Prolog

29 2 3
                                    

Impreza, szlajanie się po ulicach, przyglądanie się bójkom w ciemnych ulicach. Powtórz. Kolejny klub, nowi, ale bezwartościowi ludzie. Cały ten syf, który na nią nie działa. Tak za każdym razem. Obojętność, obrzydzenie, niechęć. Tak cały czas. Ona nie chce odwrotu. Tak jej wygodnie. Myśli, że może wszystko. A nie może? Ma większe możliwości nawet od najpotężniejszych bohaterów na świecie. Czy All Might może się z nią równać? Pod względem siły na pewno nie.

***

— Japonia! Sporo się zmieniło od ostatniego razu, kiedy tu zaglądałem — powiedział mój ojciec.

Spojrzałam na niego spod byka. Chyba dawno nie byłam aż tak niezadowolona. Było to bardzo widać przez moją mimikę. Podrapałam się po karku i rozejrzałam się po dworcu. Zauważyłam, że ludzie na nas zerkają z zaciekawieniem. Wiem, że nie mamy azjatyckiej urody, ale czy to powód, aby tak na nas patrzeć?

— Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? — zapytał nas jakiś mężczyzna w podeszłym wieku, który podszedł do nas.

— W zasadzie to tak — odpowiedział mój ojciec. — Gdzie znajdziemy piąty peron? — zapytał.

— Aaa piąty peron! — zakrzyknął staruszek, a ja się nieco skrzywiłam. — To będzie w tamtą stronę — stwierdził, wskazując jeden z korytarzy na dworcu.

— Dziękujemy — odezwał się mój ojciec, kładąc dłoń na moim ramieniu.

Poszliśmy we wskazanym kierunku. Czułam się tak dziwnie i nieswojo w tym mieście. Za nic nie przypominało Los Angeles, gdzie czułam się świetnie. Rozglądałam się po dworcu. Ludzie nadal byli ubrani w płaszcze, bluzy czy coś innego, co daje ciepło. Tu, w przeciwieństwie do L.A, jest chłodniej o tej porze roku. Przechodnie też wydawali się mniej pozytywni. Na razie na palcach jednej ręki mogłabym wymienić ludzi, których mijałam i wydawali się szczęśliwi.

— Rozchmurz się. Japonia jest cudownym krajem. Szybko się tu odnajdziesz — rzucił nagle mój ojciec.

— Wcale nie. Widzisz tych wszystkich ludzi? Są tak smutni, że aż trudno...

— Przestań marudzić — przerwał mi, a ja wywróciłam oczyma.

— Nie mogliśmy się teleportować? Albo chociaż...

— Rozmawialiśmy już o tym. — Znowu się wciął. — Teleportacja nawet w tych czasach u dwóch osób może wydać się im podejrzane.

—...wezwać taksówkę? — dokończyłam od niechcenia.

— Musimy wtopić się jak najbardziej w tłum. Dla nich posiadanie kilku umiejętności jest dziwne, a nie możemy zdradzić kim jesteśmy, tak? — stwierdził.

— Kto wymyślał te durne zasady? — mruknęłam do siebie, ignorując oceniające spojrzenie Władcy Piekieł.

Wsiedliśmy do pociągu. Rozejrzałam się i byłam zaskoczona, jaka cisza panuje w wagonie. Nikt nie rozmawia, nikt nie krzyczy. Nawet dzieci są zaskakująco grzeczne. Rany, gdzie mój kochany hałas z Los Angeles? Zacisnęłam ręce na spodniach. Miałam ochotę się popłakać. Czuję, że w ogóle tu nie pasuję. I to wcale nie dlatego, że jestem córką Upadłego Anioła. Zdążyłam się przyzwyczaić do tętniącego życiem miasta w stanie Kalifornia. A tu? Z tego co widzę zdążę pocierpieć z nudów przez następne miliony lat!

Nasz dom nie różnił się wiele pod względem stylu od tego, co mieliśmy w Ameryce. Duży dom w nowoczesnym stylu. Czarny kolor domu wyróżniał się spośród jasnych domów rodowitych Japończyków. Jednak nie przeszkadzało mi to.

Tata zagadał się z jednym z pracowników firmy przeprowadzkowej. Ja w tym czasie weszłam do domu, mijając idealnie przystrzyżony trawnik. Weszłam do kuchni, ciesząc się wewnętrznie z tego, że tuż przy niej jest grill. Idealny zalążek na domówki. Jeśli miałabym z kim je robić! A nie mam, bo jeszcze nikogo nie znam...

Diabelska bohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz