Rozdział 6

7 1 0
                                    

Po zajęciach poszłam do wychowawcy. Wyjaśnił mi jak działają agencje bohaterskie w Japonii. Gdy chciałam wyjść, Aizawa kazał mi wrócić na miejsce. Nieco zesztywniałam. Czując coraz bardziej napinające się mięśnie, siadłam z powrotem na krzesło. Uśmiechnęłam się sztucznie.

— O co chodzi? — zapytałam.

Domyślam się, że przyspieszenie wyjaśnień jak działają agencje była tylko przykrywką. Mierzyłam wychowawcę wzrokiem. Coś chciał i nie zapowiadało się na zwykłą pierdołę.

— Czy jest coś, co powinienem wiedzieć o twoich mocach? — zapytał.

— Nie — odpowiedziałam pewnie. Absolutnie nie. Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz skazany na to, aby się dowiedzieć. — Skąd ten pomysł?

— Sądzę, że... — zaczął. — Zresztą nieważne...

— Że mam problem z pojmowaniem etyki i moralności, przez co moje tempo na treningu nie było satysfakcjonujące? — dokończyłam wymownie.

— To swoją drogą — wymamrotał. — Raczej... boisz się używać swojej mocy na ludziach — powiedział.

— Nie wiem, na ile mogę sobie pozwolić — przyznałam. — Moja siła jest... duża — dodałam.

— Jesteś w stanie określić jak duża? — zapytał.

— Lepiej tego nie sprawdzać — odezwałam się, a wychowawca spojrzał na mnie wymownie. — Nie sądzę, aby określanie tego było konieczne. Maksimum i tak nigdy nie użyję. Nie będzie to potrzebne — dodałam nerwowo.

Mężczyzna w końcu mnie puścił. Jednak nie ufał mi. Trudno mu się dziwić, a ja odchodziłam od zmysłów. Nie znosiłam swojej paplaniny pod wpływem emocji. Nigdy nie musiałam się tłumaczyć ludziom z moich mocy, stąd mój brak pewności w rozmowach na ten temat. Trudno mi na szybko podejmować decyzje, w jaką stronę powinno pójść kreowanie mojej osoby.

Zaczęłam iść w stronę akademika. Trafiłam chyba w sam środek kłótni między Katsukim a Victorią. Nagle rozległ się charakterystyczny dźwięk uderzenia dłonią. Dziewczyna przyłożyła prawie z całej siły w twarz. Na policzku Bakugo został czerwony odcisk jej dłoni. Uśmiechnęłam się sarkastycznie, ignorując emocjonalny wybuch chłopaka. Jednak, kiedy oboje wydawali się gotowi do użycia własnych mocy przeciwko sobie, postanowiłam interweniować. Stanęłam między nimi, co spotkało się z ich głośnym niezadowoleniem.

— Odsuń się, to nie twój interes, nowa — warknął Katsuki.

— Co? Nie wystarczy ci twoja poobijana buźka? — sarknęłam z cynicznym uśmiechem, gdy zauważyłam, że oprócz już różowego śladu na policzku ma pęknięty łuk brwiowy.

— On ma rację, to nie twój interes — wycedziła Victoria.

— Zastanów się, co robisz — wyszeptałam, odwracając się do dziewczyny. — Szkoda byłoby widzieć taką ładną buźkę na dole — dodałam wymownie, nachylając się nad jej uchem.

Ona mnie lekko szturchnęła, a ja się zaśmiałam, odchodząc. Zaszyłam się w pokoju. Musiałam odrobić pracę domową dla pozoru, chociaż nie ukrywam, bardziej interesuje mnie to, co zaszło między Katsukim a Victorią. Gdy skończyłam rozwiązywać ostatnie zadanie, ktoś zapukał. Nie wyczułam piekielnego zapachu, więc Victoria odpada. Podeszłam i otworzyłam zaciekawiona. U progu stanął Shoto. Nieco zdziwiło mnie to, ale wpuściłam chłopaka do pokoju.

— Nie zajmę ci długo — powiedział pospiesznie.

— Ludziom zawsze się spieszy — parsknęłam, ale kiedy zobaczyłam jego zdezorientowanie, oprzytomniałam i uśmiechnęłam się głupkowato. — No co tam? Hałasuję za bardzo po nocach? Mamy pokój obok siebie — rzuciłam, przypominając sobie, że mój „sen" to nieśmieszny żart.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Diabelska bohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz