Rozdział 1

19 2 6
                                    

Przed egzaminami cały czas myślałam, czy to w ogóle możliwe, aby postanowili zrobić dla mnie wyjątek i zrobić mi testy. Te przemyślenia jednak odeszły ode mnie wraz z moim wejściem do nowej limuzyny. Tata przewyższył samego siebie. Szofer był ubrany oficjalnie, mimo że nie wymagaliśmy od niego aż tak formalnego ubioru.

— Szyba — odezwałam się nieco szorstko do szofera, a on to zrobił.

Po chwili między naszą częścią, a częścią kierowcy była szyba. Wygłuszała nasze rozmowy. Szofer nic nie słyszał, a my mogliśmy zachować dyskrecję w dowolnym momencie. Spojrzałam obojętnie na ojca, który wydawał się zaskoczony moją prośbą.

— Chcę ustalić pewną rzecz — powiedziałam. — Co jeśli moje pewne umiejętności wyjdą przez przypadek na jaw? Jeśli... przez przypadek nie zachowam wystarczającej ostrożności — stwierdziłam.

— Wtedy nie wiesz, skąd się to wzięło i czekasz na mnie aż się pojawię — odpowiedział wyraźnie poważniejąc. — Udajesz głupią — dodał nieco luźniej.

— Nie sądzę, żeby udawanie głupiej wystarczyło. Szczególnie jeśli będzie to coś takiego jak chociażby piekielny wzrok — odezwałam się.

— Dlatego zrobisz wszystko, ale to absolutnie wszystko... — zaczął ostro i stanowczo. —...aby nie dopuścić do takiej sytuacji — zakończył.

Brak gwarancji...

Wysiadłam pod ogromną bramą. Dokładnie się jej przyjrzałam. Zrobiłam pierwszy krok, ale przede mną pojawiła się ręka mojego ojca. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jego piekielne spojrzenie było na wskroś przeszywające, że aż nieprzyjemne. Przeciętny człowiek tego by nie zniósł, chociaż tu każdy czuje się wyjątkowy i ponad to.

— Wejdziemy normalnie — zaznaczył. — I żadnych głupich numerów, jasne? — dodał bardzo szorstkim głosem.

Skrzywiłam się nieco, ale szybko przeniosłam swoje spojrzenie, kiedy usłyszałam kroki po drugiej stronie bramy. W końcu wrota się otwarły. Naprzeciw wyszedł nam wyraźnie zmęczony mężczyzna z dłuższymi, czarnymi włosami. Jego czerwone oczy były nieco łagodniejsze w odbiorze niż mojego ojca w momentach zirytowania. Jednakże po przyjrzeniu się mu stwierdzam, że z całą pewnością jest bardzo sprawiedliwy jak na człowieka. Fascynujący...

Obok niego stała niecało metrowa chimera. Czyli jednak to prawda. Myślałam, że kto kiepski żart z strony samej szkoły, ale nie. Ich dyrektorem jest... zwierzę. Zaczynam się zastanawiać, co jeszcze mnie tu zaskoczy. Odczucia zaczynają przypominać nie to, co towarzyszy pójściu do szkoły, a wycieczki do escape roomu.

— Witamy w naszej szkole! — zawołał dyrektor, a ja popatrzyłam na niego zdezorientowana.

— Jeszcze egzaminy... — wymamrotałam w tym samym czasie, co czarnowłosy mężczyzna.

Facet posłał mi zamglone spojrzenie, ale jego kącik ust nieznacznie drgnął. Uniosłam lewą brew w geście zdziwienia, ale nie skomentowałam tego. Wsadziłam ręce do kieszeni czerwonych, garniturowych spodni. Czekałam na dalszy bieg wydarzeń, bo niezbyt wiedziałam, co mam aktualnie robić. Czułam, że się dostanę.

— Racja, ale mam dziwne przeczucie, że w twoim przypadku to nudna i przykra formalność — stwierdził Nezu.

Nagle poczułam charakterystyczny zapach... zapach piekła. Spojrzałam na ojca. Też to czuł. To bardzo charakterystyczny i specyficzny zapach, w tym przypadku wyczuwalny tylko dla nas. Niedaleko była dusza, która wróciła do życia. Niepokojące... a ten zapach przypominający unoszący się na starym cmentarzu wymieszany z popiołem oraz siarką, nie ulatniał się. Ów dusza musiała znajdować się za bramą.

Diabelska bohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz