VI

30 6 11
                                    

Po tym jak ewakuowali się z domu rodzinnego, napisali krótką wiadomość do matki, że nie wracają.

Ta oczywiście gdy tylko ją odczytała zaczęła wypisywać do obydwu z nich i maltretować ich telefonami.

Oni mieli to kompletnie gdzieś, byli dorośli, a poza tym nie chcieli być wpakowani w małżeństwa, których szczerze nie pragnęli.

Jakub odwiózł siostrę na dworzec, tuż po tym gdy zabukowała sobie bilet powrotny.

No i tak nie miała zamiaru zostawiać na noc, bo miała po południu zajęcia.

Na dworcu pojawili się o 20, brat odprowadził ją na peron i nawet poczekał aż pociąg przyjedzie.

Gdy pociąg ustał na stacji, dziewczyna z torbą zawieszoną na ramieniu odwróciła się do chłopaka.

- To co, do zobaczenia następnym razem braciszku-wyszczerzyła się do niego w uśmiechu i lekko objęła na pożegnanie, po czym wskoczyła do pociągu.

Adamczewski pomachał jej i krzyknął na odchodne.

- Pozdrów Staśka!

Sądził, że dziewczyna to usłyszała bo uśmiechnęła się jeszcze bardziej.

Jeszcze chwilę patrzył jak pociąg odjeżdża, po czym wrócił powolnym krokiem do swojego samochodu.

Gdy usiadł na miejscu kierowcy, telefon w jego tylnej kieszeni zawibrował.

Spodziewał się że to znowu matka, więc niechętnie go odblokował, widząc jednak wiadomość od kogoś innego rozpromienił się od razu.

Jędrzej: Też bym uciekł. Widzimy się u mnie?

Odrobinę się zarumienił po czym odpisał:

Jakub: Będę szybciej niż się tego spodziewasz ;)

Zauważył też, że siostra wysłała mu zdjęcie jak nazwała go w kontaktach.

"Zrzęda Konfederata"

Ta nazwa pojawiła się też jako nick na Messengerze.

Wywrócił oczami, śmiejąc się i postanowił dołożyć swoje trzy grosze.

"Lewicowa wiedźma"

Odłożył telefon na bok, puszczając z niego muzykę idealną do wieczornej jazdy, zapiął pasy i ruszył z parkingu, prosto do mieszkania ukochanego.

Zofia po uprzątnięciu wszystkiego ze stołu z pomocą, gosposi, usiadła w końcu w salonie na kanapie i odetchnęła z ulgą.

Spojrzała kątem oka na telefon, oczekując, że być może któreś z jej dzieci raczyło do niej oddzwonić.

Żadnego odzewu jednak prócz smsów które z nimi wymieniła jeszcze gdy obiad połączony z kolacją się odbywał.

Około 20 ostatni goście, konkretniej Ludopolscy, pojechali do domu.

Gdy tak siedziała w salonie, do środka wszedł Jan Paweł, z butelką koniaku w ręku.

Był pijany.

Nawet bardzo pijany.

Usiadł naprzeciwko przyszłej byłej żony i upił łyk z butelki i próbował zachęcić kobietę do wypicia trunku.

Ta machnęła jedynie ręką i bardziej rozłożyła się na kanapie, podkulając nogi.

- Robert zgodził się na wstępną reklamę i wypuszczenie wspólnej serii produktów-mówi pijackim tonem Adamczewski- Dodatkowo Wieszczyński ma mnie bardziej wypromować na rynku zachodnim. Może nawet w Niemczech albo Francji się nami zainteresują.

Businesses- 1670 AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz