19. Aurora

201 23 4
                                    

- Kompletnie nie spodziewałam się, że zajdziesz w ciążę przed wszystkimi. Bez obrazy, Aurora, ale jesteś ostatnią osobą o jakiej pomyślałabym, że do tego dojdzie. – Moja kuzynka Camille spoglądała na mnie z łagodnym uśmiechem na ustach. – Jeżeli masz ochotę porozmawiać, to możesz powiedzieć kto jest ojcem.

- Możesz dać jej w końcu spokój, wariatko? Nie zmuszaj jej niczego. – Augusto był wyraźnie rozbawiony. – Nie rób z niej aż takiej cnotki.

- Weź się ogarnij, adwokaciku.

Siedziałam na sofie w salonie pomiędzy moim kuzynostwem i czułam się nieco skrępowana tematem, który chcieli ze mną poruszyć. Moje dzieci nie były czymś o czym chciałam rozprawiać na lewo i prawo. Mimo wszystko musiałam o nich powiedzieć mojej najbliżej rodzinie, wiedziałam, że nadejdzie dzień kiedy nie będę w stanie ich ukryć. Niestety docierała do mnie również ta brutalna cześć mojej przyszłości. Chwila w której wszyscy zobaczą mój brzuch będzie chwilą kiedy zaczną mnie nazywać dziwką, a dzieci bękartami. Mieli się nie dowiedzieć czyje były to dzieci, nikt oprócz moich rodziców nie miał pojęcia, że byłam w ciąży z szefem mafii. Mama i tato obiecali mi, że nie powiedzą o tym nikomu. Byłam pewna, że i oni nie chcieli mieszać do tego wszystkiego Dantego.

- Już wam przecież mówiłam jak to się stało. Poszłam na dyskotekę i się upiłam. Niewiele pamiętam z tamtego wieczora. – Spoglądałam w oczy mojej kuzynki.

Nigdy nie przepadałam za kłamstwem. Przez to, że okłamywałam wszystkich, że mój ojciec był mordercą czułam się jakbym musiała nieść na swoich plecach zbyt wielki krzyż. Kiedy w końcu go zrzuciłam znowu musiałam kłamać. Nie wiedziałam czy istniało białe kłamstwo, ale tak sobie wszystko tłumaczyłam.

- Znam cię, Aurora. Nigdy nie byłaś puszczalska, a kiedy byłaś sporo młodsza marzyłaś o królewiczu na białym koniu. – Jej głos był spokojny.

Może i marzyłam, ale życie wszystko zweryfikowało. Zamiast królewicza dostałam króla ciemności, mordercę, przyszłego szefa całej mafii. Miałam do niego wzdychać już do końca mojego życia. Nadal czułam do niego o wiele więcej niż podpowiadał mi zdrowy rozsądek. Miałam ogromną ochotę spakować się i jechać do niego błagając o szansę na naprawienie wszystkiego. Tylko czy dało się wymazać fakt, że przez wiele lat okłamywałam wszystkich w koło?

- Wszystko się zmieniło. – Spojrzałam na moje dłonie. – To nie jest dla mnie łatwa sytuacja, więc proszę skończmy ten temat.

Widziałam na ich twarzach zaskoczenie, którego tam nie powinno być. Podniosłam się i spokojnym krokiem przeszłam przez pomieszczenie. Stanęłam przy oknie i za nie spojrzałam. Przymknęłam na chwile oczy. Doskonale pamiętałam jak po tym kiedy zostałam zgwałcona, a później zamordowałam człowieka uciekałam właśnie przez to okno przy którym stałam. Nie wiedziałam dlaczego nie użyłam do tego drzwi. Otworzyłam oczy i spojrzałam w dół. Mój brzuch nadal był całkowicie płaski. Zastanawiałam się jak to było możliwe, że miałam w nim aż dwoje dzieci. Zemdliło mnie na tyle mocno, że miałam wrażenie, że zwymiotuje.

- Aurora, wszystko z tobą w porządku? – Augusto nagle się podniósł i do mnie podszedł. – Nagle całkowicie pobladłaś. Chyba nie masz zamiaru nam tutaj paść?

- Nie, spokojnie. – Delikatnie uśmiechnęłam się do niego. – Po prostu muszę się czegoś napić.

- Ja ci przyniosę.

Nawet nie czekał na moją odpowiedź, tylko szybkim krokiem poszedł  stronę wyjścia z pomieszczenia. Miałam wrażenie, że to był dla mnie słabszy dzień. Chciałam już wrócić do łóżka i pójść spać, a nie mogłam. To byłoby niegościnne, nawet jeżeli nie czułam się najlepiej. Musiałam zostać aż do momentu kiedy moje kuzynostwo ze swoją matką nie opuszczą domu.

Opiekunka idealna [zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz