Chapter 6

117 10 9
                                    

Hejka, przychodzę z nowym rozdziałem!
Ostrzegam, zacznie się nieźle dziać xD
Jest druga w nocy, a muszę jutro wcześnie wstać, ale czego nie robi się dla nowego rozdziału. Miłego dnia (nocy) i pijcie wodę!!!

Słowa - 8153

- Ja jeszcze tylko ułożę włosy i możemy się zbierać! - zawołał Bang, zakręcając kran i biorąc do ręki szczotkę

- Miło, że pomyślałeś o mnie, naprawdę do doceniam. - sapnął zirytowany Felix, siedząc na podłodze obok sterty porozrzucanych papierów

Jego najnowszym pomysłem było wydrukowanie jego wszystkich notatek ze studiów. Miał w planach kupić dużą korkową tablicę na ścianę do swojego pokoju i powiesić tam owe kartki, aby mógł na nie spoglądać, przechodząc przez pomieszczenie. Dzięki temu będzie je regularnie sobie powtarzał i może w końcu zostaną w jego głowie na dłużej niż tylko parę dni i spełnią swoją pierwotną rolę wpajania wiedzy. Jednak w chwili planowania całego przedsięwzięcia nie przewidział jednej rzeczy - mianowicie ilość jego notatek była o wiele większa, niż zakładał. Stworzyła ona naprawdę potężny stos. A na tablicy zmieści zaledwie kilkanaście kartek za jednym razem. Musiał więc je posortować i powiesić po tylko kilka na raz, regularnie zamieniając je na nowe. To brzmiało jak naprawdę niezły sposób na naukę, bo nie było w nim zbyt dużego nacisku na same w sobie wkuwanie. Zamiast się uczyć, będzie sobie żyć jakby nigdy nic i przy okazji przyswajać nową wiedzę. Tu, idąc do łazienki, spojrzy na jedną kartkę, tam, idąc zrobić sobie obiad, zerknie na inną. Tylko żeby to się stało, musiał najpierw posortować wszystkie kartki na grupy, którymi będzie je wieszać w pokoju. Najlogiczniejszą opcją wydało mu się robienie swego rodzaju tematycznych ,,wystaw" na jego tablicy. A jako że podzielenie tego wszystkiego na grupy było zajęciem niezwykle żmudnym i czasochłonnym, postanowił sobie je jakoś umilić, spędzając przy okazji czas z Lino i Chanem. Przytaszczył papiery do ich pokoju i to tam je grupował, przy okazji gawendując sobie z przyjaciółmi. Nie wyobrażał sobie spędzić tyle czasu przy segregacji sterty papierów w całkowitej ciszy i ze znienawidzonym współlokatorem parę metrów obok.

Byli umówieni na wieczorne wyjście do ich ulubionego klubu, jako nagroda za tak pilne chodzenie na wykłady i te wszystkie inne bzdety, które brzmiały jak idealna wymówka, żeby wyjść się nachlać i pobawić. Aby potem ich nie opóźnić, Felix od razu przyszedł do przyjaciół ubrany i pomalowany, dzięki czemu potem będzie mógł prosto z ich pokoju iść do klubu. Gdy oni zaczynali się szykować, on nadal męczył się z papierami, ale przynajmniej mając znakomite towarzystwo i nie martwiąc się o swój wygląd, o który już zadbał wcześniej. Z satysfakcją patrzył, jak Minho nerwowo mocuje się ze włożeniem ciasnych, skórzanych spodni, sam będąc już całkiem przygotowany na wyjście. Idealnie by było, gdyby jeszcze nie musiał ślęczeć nad tymi nieszczęsnymi kartkami.

Teraz jednak Bang był niemal gotowy, a Yongbok nadal miał trochę do zrobienia. Nie chciał przerywać w połowie sortowania jednej z grup, bo potem wiedział, że następnego dnia ciężko będzie mu wznowić pracę z tego etapu. Przez to, że jego przyjaciele nieubłaganie zbliżali się do zakończenia swoich przygotowywań do wyjścia, on zaczynał czuć pośpiech. Jeszcze trochę, a zaczną go pospieszać, a on nie chciałby do tego dopuścić, bo wówczas się już w ogóle nie skupi i przerwie w połowie robienia jednej rzeczy, czego tak bardzo chciał uniknąć.

- Aha, bo ty nadal coś robisz. - zorientował się Chan - Sorka, myślałem, że już skończyłeś, mój błąd.

- Spokojnie, już zbliżam się do końca. - odpowiedział Lee, uśmiechając się lekko

Naprawdę doceniał to, że Bang zawsze starał się być jak najmilszy i mieć pewność, że jego czyny lub gesty nikogo nie uraziły. Pod tym kątem był całkowitą przeciwnością Minho, który nie posiadał żadnego filtru, co należy mówić, a co nie, ani żadnych refleksji nad tym, jak po jego słowach czują się inni. Czasem Chris przepraszał aż nadto i trzeba było mu przypominać, że nie wszystko jest jego winą, ale to nie było od niego zależne. Miał z natury po prostu bardzo dobre serce i zawsze pilnował, by każdy czuł się wokół z niego komfortowo. Jakby na to nie patrzeć to był naprawdę ogromny plus i całkiem przyjemną odskocznią od Lino i jego sarkazmu i agresji. Wiadomo, żadne skrajności nie są dobre i ideałem byłaby osoba będąca połączeniem tej dwójki. Nikt jednak nie jest idealny i nikt nie ma prawa oczekiwać, że ktoś będzie taki, jak akurat mu się wymarzy. Każdy jest wspaniały i wyjątkowy na swój sposób i właśnie to czyni każdego tym, kim jest. Wystarczyło, że oni jako trio tworzyło idealny balans, ani za bardzo w jedną, ani w drugą. Chan był jedną osobą, Lee Know zupełnie inną, niemal jej przeciwieństwem, a Yongbok był ich mieszanką. Na zewnątrz było mu zdecydowanie bliżej do Minho, ale gdzieś tam w głębi czaił się jego wewnętrzny Chan. Ukryty i pilnie strzeżony, ale nadal tam gdzieś był. Schowany, przez to wszystko, co przeszedł, ale nadal. Kiedyś może powróci. Gdy znajdzie się na jego drodze odpowiednia osoba, która wyciągnie to wszystko z powrotem na wierzch, bo będzie warta wszystkich poświęceń i wyrzeczeń, byleby tylko była szczęśliwa. Taka, która będzie godna zaufania i ponownego otworzenia się. Odsłonięcia swojej duszy i pozostania całkiem gołym i bezbronnym. Wątpił, aby miał kogoś takiego znaleźć, a tym bardziej w najbliższym czasie, ale cuda czasem się zdarzają. Więc może tym razem Fortuna będzie mu sprzyjać i uchroni go przed zestarzeniem się w oczekiwaniu na swojego księcia z bajki na białym koniu.

Trust nobody // HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz