- Proszę, pomóż mi - młody mężczyzna patrzył błagalnie na swojego towarzysza. Wiedział, że prosił go o wiele, ale to była jedyna osoba, która mogła mu pomóc w osiągnięciu swojego celu - Ten ostatni raz!

- Już to słyszałem - burknął niezadowolony, nerwowo krążąc w pokoju - Nawet nie wiesz, ile ryzykuję dla ciebie!

- Wiem i doceniam to - zapewnił - I obiecuję, że to ostatni raz, jak proszę, abyś mi w tym pomógł. Wkrótce stąd znikniemy i będziesz mógł zapomnieć o tej sprawie.

- Jak miałbym to niby zrobić? Dobrze wiesz, że to, co robisz, jest karalne, a ja ci w tym pomagam...jeśli policja się dowie...

- Nie dowie się! Nie znajdzie Jimina, tylko musisz mnie skontaktować z Jinh Donhgi. To ja się z nią spotkam, a gdy tylko wyrobi dla nas fałszywe dokumenty, zabiorę Jimina do Nowej Zelandii. Tam już mam wszystko załatwione.

- Dlaczego wymagasz ode mnie, abym kontaktował się z ludźmi, z którymi nie chcę mieć już nic więcej do czynienia? - to byli jego znajomi z ciemnego okresu życia. Wspominając tamte czasy, nie czuł dumy i cieszył się, że udało mu się z tego wyrwać.

- Przysięgam, że to ostatnia osoba, z którą chcę, abyś mnie skontaktował - był bliski rozpaczy. Wiedział, że niewiele brakuje, aby osiągnął swój cel. Nie mógł się teraz poddać. Musiał zdobyć te fałszywe dokumenty.

- To samo słyszałem, kiedy Seo i Hyun uprowadzili dla ciebie Jimina, a mimo to przyszedłeś ponownie prosić, abym skontaktował cię z Jihyon w sprawie dragów.

- Nie sądziłem, że będzie stawiał, aż taki opór i próbował uciekać - mruknął niezadowolony. Nie lubił myśleć, ani mówić o tym, że podaje blondynowi środki otępiające. Nie planował tego, ale innej drogi nie było.

- Przecież jeśli policja cię dorwie...nawet nie chcę myśleć, co się wtedy stanie z tobą...oraz ze mną - wziął kilka głębszych oddechów, próbując uspokoić swoje rozszalały serce i nie dopuścić do paniki. Naprawdę nie podobało mu się to wszystko, ale nie potrafił odmówić drugiemu mężczyźnie, kiedy prosił go o pomoc.

- Nie złapie, obiecuję! Tylko Musisz mi pomóc ten ostatni raz - był gotów, aby w każdej chwili klęknąć przed towarzyszem i błagać go o pomoc.

- W porządku - westchnął, czując, jak łzy bezsilności cisną się do oczu. Miał wiele do stracenia, mimo to zgodził się zaryzykować - Ostatni raz...

********

Zatrzymał się na poboczu, nerwowo przeglądając w niewielkim lusterku i poprawiając swoje włosy. W końcu po kilku głębokich, uspokajających oddechach wysiadł z samochodu, w dłoni trzymając bukiet piwonii. Serce waliło mu jak szalone, w dalszym ciągu nie mógł uwierzyć, że postanowił umówić się z Jinem. Pamiętał to uczucie euforii, kiedy z samego rana odczytał wiadomość od mężczyzny, który zgodził się spotkać. Nic do końca tygodnia nie było w stanie mu zepsuć humoru nawet fakt, że rozmowy z kolejnymi świadkami i kolejne próby poszukiwań nie przyniosły skutku.

Seokjin już na niego czekał i po zostawieniu kwiatów w wazonie z wodą, wspólnie opuścili jego mieszkanie. Namjoon specjalnie na ten wieczór zarezerwował stolik w jednej z lepszych restauracji w Seulu z tradycyjną kuchnią japońską, pamiętając, jak bardzo starszy ją lubił.

- Byłem zaskoczony twoją wiadomością - Jin wpatrywał się roziskrzonymi oczami w swojego towarzysza, w dłoni trzymając kieliszek z winem, którym lekko kołysał - Co ze sprawą? - uśmiechnął się łagodnie.

- Niestety w miejscu - westchnął - Jednak może się ona ciągnąć miesiącami, jeśli nie latami, a ja nie chcę tyle czekać - wyciągnął swoją dłoń, chwytając tę należącą do starszego Kima, która leżała na stoliku - Już raz mi uciekłeś, nie chcę, aby to się powtórzyło.

Love you so bad, Love it's so mad {Yoonmin, Taekook, Namjin, Vmin}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz