszę.
- Harry też?
- Natan, daj spokój - mamroczę i wstaję z kanapy, zrzucając z siebie jego ramię - Cały czas o nim gadasz. Masz z nim jakiś problem? Jesteś zazdrosny, czy coś? Daruj sobie.
- Oh, dobrze wiesz, że nie jestem zazdrosny, bo Ty jesteś tu ze mną, a nie z nim.. To on może być zazdrosny.
- Ale nie jest, więc daj sobie spokój.
- Przestań, tylko żartowałem - uśmiecha się lekko, a ja wzdycham.
- Idę już spać - wzruszam ramionami i idę w stronę sypialni.
Zdejmuję ze stóp puchate kapcie i rzucam je pod łóżko. Rozpinam srebrny naszyjnik od Natan'a i kładę go na szafkę nocną. Układam się wygodnie w łóżku i próbuję zasnąć.
Po chwili do pokoju wchodzi Natan i słyszę jego ciche westchnięcie.
- To takie słodkie, Lily. Zawsze masz na sobie ten stary naszyjnik, a mój zdejmujesz na noc, by się nie zepsuł. Kochane - szepcze i kładzie się obok mnie.
Gdy po kilkunastu minutach słyszę jego ciche pochrapywanie unoszę się na łokciu i szepczę mu do ucha.
- Po prostu ten, który cały czas noszę ma dla mnie wielkie znaczenie i chcę, żeby zawsze ze mną był.
_________________________________________________________________
wracam po długiej przerwie! przepraszam! od jutra zaczynam pisać systematycznie i mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu będzie zaglądał :))
jak Wam się podoba?^^ kogo bardziej nie lubicie Becky czy Natan'a? ;3
YOU ARE READING
Finally [book three] || Harry Styles [PL]
Fanfictionsequel 'Sex House' i 'Hopeless' [ trylogia ] Lily postanawia zakończyć wszystko to, co trwało przez 2 lata. Wyjeżdża z Londynu zostawiając Harry'emu jedynie wiadomość z pożegnaniem i ostatnim "Kocham Cię". Chicago wygląda inaczej niż to...