To już ostatni wattpadowy rozdział Puck Me Up! W poniedziałek ruszy przedsprzedaż, a ja podrzucę Wam link do księgarni internetowych <3 Mam nadzieję, że skusicie się na przeczytanie całości, bo przed Wami jeszcze mnóstwo ciekawych motywów, nawet nie doszliśmy tu do one house ani do single dad ;)
#puckmeupLS
Kilka kolejnych dni wygląda dość standardowo.
Mikko ma niewiele czasu, więc spotykamy się tylko raz, zwłaszcza że w środę wybiera się na wyjazdowy mecz. Nafciarze jadą do Vancouver i niestety przegrywają z tamtejszym zespołem z kretesem, przez co Fin ma potem gorszy humor niż zwykle. Głównie piszę w tym czasie sama i jedynie wysyłam mu kolejne rozdziały, ale nie dostaję żadnej odpowiedzi.
A potem Jake zaprasza mnie na piątkowe popołudnie, zbieram więc swoje rzeczy i pakuję się do limuzyny prowadzonej jak zwykle przez Franka.
Spodziewam się, że na miejscu zajmę się pracą nad książką z Mikko, ale okazuje się, że jego agent również chce ze mną porozmawiać. Gdy już trafiamy do salonu, w którym czeka na nas Heikkinen, Jake przechodzi do rzeczy. Obaj patrzą na mnie tak, że od razu się domyślam, iż ta rozmowa mi się nie spodoba i że będą w niej mieli przewagę liczebną.
– Co się dzieje? – pytam, zajmując miejsce na sofie obok Mikko.
Wymieniają spojrzenia.
– Chcesz nam o czymś powiedzieć, Hazel? – pyta Jake.
Robi mi się gorąco, mimo że mam na sobie jedynie dżinsy i luźny, spadający mi z jednego ramienia, różowy T-shirt. O czym mogli się dowiedzieć? Że powiedziałam Gabby prawdę o naszej maskaradzie i złamałam przez to umowę NDA? Co jeszcze takiego zrobiłam, co mogło im się nie spodobać?
– Nie wiem – odpowiadam ostrożnie. – Powinnam o czymś wam powiedzieć?
– Czy to prawda, że twój były chłopak napastował cię pod twoim mieszkaniem?
Rozchylam w zdumieniu usta, gapiąc się na Jake'a bezmyślnie. Sprawdzałam social media po całej tej akcji ze Scottem i nigdzie nie widziałam ani słowa na ten temat. Uznałam, że miałam szczęście i akurat paparazzi się mną znudzili. Więc skąd oni wiedzą?
– Nie nazwałabym tego w ten sposób – protestuję ostrożnie. – Po prostu chciał rozmawiać, a ja nie miałam na to ochoty.
– Mój człowiek doniósł nam, że padły werbalne groźby pod twoim adresem oraz wyzwiska – stwierdza rzeczowo Jake.
Jezu. Nie wierzę w to, co słyszę.
– Wasz człowiek? – powtarzam ze zdziwieniem. – Czyli ten przypadkowy przechodzień, który rzucił mi się na pomoc, tak naprawdę nim nie był? Szpiegujecie mnie czy co?
– Zostawiliśmy ci ochroniarza pod blokiem na wszelki wypadek – wyjaśnia Jake, który wcale nie wydaje się poruszony tym, jak bardzo nienormalne to zachowanie. – Obawialiśmy się, że paparazzi mogliby wejść w twoją przestrzeń prywatną, i chcieliśmy tego uniknąć. Przepraszam, że cię o tym nie uprzedziliśmy, ale uznałem, że mogłabyś mieć coś przeciwko.
– Nie – prycham z przekąsem. – Skąd taki pomysł?
– Zrobiliśmy to dla twojego bezpieczeństwa – kontynuuje Jake, niezrażony moim tonem. – Nie uważam, żeby to było coś złego. Dzięki temu dowiedzieliśmy się o problemie z byłym chłopakiem, bo najwyraźniej ty nie zamierzałaś nas o tym powiadomić.
– Bo nie ma o czym – zapewniam. – Po pierwsze, to skończony temat. A po drugie, to moja prywatna sprawa i to nie powinno was interesować!
– Ależ interesuje – zapewnia Jake. – Interesuje nas w tej chwili wszystko, co cię dotyczy, bo wszystko to może być wyciągnięte przez pismaki na światło dzienne. Musimy wiedzieć o takich rzeczach, Hazel, żeby móc im przeciwdziałać. Może nie pokazaliśmy ci tego wystarczająco dobitnie, ale jesteś teraz częścią naszego zespołu, o którego członków się troszczymy i upewniamy, żeby byli bezpieczni. Dlatego sprawa z twoim byłym chłopakiem jest dla nas istotna.
CZYTASZ
Puck Me Up - PREMIERA 16/07
RomanceHazel Woods, zawodowa ghostwriterka, pisze to, czego celebryci nie potrafią napisać sami. Jest świetna w swoim fachu - ma znakomity warsztat, zapewnia dyskrecję i nie marzy o sławie. Anonimowość jej służy, zwłaszcza że nie czuje się do końca swobodn...