21. Aurora

39 8 0
                                    

W momencie kiedy zgodziłam się zostać żoną Dantego wiedziałam, że postąpiłam słusznie. Kierowałam się głównie sercem i byłam pewna, że się nie zawiodę. Dante był dojrzałym mężczyzną, który doskonale wiedział czego chciał od życia. Tamtego wieczora nie wróciłam już do mojego domu rodzinnego jako jego mieszkaniec. Dante chciał abym mieszkała z nim i z jego córką. Nie byłam łowczynią majątków i nie potrzebowałam wiele do przeżycia, ale nie wahałam się ani sekundy. Wiedziałam, że dzięki temu będę miała przy sobie faceta, którego kochałam i dziewczynkę, która znaczyła dla mnie tak wiele. Każdy dzień w ich towarzystwie był dla mnie najpiękniejszym prezentem o którym marzyłam od kiedy przyznałam się Dantemu do morderstwa. Aria bardzo szybko przeszła do mówienia do mnie mamo, zupełnie jakby tylko czekała na taką możliwość. Bardzo mnie to cieszyło. Wiedziałam, że stworzymy razem naprawdę wspaniałą rodzinę.

- Ta sukienka jest oszałamiająca. – Mama zakładała mi kolczyk. – Wyglądasz w niej niewinnie i czysto.

Zaśmiałam się pod nosem z tego stwierdzenia. Jak kobieta z takim dużym brzuchem mogła wyglądać czysto? Zapewne dla wielu kobiet, zwłaszcza tych starszych, byłam plugawą, puszczalską dziwką. Nie przejmowałam się tym.

- Mam nadzieję, że mu się spodoba. Chciał abym podkreśliła brzuch.

- Nie dziwię się. Chce aby wszyscy wiedzieli o jego synach.

Opuściłam wzrok. Brudna biel sukni idealnie podkreślała moją delikatnie opaloną cerę. Przygotowania do ślubu okazały się dla mnie zaskakująco łatwe. Nie byłam pewna czy to dlatego, że Dante uczestniczył we wszystkim razem ze mną czy dlatego, że chcieliśmy dokładnie tego samego. Na ogół organizacją ślubu zajmowała się panna młoda z rodziną i przyjaciółkami. Dante ominął ten nakaz i uczestniczył we wszystkim. Nie wiedział jedynie jak będzie wyglądała moja suknia ślubna.

- To dziwne, bo wszyscy już wiedzą, że jestem z nim w ciąży, a jednak stresuje się tym wszystkim.

- Nie masz powodu. To jedynie formalność. Już od dawna jesteście ze sobą.

Wiedziałam skąd brał się we mnie cały ten stres. Na ogół co do ceremonii zaślubin i imprezy weselnej panowały sztywne zasady. Zawsze był to ten sam kościół, ten sam duchowny i ta sama restauracja. My te zasady złamaliśmy. Cała impreza miała odbyć się w ogrodzie domu Dantego. Na ślub zaprosiliśmy najważniejsze rodziny w mafii i nasze rodziny. Żadne z nas nie chciało hucznej imprezy. Ten dzień należał do nas i Arii. 

- Jestem, jestem. – Do pomieszczenia wbiegła matka Dantego. – Mam ja dla was.

Kobieta podała mi do dłoni dwa wianki. Było to dla mnie niesłychanie ważne. Drobne białe kwiaty pochodziły z ogrodu Camelii. Jeden z nich był większy, a drugi mniejszy dla Arii. Zawołałam do siebie dziewczynkę i założyłam go na jej głowę.

- Mamo, będziemy mieć takie same. – To słowo w stosunku do mojej osoby rozczulało mnie cały czas tak samo.

- Wyglądasz w nim idealnie. – Pogłaskałam jej rozpuszczone pofalowane tak samo jak moje włosy.

Podałam jej do dłoni wianek i pozwoliłam założyć sobie na głowę. Chciałam aby miała wkład we wszystko co się działo. Miałyśmy podobne sukienki, takie same wianki, a nawet bukieciki. Musiała wiedzieć, że już zawsze będzie dla mnie tak samo ważna jak jej bracia.

- Już czas kochanie. – Camila wpinała spinkami w moje rozpuszczone włosy wianek.

Ucałowałam obie kobiety i razem z Arią poszłyśmy z moim ojcem na koniec czerwonego dywanu w ogrodzie. Wzięłam głęboki oddech czując rozczulenie. Patrzyłam jak na drugim jego końcu stoi Dante. Krzesła po jego obu stronach były całkowicie zapełnione. Nad naszymi głowami stał biały namiot, a otoczenie było udekorowane białymi i delikatnie różowymi kwiatami.

Opiekunka idealna [zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz