4

23 4 0
                                    

Maddy robiła się coraz bardziej zmęczona, my też. Znaleźliśmy materace, teraz tylko szukaliśmy odpowiedniego miejsca.

– Tutaj może być bezpiecznie. Zamkniemy główne wejście i w razie czego będziemy mogli uciec tylnym – powiedziałam, rzucając materac na podłogę.

– Uciekać?– dopytała dziewczynka.

– Jak mówiłam wcześniej, nie jest tu bezpiecznie, ale narazie jeszcze jest – odparłam.– Teraz możesz się położyć spać.

Jeongguk zamknął drzwi i zapalił parę świeczek. Ściągnęłam buty i po ciężkim dniu w końcu mogłam odpocząć.
Natomiast blondynka nie chciała tego robić. Sięgnęła do torby i wyciągnęła z niej pudełko z jedzeniem z piekarni. Zapomniałam o tym.

– Proszę – podała pierw dla Jeona i później dla mnie.

Od paru dni nie odczuwałam głodu, jadłam jedynie by mieć jakąkolwiek siłę. Słodki wypiek nie należał do najświeższych, ale dało się go zjeść tak, aby wciąż smakował dobrze.
Po zjedzeniu wszyscy się położyliśmy na osobnych materacach. Mój był po prawej, Maddy w środku i po drugiej stronie Jeon.

– Boję się. – Usłyszałam to zdanie, gdy miałam już zamykać oczy. – Powiedziałaś, że na dworze jest coś złego, co jeśli to nas dopadnie, gdy będziemy spać.

Mała blondynka bardzo przypominała mi moją młodszą siostrę. Kiedy Eunji się bała, zawsze zapalała światło w swoim pokoju, które przechodziło przez moją szparę w drzwiach. Wtedy wiedziałam, że mała brunetka już nie zaśnie, więc chodziłam po nią i zabierałam ją do swojego pokoju. Czytałam jej bajkę, podczas której zazwyczaj zasypiała wtulona do mnie.

– Chodź – zawołałam ją, robiąc miejsce obok siebie. Maddy wzięła tylko swoją poduszkę i położyła się przy mnie. – Teraz będziesz bezpieczna – zapewniłam ją.

Chwilę później zobaczyłam jej równe i spokojne unoszenia klatki piersiowej, które oznaczały, że zasnęła. Zaraz później i ja to zrobiłam.

[<*>]

Obudziłam się, jak poczułam, że materac się ugina i potem wraca na miejsce. Ośmiolatka wstała pierwsza i ja zaraz za nią. Jedynie brunet  jeszcze spał.
Podeszłam do drzwi, aby posłuchać, czy nadal jesteśmy sami. Po dłuższej chwili jedyny dźwięk jaki się wydostawał to cisza.

– Pójdę szybko do jednego sklepu. Zostań tutaj i jeśli coś będzie się działo albo coś zauważyłam, co nie jest mną obudź Jeongguka. A jeśli sam wstanie i nic nie będzie, powiedz, że zaraz wrócę i macie czekać tu na mnie, dobrze?– zwróciłam się do niej. Przytaknęła mi głową, po czym wyszłam tylnym wyjściem.

Teraz jedynym problemem był czas, bo nie wiedzieliśmy do kiedy będziemy tu bezpieczni, więc nie mogę czekać. Szybko spojrzałam na rozkład galerii i znalazłam dwa sklepy obok siebie, których szukałam. Nie będę musiała za dużo chodzić.
Dziwne uczucie, które mi towarzyszyło to te że jeszcze parę dni temu po tym centrum chodzili ludzie. Robili zakupy, jedli obiad czy lody albo chodzili do kina, teraz od kilku dni te miejsce było zupełnie puste. I to samo działo się w innych sklepach. W jeden dzień wszystko stało się puste i martwe. Wciąż próbowałam się przyzwyczaić do tego świata i mimo że nie chcę, to wiem, że muszę, bo inaczej zginę.

Przez te wszystkie myśli nie zorientowałam się, że byłam już pod kioskiem. Otworzyłam drzwi i podeszłam do lady z mapami. Zaczęłam szukać z Los Angeles oraz innych miast. W życiu sama bym nie sięgnęła po te egzemplarze z własnej chęci. Spakowałam wszystkie do torby i sięgnęłam jeszcze po kilka butelek wody i batony. Zostawiłam już to pomieszczenie otwarte, kiedyś może ktoś tu przyjdzie szukając jedzenia.
Weszłam do kolejnego, jednak do niego prowadziły dwie warstwy drzwi. Był to sklep typu survivalowy, zdecydowanie mogłam znaleźć tu przydatne rzeczy. Te dwa patyki nie posłużą nam za długo jako broń. Podeszłam do regału ze specjalnymi nożami i wzięłam kilka sztuk. Reszta to były mundury czy kaski, które nie były nam potrzebne. Mając wszystko opuściłam sklep też zostawiając go jako otwarty.
Szybkim krokiem ruszyłam z powrotem do miejsca, które opuściłam.
Dalej cisza panowała w całej galerii, jedynie przy oknach było słychać stukanie umarłych, którzy chcieli się dostać do środka, jednak nie szyba ich powstrzymywała. Kiedyś ona pęknie i po centrum będą chodzić umarli.

Weszłam do miejsca spania tylnym wejściem, będąc w środku zobaczyłam pustkę.

– Nie powinnaś sama wychodzić – nagle usłyszałam zza sobą głos Jeongguka.

– Wystraszyłeś mnie, myślałam, że was tu nie ma – zmieniłam temat rozmowy.

– Nie byłem pewny, że to możesz być ty. Powinnaś mnie obudzić, poszlibyśmy razem i byłabyś bezpieczniejsza – odparł, siadając na materac.

– Nie chciałam tego robić i poza tym nic mi się nie stało – powiedziałam, również siadając. – Mam parę map, powinniśmy znaleźć miejsce, gdzie się udamy. Myślałam o jakichś mniej zaludnionych miejscach. Małe miasteczka czy wioski – wręczyłam mapy chłopakowi.

– Nigdy nie sądziłem, że będę ich używał – powiedział, pokręcając głową.

– Świat się szybko zmienia – dopowiedziałam jeszcze szybko.

Rękoma poprawiłam włosy, jednak coś mi się nie podobało. Powąchałam je, śmierdziały okropnie trupami.

– Chyba pójdę umyć głowę – oznajmiłam.

– Mogę też? – padło pytanie ze strony Maddy. Przytaknęłam jej głową i wymieniłam szybkie spojrzenie z Jeonem.

Wyciągnęłam rękę do dziewczynki, chwyciła ją. Pierw zaszłyśmy jeszcze do sklepu. Chwyciłam szampon i szczotkę. Blondynka wzięła jeszcze kolorowe spinki.
Później znalazłyśmy się w łazience. Do dyspozycji mieliśmy jedynie zlew. Chwilę pierw pomyślałam.

– Tobie pierwszej umyjemy – powiedziałam.

Dziewczynka rozpuściła włosy. Pomogłam jej je rozczesać jak najdelikatniej mogłam. Później jej głowę skierowałam pod zlew. Po umyciu nie mieliśmy ręczników, więc kazałam jej suszyć je suszarką do rąk. Następnie ja umyłam głowę. Szorowałam ją dopóki nie przestałam odczuwać tego smrodu. Nie było łatwo, miałam wrażenie, że utknął tam jak tatuaż, ale ostatnie się udało. Później również podłożyłam głowę pod suszarkę.

– Umiesz czesać warkocza?– zapytała.

– Czesze najlepsze warkocze – odpowiedziałam, przypominając sobie ile razy robiłam tą fryzurę Eunji.

Maddy odwróciła się do mnie plecami, a ja zaczęłam ją czesać tak jak chciała. Na końcu dodałam spinki, które wcześniej wzięła.

– Dziękuje – uśmiechnęła się, gdy skończyłam. Na końcu jeszcze mnie przytuliła.

Wróciłyśmy z powrotem do Jeongguka. Zaznaczał coś długopisem na mapie.

– Chyba znalazłem coś – poinformował nas. Usiadłam obok niego, aby zobaczyć. – Jeśli pojedziemy tędy, znajdziemy się w małym miasteczku. Powinien tam  znaleźć się jakiś pusty dom. Mamy po drodze stacje, na której napełnimy paliwo i przy okazji sklep. Będziemy tam mieli dostęp do jedzenia – opowiadał, wskazując długopisem na drogi, którymi planujemy jechać.

– Jeśli się uda zostaniemy jeszcze dwa dni. Jest tutaj restauracja, więc jest też kuchnia. Możemy zrobić dzisiaj normalny obiad – zaproponowałam, na co w odpowiedzi dostałam uśmiechy.

Dłużej nie czekaliśmy, tylko ruszyliśmy do wspomnianej restauracji. Po drodze zaszliśmy do sklepu po parę składników. Padło na spaghetti. Było to naprawdę łatwe i bezproblemowe danie.
W kuchni każdy coś pomógł. O ściany obijały się śmiechy czy po prostu radość. Wydawało się to normalne. Jakby świat nie wyglądał, tak jak wygląda. Nie mogłam przestać się uśmiechać na ten widok.

– Usiądźcie do stolika, zaraz przyjdę – nakazał brunet.

Jak kazał, tak zrobiłyśmy. Zajęłyśmy miejsce, biorąc ze sobą jeszcze gazowane napoje. Zaraz zobaczyłyśmy Jeongguka wychodzącego zza rogu z talerzami.
Udawał kelnera Włocha. Maddy to strasznie rozśmieszyło, mnie trochę też.
Dosiadł się do nas i w spokoju zjedliśmy obiad. Był to chyba najlepszy posiłek jaki zjadłam od czasu kolacji w hotelu.

[<*>]
Przysiegam ze dalsze rozdzialy beda dluzsze

Our final night Alive || JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz