Dźwięk dzwoniącego telefonu kręcił mi się przy uchu od dobrych paru minut ale nie byłam w stanie nawet się ruszyć. Gdy w końcu zaczął mnie irytować zrezygnowana zerwałam się z łóżka i sięgnęłam po telefon leżący obok na szafce nocnej. Przetarłam mocno oczy a na wyświetlaczu pojawił się mój tata.- Halo?-zaczęłam z chrypką w głosie po czym odrazu odkaszlnęłam.
- Dzień dobry słońce. Chyba cię obudziłem co?-powiedział tata śmiejąc się cicho pod nosem. Tak dawno nie słyszałam jego głosu, że poczułam ulgę móc znów go usłyszeć.
- Niestety.-opowiedziałam drapiąc się po głowie bo cały czas dochodziłam do siebie.
- Jak tam u was? Podoba wam się?
- Jest fajnie. Stęskniłam się za tym miejscem. Mamy nawet kilku kolegów.-powiedziałam przy tym ziewając.
- To w dodatku piłkarze. Lubię ich.- Oho piłkarze mówisz? Co u nich?-spytał podsmiechując sie pod nosem bo przecież sam Xavi Hernández ich tam wysłał.
- No im chyba też się tu podoba.-odpowiedziałam otrzymując zdziwione westchnienie taty.
- Gdy im to przekazałem ich miny mówiły co innego.-odparł a ja się uśmiechnęłam.
- To nie będę już przeszkadzać Alana. Baw się dobrze kochanie i żebyś nie wróciła mi tu z żadnym z chłopaków.-ostatnie zdanie powiedział rozkazującym tonem po czym się zaśmiał, a ja przewróciłam oczami na jego słowa. Zaraz się pożegnałam i przerywając połączenie odłożyłam telefon na szafkę a sama siedziałam na skraju łóżka wgapiając się w śpiąca Rię.Na wspomnienie chłopaków przez tatę uderzyla mnie fala wspomnień z wczorajszego dnia. Gdy przypomniał mi się moment leżenia Marc'a i Hector'a na mnie chciało mi się śmiać ale gdy przypomniałam sobie uczucie, które wtedy mi towarzyszyło zebrało mi się coś w gardle.
Umięśniony brzuch Marc'a odbijający się na moich plecach do wczorajszego zaśnięcia krążył po mojej głowie a gdy wstał; wzięłam głęboki wdech na widok chłopaka przed oczami; aż się boje do czego moja wyobraźnia będzie zdolna. Wręcz walczyłam z samą sobą żeby nie patrzeć i modlę się od wczoraj aby chłopak przypadkiem tego nie zobaczył bo weźmie mnie za chorą psychicznie wielbicielkę. Teraz tylko czekać na kolejne możliwości oglądania go w takiej odsłonie. Alana nie. Nie mogę tak o nim myśleć ale brunet jest nieziemsko przystojny a jego ciało...Płaciłabym za każdą chwilę takich widoków. Do tego dochodzi boski uśmiech, którym chłopak oczarowuje mnie na każdym kroku co zaczyna mnie trochę niepokoić bo w takich momentach robi ze mnie wariatke.
Potrząsnęłam głową aby wyrzucić te pokusy z głowy bo z każdą sekundą zaszłabym za daleko, a nie skończyło by się to dobrze. Marc jest kolegą a to że wygląda jak wygląda to nie moja wina, prawda?
Wstalam z łóżka próbując odwrócić uwagę od chłopaka i ruszyłam w stronę szafy aby wybrać coś do ubrania. Na górę wybrałam biały top bez ramiączek a do tego wzięłam spódniczkę w pasującym kolorze i udałam się w kierunku łazienki aby móc się ogarnąć.
Umyłam zęby i rozczesałam włosy biorąc ich kosmyki za uszy aby mi się przeszkadzały. Nałożyłam odrobinę różu i korektora a moje zrobione rzęsy przeczesałam szczotką. Szybko pomalowałam usta i ubrana wyszłam z pomieszczenia zastając siedzącą już na telefonie blondynkę.
Gdy dziewczyna mnie zobaczyła posłała mi uśmiech i dalej wróciła wzorkiem do telefonu. Podniosłam jedną brew do góry i gapiłam się chwilę na dziewczynę dopóki ta się nie odezwała.
- Wiesz co dziś jest!?-pisnela podekscytowana zrzucając się z łóżka i podchodząc w moją stronę. Przymrużyłam oczy i zaczęłam powoli kiwać przecząco głową.
- Dyskoteka na obozie!-krzyknęła a ja wytrzeszczyłam oczy bo nie myślałam, że to już.
CZYTASZ
Nuestros corazones sabían||| MARC GUIU
ФанфикWakacje, które zostaną w pamięci na zawsze. Obozy sportowe w Walencji zawsze były szalone a wspomnienia jakie dawały były wspaniałe, chociaż nic nie przebije tegorocznych. Alana z przyjaciółką Rią po 3 latach przerwy decydują się wyjechać z Barcelon...