Pośród skrzypiec, gdzie tańcują nut przysięgi.
Z ciszą gra jego imię, choć nie sposób dosięgnąć brzmienia, jakie przesłaniem o miłości by bywało. Gdzieś za kurtyną ukryte, to delikatne pragnienie o zapoznaniu, które w innym miejscu miałoby sensu więcej. Jednakże teraz i już, chwilami obecnymi żyli, słuchając jak Zhang Hao pogrywa, a struny pękają jedna po drugiej, obrazując każde uczucie do tego drugiego człowieka.Jak pozbyć się tego pragnienia?
Cisza.Jak mieć cię na dłużej niż chwila?
Smutek.Czy ty byś chciał mnie poważniej?
Zdziwienie.Czy dana jest nam miłość?
Zakochanie.Pokochaj mnie, jak niegdyś w powieściach miłość była kimś. Bądź dla mnie, jak gesty dla uczuć. Patrz na mnie, abym mógł przekazać ci skryte emocje. Będę grał, dopóki nie ukarzę siebie za miłość do ciebie. Aż krwią obejdą mi palce i spłonę na tle nut, które są przysięgą o wieczności, miłości, pogardzie i zrozumieniu.
Sung Hanbin był kimś więcej niżeli pięknym chłopcem, którego malowano na płótnach, aby ukazać majestat. Nazwany pierwszą miłością, pojednany z przyjemnością. Och, ten chłopiec przysiąc można na każdą zarazę, że był opętany idealnością. W oczach innych wrogość lub niechęć, bo zazdrość zżerała ich wnętrza. Prawdziwość w relacjach była nie lada wyzwaniem. Konkurencją zwany z przyjaźnią na pewno niepojednany, aż do momentu, gdzie pośród sal treningowych znalazł się chłopiec tak samo utalentowany. Z tą samą miłością pojednany - pełną wyrzeczeń.
Zapragnął go poznać, oswoić negatywne myśli, aby z przyjaźnią się pogodzić. Podszedł pierwszy i spojrzał mu w oczy.
Nieśmiały uśmiech.
Sung Hanbin bramy nieba przekroczył.
| Hejka |
Czuję się jak tajny agent, bo mam już doświadczenie w pisaniu, ale to moje pierwsze kpopowe ff na nowym koncie, więc jestem podekscytowana. Brak dobrych rzeczy spowodował, że przychodzę do was z czymś takim. Prolog jest poetycki, bo taki mój styl, ale przysięgam, że później będzie lżej, nadal poetycko, jednakże prościej (obiecuję).