Gun Wook obudził się wcześnie, słysząc, jak krople deszczu obijają się o szybę. Miał lekki sen. Wystarczyło, że ktoś mówił trochę głośniej, oglądał coś albo krzątał się po pokoju, a on już nie mógł spać. Chciał wstać, ale poczuł uścisk na swojej talii i opadł na poduszkę, czując przy swojej twarzy kosmyki Taerae. Zasłonił usta dłonią, bo wspomnienia z wczorajszej nocy napłynęły do niego z podwójną intensywnością.
Usta na tych jego, alkohol i dłonie dotykające ciała tak delikatnie. Nawet nie wiedział, w którym momencie całowanie go stało się takim pragnieniem. Po prostu odpłynął, gdy spojrzał na niego w ten intrygujący sposób. I choć to nie Park powinien się poczuć mały, to Kim zdominował go na każdej płaszczyźnie. Totalnie różnił się od pocałunku z Hao, który był zwykły i przepełniony jedynie złością na osoby trzecie.
Z Tae czuł pasję. Z nim chciał się całować do rana i totalnie nie rozumiał tych uczuć, które się w nim pojawiały. Był pewny, że podoba mu się tylko Jiwoong i Matt. Jednak nagle do jego życia wkradł się bezczelny chłopak, który z jakiegoś dziwnego powodu chodził za nim często i nigdy mu nie odmawiał. Nawet w sytuacji z Hao mógł powiedzieć, że go to nie obchodzi, a jednak przyszedł z nim do ich akademika.
Przyszedł i został. Podświadomie nazwał go swoim pierwszym, choć nie była to prawda, to jednak w tym czynie czuł, że coś między nimi jest. Coś, czego na chwilę obecną nie rozumiał, ale jak Taerae wymamrotał coś pod nosem przez sen, to przytulił go do siebie mocniej. Wziął głęboki wdech i uśmiechnął się do siebie. Myślał, że Hao zdąży wrócić, zanim wstaną, ale widocznie mu się nie spieszyło. Dla nich lepiej, bo mieli jeszcze czas dla siebie i Gun Wook mógł uniknąć docinek od przyjaciela, choć po tym, czego dowiedział się od Ricky'ego, to sam miał w zanadrzu kilka.
– Tae wstawaj – wyszeptał mu do ucha, ale chłopak jedynie pokręcił głową w akcie protestu. – Chodźmy coś zjeść.
Otworzył oczy, bo jeżeli kochał coś w życiu, to było to jedzenie i patrzenie na chłopaka, który właśnie go do siebie przytulał. Wtulił się w niego mocniej, ciesząc, że nie został z rana odepchnięty. Lubił go od tak dawna, że zastanawiał się, czy to uczucie kiedyś wygaśnie. Nie spodziewał się, że jego cicha sympatia w końcu się spełni, a on mógł sprawić, że ta relacja stanie się pełniejsza. Był pewny, że Gun Wookowi podoba się Hao, dlatego mu dopiekał. Wtedy na karaoke był bliski płaczu, gdy widział, jak ciągle go obejmuje, ale alkohol pomógł mu to zagłuszyć i wyszło, jak wyszło. Wcześniej był zbyt nieśmiały, aby ot tak się przy nim otworzyć, ale ostatnio zbliżyli się do siebie przez przypadki, a jemu to odpowiadało.
– Nienawidzę wstawać. – Wcisnął buzię bardziej w jego szyję, chcąc czuć go bliżej. Naprawdę nienawidził poranków, które przysparzały go o ból głowy, dopóki nie napił się kawy.
– Ty też masz tendencję do księżniczkowania? – spytał, odsuwając go od siebie delikatnie.
Dotknął włosów, które były rozczochrane i zaczął je delikatnie przekładać między palcami, bawiąc się nimi. Taerae parsknął, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej, uderzył w nią lekko.
– A ty tendencję do dotykania mnie? – odpyskował, a Park cofnął rękę i wydął usta, udając smutek.
– Przeszkadza ci to? – zapytał pół żartem, pół serio, bojąc się, że przekracza granicę.
W końcu nic pomiędzy nimi nie było. Prócz jednego pocałunku, który po pijaku zainicjował Tae. Gun Wook nie potrafił w relacje romantyczne, jedynie o nich czytał lub czasem coś oglądał. Nie wiedział, czy on od niego oczekuje takiego zachowania, czy może to była jednorazowa przygoda. Zrobiło mu się przykro, gdy dotarło do niego, że druga opcja jest bardziej prawdopodobna.