15: future EPILOG

903 49 9
                                    

Wysiedliśmy w centrum Barcelony gdy tylko autokar stanął. Żegnaliśmy się z dziećmi i oddawaliśmy je rodzicom, a mi serce pękało, że nie zobaczę tych małych pijawek.

—Druhno, to były najlepsze wakacje.—Powiedziały wspólnie przytulając się do mnie gdy kucałam.

Łzy zebrały się w kącikach moich oczu i ścisnęłam je mocniej niż powinnam.

—Będę za wami tęsknić, koniecznie musicie mnie zaobserwować na instagramie bo chcę patrzeć jak rośniecie.—Zaśmiałam się wzruszona.—Moje Bety.

—A my chcemy wiedzieć jak się potoczy z druhem.—Rzuciła Laila zadowolona z siebie.

—Oczywiście.—Przyłożyłam rękę do serca z uśmiechem.—Musicie nas oglądać jak będziemy grać mecze.

—Jasne, że tak!

—Druhno? Zobaczymy się za rok?—Zapytały smutno.

—Będę tam na was czekać.—Pokiwałam głową i jeszcze raz je mocno ścisnęłam.—Lećcie, rodzice już czekają.

Obserwowałam jak pociechy wbiegają w ramiona normalnie zapędzonych dorosłych, którzy w większości tak samo tęsknili jak one za nimi. Camping El Solsones nauczył mnie wielu cennych lekcji, jednak jedna zawsze zostanie mi w pamięci.

Wszystko można naprawić.

Zbliżyłam się do mojego chłopaka i stanęłam u jego boku, miałam przenocować jedną noc u niego zanim wyjedzie na presezon. Nigdzie się nie spieszyliśmy, czekaliśmy aż każde dziecko odjedzie i dopiero wtedy pożegnaliśmy się z Carlą, którą rodzice mieli zabrać do domu i Fortem na którego też czekała już mama. Zostaliśmy praktycznie ostatni na parkingu i żegnaliśmy się z Enrique.

—Chcieliśmy Ci podziękować.—Powiedzieliśmy zgodnie przytulając go mocno.

—Ale za co?—Zaśmiał się obejmując nas.

—Nie wiadomo czy byśmy się jeszcze kiedykolwiek spotkali gdyby nie ty.—Pokręciłam głową wzruszona.—I nie przyjęłabym tej propozycji.

—Zawsze odnajdziecie do siebie drogę, jesteście swoimi bratnimi duszami.—Uśmiechnął się ciepło w naszą stronę.—Kocham was jak własne dzieci i życzę wam obu wszystkiego co najlepsze.

They say "Don't rush, just overcome
And never give it up"
But that's impossible
'Cause when we're talking 'bout
Our love I'll never get enough

—Znajdzie się dla nas miejsce za rok?

—Może jak skończysz kraść mojego ulubionego szampana żeby zaimponować dziewczynie.—Szturchnął blondyna śmiejąc się z niego, przez co od razu się rozweseliliśmy.—W Solsonie zawsze znajdzie się dla was miejsce.

Riq wsiadł do swojego samochodu i odjechał, zostawiając nas już kompletnie samych.

—Zostawimy walizki i zabiorę Cię na plażę.—Rzucił całując mnie w czubek głowy.—Śpisz dzisiaj ze mną.

—Oh będziesz mi wypominać, że nie przyszłam do ciebie w nocy i miałam się domyślić?—Uniosłam brew rozbawiona postawą mojego chłopaka.

—Myślałem, że to jasne.—Burknął pod nosem i złapał za swoją i moją walizkę i ruszył przed siebie.

—Gdzie idziemy?

—Fermin zostawił tu moje auto, spokojnie.—Parsknął śmiechem widząc moją minę gdy zbliżaliśmy się do przystanku autobusowego.

—Jezu, myślałam że każesz mi jechać komunikacją...

—Nigdy bym nie zmusił księżniczki na ziarnku grochu do jazdy komunikacją.—Pokręcił głową i otworzył swoimi kluczykami Mercedesa.

promesa del verano | marc guiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz