1; sweet coffee and cheesecake

419 35 28
                                    

Lee Felix Yongbok był mężczyzną, któremu niewiele potrzeba było do szczęścia. Za dzieciaka mieszkał w sierocińcu, do którego oddała go matka, a w wieku dziewięciu lat został adoptowany. Resztę dzieciństwa i okres dorastania przeżył w kochającej rodzinie i choć po drodze było jeszcze wiele dróg pobocznych, tę wspominał najlepiej. Skończył szkołę, studia i adoptował kapryśną kotkę rasy brytyjskiej, która teraz prawdopodobnie wylegiwała się w jego antycznym fotelu.

I na koniec — otworzył własną kawiarnię.

Kawiarnia była jego największym marzeniem odkąd rozpoczął naukę w liceum. Mała, przytulna, w odcieniach beżu, w stylu retro. Nocami śnił o letniej werandzie i uroczym wnętrzu, w którym odnajdzie się każdy. Przez wiele godzin płakał ze szczęścia, gdy to z okazji ukończenia nauki adopcyjny tata podarował mu klucze do lokalu.

W jego kawiarni wszystko było dokładnie takie, jak to sobie wyobrażał. Regały z książkami i gazetami dla gości, wysokie stoliki przy szybach i wygodne fotele w loży. Było tak, jak sobie wymarzył — idealnie.

Po trzech latach kawiarnia w spokojnej okolicy wciąż dobrze prosperowała, a stali klienci nieustannie ją zachwalali. Po roku Felix mógł pozwolić sobie nawet na zatrudnienie Jeongina, studenta tatuażu.

— Sunbae!— dwudziestotrzylatek wychylił się zza ściany oddzielającej salę od niedużego zaplecza.— Szarlotka się skończyła!

— Wystaw karteczkę, wszystko już poszło — odrzekł Felix, tyłem przychodząc przez drzwi wahadłowe z dwoma talerzami, na których niósł wymyślne ciastka bezowe.— Jutro zostanę po godzinach i upiekę nowy.

— Pomogę ci, sunbae!— zaproponował od razu student, przez swoją nieuwagę prawie wylewając mleko z dzbanka.— Zawsze to ty zostajesz do późna, ja prawie nic nie robię.

— Masz studia, In'ah — przypomniał monotonnie Felix, pakując zamówienie na wynos.— I przestań tak do mnie mówić, pracujesz tu od dwóch lat.

— Nie mogę, jesteś moim szefem — jęknął młodszy, pochylając się na blacie do tego stopnia, że okulary zsunęły mu się na sam czubek nosa.— Zdążę na drugi wykład, proszę!

Felix wydał ciasto i kawę kobiecie, dokładając jeszcze serwetkę ze złotym symbolem kawiarni. W nawyku wytarł dłonie w brązowy fartuszek, odwracając się w stronę młodszego, który siedział na niższej ladzie z miną zbitego psa.

— Masz się uczyć — powiedział, zakładając ręce na piersi.— I skończyć studia, nie będzie żadnego zostawania po godzinach. I mów mi po imieniu!— krzyknął szeptem.

Jeongin zaśmiał się cicho, spoglądając na duży zegar wiszący nad wejściem do lokalu i podszedł do Felixa.

— Jest za pięć czwarta — powiedział zadowolony. Felix zamrugał energicznie, patrząc na niego niezrozumiale. Jeongin westchnął głośno.— Czwartek, sunbae!

Felixa jakby olśniło. No tak, czwartek, czwarta popołudniu. Dzień i godzina jego stałego klienta. Jednego z wielu, który jednak trochę różnił się od pozostałych. Przychodził do kawiarni każdego czwartku, dokładnie o czwartej — co do sekundy. Od dwóch lat wciąż zamawiał tę samą czarną kawę bez cukru i siadał przy wysokim stoliku obok okna tarasowego. Zawsze opuszczał kawiarnię po dokładnie czterdziestu pięciu minutach. I tak co tydzień. Prócz powitania, podziękowania za spełnione zamówienie i pożegnania nie mówił nic. Od roku Felix nawet o zamówienie go nie pytał, bo każdego czwartku równo o czwartej stawiał na blacie czarną niesłodzoną kawę.

— Ciekawe, dlaczego nigdy nic nie mówi?— zastanawiał się Jeongin, siadając na blacie obok ekspresu do kawy, w który od dwudziestu trzech sekund wbijał wzrok Felix.

Welcome to Lee Felix's cafe - changlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz