12

9.5K 775 61
                                    

~h
Becky musiała trochę się przestraszyć, bo przez cały tydzień nawet nie zbliżyła się do prezentu dla Lily. Jej urodziny wypadają za dwa dni, więc mam zamiar jej to wysłać jak najszybciej. Najpierw muszę zdobyć jej adres od Liam'a lub któregokolwiek z chłopaków.
Jeszcze raz upewniam się, że prezent jest cały i zdrowy i schodzę na dół.
- Boli Cię coś? - pytam, gdy widzę, że Becky leży płasko na kanapie i trzyma się za brzuch.
- Kopie i tyle - warczy, machając na mnie dłonią. 
Wywracam oczami i idę do przedpokoju założyć buty. Wychodzę z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz, by ktoś nie wszedł do domu i wsiadam do auta.

Pukam do drzwi Niall'a, ponieważ domy Liam'a i Louis'ego były puste. Tym razem jednak drzwi otwierają się, a w progu wita mnie Liam.
- Um, jakaś impreza beze mnie? - pytam i wchodzę do środka.
W korytarzu stoją wszyscy. Kurwa wszyscy, oprócz mnie. Zayn, Liam, Louis, Niall, Jake i Mary. 
- Harry, my... spieszymy się - mówi Louis i widzę jak trzyma w ręku małą, granatową walizkę.
- Co? Gdzie?
Nikt się nie odzywa, a ja coraz bardziej się denerwuje.
- Gdzie się wybieracie, co? - pytam - Teraz jestem dla Was jakiś obcy? Bo mieszkam z Becky, czy jaki chuj? - unoszę głos, a Niall głęboko wzdycha i zbiera się do odpowiedzi.
- My.. Harry, lecimy do Chicago. Do Lily.
Otwieram usta ze zdziwienia i zupełnie nie wiem co powiedzieć. Moi przyjaciele lecą sobie do Lily na urodzinki i nic mi nie powiedzieli. Po prostu zajebiście.
- Dlaczego mi nic nie powiedzieliście?! - krzyczę i pokazuję im torebeczkę z prezentem - Chciałem jej to dać, okay?! Kurwa, chcę jej to dać, więc jadę z Wami!
- Nie możesz, Harry, nie zaprosiła Cię - odzywa się Liam, a ja czuję, że zaraz wybuchnę - Uspokój się i wracaj do Becky.
- Nie zaprosiła mnie? No cóż, chyba będę musiał się wprosić - syczę - Lecę tam i mam w dupie Wasze zdanie.
Wszyscy spoglądają na siebie znacząco i już widzę, że wygrałem.


Siedzę na tym jebanym lotnisku i zaraz rozsadzi mnie uczucie szczęścia. Niedługo będę tak blisko Lily, będę mógł z nią porozmawiać, a może nawet przytulić. Co ja gadam, pewnie nawet nie wpuści mnie do domu, ale sam fakt, że będę mógł dać jej ten prezent.. Moją piosenkę. Jest taka piękna i założę się, że każdy facet w jej mieście się za nią ugania. Każdy kto ją widzi myśli sobie, że jest piękna. Mogę Wam to zagwarantować. Naprawdę jest cudowna i nie mogę przestać o niej myśleć. Tak kurewsko chcę już ją mieć przy sobie .
- Chcę już tam być - odzywam się.
Zerkam na boki i zauważam, że wszystko się ruszyło i niedługo będziemy mogli wsiąść do samolotu.
- Chodź, Harry - mówi Niall i łapie mnie za nadgarstek.
Ruszam za nim i wszyscy stajemy w kolejce do wejścia.
Po chwili mój telefon zaczyna brzęczeć, więc wyciągam go z kieszeni i odbieram połączenie.
- Tak? 
- Harry... kurwa.. - głos Becky brzmi okropnie i zaczynam się trochę martwić.
- Coś się stało? Jestem na lotnisku, zaraz wylatuję na jeden dzień - informuję ją i słyszę jak głośno wciąga powietrze.
- Harry.. ja już.. kurwa rodzę.
W chwili gdy wypowiedziała te słowa moje serce stanęło. Kurwa mać tylko nie to, nie teraz, błagam.
Odrzucam połączenie i spoglądam błagająco na Niall'a. 
- Ona rodzi.
- Co? Kto?
- Becky, a kto do cholery?! - łapię się za włosy i nie wiem co mam robić. Stoję właśnie przed samolotem, którym mógłbym polecieć do mojej miłości. Do mojej kochanej Lily, mógłbym z nią porozmawiać i ją w końcu zobaczyć. Wszystkie moje plany się właśnie niszczą. Wszystko za sprawką Becky i dziecka, które nawet nie wiem czy jest moje.
- Harry, jedź do niej. Przecież wiesz, że musisz - mówi cicho i zerka na stojącego obok Liam'a, który kiwa głową.
Uderzam się dłonią w twarz i jestem blisko płaczu. Dosłownie. Oczy mnie już pieką. Lily, moja kochana Lily ma urodziny, a ja nie mogę obok niej być.
Przegrałem. Całe moje życie jest porażką. 
Odwracam się od wszystkich i ruszam w stronę samochodu, by pojechać do Becky.

_______________________________________________
no niestety Harry nie poleci do Lily ;x 
OGÓLNIE MAM WIADOMOŚĆ, KTÓRĄ KAŻDY POWINIEN PRZECZYTAĆ:
Mam niespodziankę! Jeśli do jutra do godz.16 będzie 17tyś wyświetleń i 3tyś votes to zrobię maraton (jutro:)). Maraton czyli dodam po kolei (w odstępie około pół godziny) kilka rozdziałów, zazwyczaj jest to 3-5 rozdziałów :) 
Także zachęcam do głosowania! Do jutra ;* 

Finally [book three] || Harry Styles [PL]Where stories live. Discover now