wojtek nas nagrywa a milik dusana podrywa

38 6 40
                                    

Pov Kiwior

Lewy wyciągnął nas na jakieś wakacje na Maltę, ale myślę, że za darmo to uczciwa cena, więc nawet się nie wtrącam. Hotel był na pewno lepszy niż w Niemczech lub Polsce. Ten jest taki bardziej luksusowy. Mamy przynajmniej własny aneks kuchenny. Byliśmy tutaj dopiero od godziny, a Szczena już zdążył coś odwalić. Chciałem pójść do Świderskiego, otwieram drzwi, a tu jacyś ochroniarze wynoszą mu łóżko z pokoju. Nie wiem na jaki chuj jeszcze jedno mu było potrzebne, ale nie wnikam. Teraz obsługa nie będzie na niego miło patrzyła.

Po chwili dostałem wiadomość, która jak się okazało była od Roberta. Kazał nam wszystkim zebrać się w jego pokoju i nic więcej nie napisał. Bardzo szczegółowo wam powiem. Cały Robercik.

- Na jakiego chuja znowu nas tu zgromadziłeś - zdenerwował się Wojtek, którego plan z przeniesieniem łóżka w niewiadomym mi celu, nie zadziałał.

- Rozpoczynamy pierwszy punkt naszej wycieczki - oznajmił - teraz pójdziemy na plażę, ale nie będziemy się na niej opalać, tylko statkiem popłyniemy na drugą część Malty, czyli na wyspę Comino.

- A co tam takiego niby jest wartego mojej uwagi? - spytał Szczęsny.

- Nie wiem, możesz na przykład wrzucić Chiesę do wody, albo zrzucić go z jakiejś skały - zaproponował.

- Oo no i to mi się podoba. Było tak od razu - na twarzy bramkarza pojawił się uśmiech.

- Jedyne co macie ze sobą wziąć to pieniądze i telefon, bo jak któryś z was się zgubi, a nie będzie odbierał, to go tam zostawiamy - zagroził.

Jak chciał, tak zrobiliśmy. Po niecałych dziesięciu minutach prosto z hotelu udaliśmy się na plażę.

- Ej, a daleko się tam idzie? - zapytał Grzesiek odstrojony w beżową koszulę z palmami.

- Szczerze to nie wiem, ale mówili, że blisko jest, więc uznajmy to za odpowiedź - stwierdził Lewandowski robiąc za naszego przewodnika.

- WEŹCIE POCZEKAJCIE NA MNIE! - krzyknął Janek, który został na samym końcu.

- TO IDŹ SZYBCIEJ, A NIE JAK SŁOŃ Z JEDNĄ NOGĄ CHODZISZ - wyjaśnił go Bułka, więc Bednarek zmywarek biegł za nami w takim tępie, że ślimak by go przegonił.

- Zmęczyłem się - wydyszał łapiąc Skorupskiego za ramię.

Po około dwudziestu minutach znajdowaliśmy się na miejscu i poszliśmy pod punkt, z którego odpływają statki. Robert ze swoim darem przekonywania załatwił nam nasz własny, osobny rejs.

Samolotem podobno pilotował Pazdan, a przynajmniej tak słyszałem od Wojtka, więc ciekawe, kto będzie tym razem za sterem.

- LEWY ALE TU STERNIKA NIE MA - zauważył Milik.

- Wiem idioto i nie drzyj się tak. Ja będę sterował - zawodnik Barcelony chwycił za czapkę z daszkiem leżącą nieopodal.

No to nieźle. Jak się nie rozbijemy z nim to będzie cud. Na co ja się pisałem jadąc tu z nimi? Chociaż w sumie nie miałem innego wyjścia, bo nawet jakbym się ukrył w jakimś bunkrze w lesie, to Robert i tak by mnie znalazł oraz siłą zaciągnął na tę Maltę.

Podróż miała trwać godzinę, dlatego stanąłem sobie przy krawędzi obserwując widoki wokoło. O dziwo było tutaj bardzo ładnie. Nawet mógłbym powiedzieć, że od biedy bym tu zamieszkał. Na pewno lepsza taka pogoda niż ta, co byliśmy w Dortmundzie. Słońce napierdala, czysty ocean czy cokokwiek to jest dookoła, ładna plaża i to w dodatku niezbyt zaludniona. Czego więcej chcieć? A tak. Mniej wkurwiającego towarzystwa.

Świat reprezentacji PolskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz