Przyjadę

114 8 0
                                        

Pov: Jisung

Rzuciłem torbę ze swoimi rzeczami przed siebie. Wiedziałem, że to trochę nienormalne i nieodpowiednie. Nawet się nie przygotowaliśmy. Wiedziałem, że będzie mi tu napewno lepiej.
Nie wziąłem wszystkich swoich rzeczy, byłoby za dużo wszystkiego, a swój dom mam niedaleko.
Wyszedłem z pokoju i oparłem się o kuchenny blat. Naprzeciwko mnie stał odwrócony Minho. Przygotowywał coś w kuchni cicho nucąc pod nosem. Nie miał talentu do śpiewu, ale nie przeszkodziłem i z racji tego, że znałem tę piosenkę, dokończyłem ją głośniej.
- Ooo...jesteś.
- No...jestem. Teraz będziesz musiał się przyzwyczaić. Ze mną nie jest łatwo.
- Tak jak i na odwrót.
Uśmiechałem się nadal, chociaż kompletnie nie zrozumiałem co powiedział, dlatego szybko rzuciłem zwykłe „pa" i poszedłem do salonu.

***

Nie można zapomnieć o jednym, a dokładniej, o szkole. Już nie wspominając, że Jisung zaraz się do niej spóźni. Wczoraj grał do rana i dziś zostawił sobie dwie godziny snu, które narodziły się już w trzy.
- Japierdole...- rzucił telefonem o ścianę. W swoim pokoju miał już dziurę. Ale zapomniał, że to nie jego dom, dlatego szybko ruszył po telefon.
- Skoro już nie śpisz to chodź, ja wychodzę dopiero za kilka godzin, więc zrobiłem Ci śniadanie - powiedział i zniknął.
- Fuck...
Schodząc już ogarnięty, był też o dobre dwadzieścia minut spóźniony, co jednak mu nie przeszkadzało.
- O której zaczynasz?
- Dzisiaj... dzisiaj o siódmej dwadzieścia.
- Jest już siódma czterdzieści.
- No i...
- To, że mieszkasz u mnie, nie upoważnia Cię od niechodzenia do szkoły. Od jutra Cię budzę. Musisz zdać.
- Myślisz, że ktoś mnie kiedyś budził. Będę chodził kiedy C H C Ę.
- Ah tak? To będę zanosił Cię na rączkach, dawał buziaka w czółko, życzył powodzenia i pytał się czy zabrałeś śniadanie.
- Jezu...Jakbyś pytał, codziennie o siódmej dwadzieścia, tylko nie we wtorki, wtedy o ósmej piętnaście. Dam ci plan jutro - Minho spojrzał na niego uśmiechnięty - kończę o trzynastej trzydzieści - uśmiechnął się jeszcze bardziej - Nie... nie przyjeż..
- Przyjadę.
- Nie ma opcji - i po tych słowach zaczęli się rzucać poduszkami, aż nie uświadomili sobie, że zaraz spóźni się na kolejną lekcję.

Volcano//MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz