Pieprzony czternasty lutego

160 13 3
                                    

W końcu nadszedł ten jeden dzień w roku, w którym cały świat zdawał się wymiotować czerwienią, serduszkami i fałszywymi wyznaniami miłości. Zawsze zastanawiałam się ile tych zakochanych par jest tak naprawdę szczęśliwych, a ile odgrywa tylko żałosną grę. Czy to ja byłam zepsuta? Czy może po prostu widziałam coś, czego inni nie zauważali?

Leżałam w łóżku, wpatrując się w sufit. Ostatnio stało się to moim ulubionym zajęciem. Kilka dni temu przekroczyłam granicę, której nie powinnam była przekraczać. Tym razem nie uciekłam i zostałam. Chciałam zachować się dojrzale, ale w momencie kiedy podjęłam taką decyzję, do Shane'a zadzwonił Dylan, z którym chłopak od razu pojechał się spotkać. I właściwie od tamtej pory nie miałam z nim żadnego kontaktu.

To, że się nie odzywał nie powinno mnie dziwić, ale gdzieś w środku czułam ukłucie. Nie powinnam niczego oczekiwać, a jednak jego milczenie było bardziej bolesne, niż chciałam to przed sobą przyznać. Przewróciłam się na bok i sięgnęłam po telefon. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał szóstą dwadzieścia. Odłożyłam urządzenie z westchnięciem i ślamazarnie wyszłam z łóżka. Ten dzień od samego rana wskazywał na katastrofę.

Po szybkim prysznicu i doprowadzeniu swojej twarzy do minimalnego porządku, ubrałam się i zeszłam na dół, aby jak zwykle wypić kawę. Sięgnęłam po ulubioną filiżankę i wcisnęłam w ekspresie odpowiedni przycisk. Oparłam się o blat, czekając aż naczynie wypełni się kawą. Telefon w tylnej kieszeni moich jeansów zawibrował, więc od razu go wyciągnęłam. Miałam głupią nadzieję, że pewien wysoki brunet z niebieskimi oczami postanowił do mnie napisać. Rozczarowanie było wielkie, kiedy ujrzałam, że to zwykła promocja w Burger King.

Rozejrzałam się po salonie i jadalni, zastanawiając się czy mama wyszła już do pracy, czy jeszcze spała. Nie miałam z nią ostatnio dobrych relacji, co okropnie mnie frustrowało, ale byłam zbyt dumna, żeby odpuścić. Ojciec kłamał, a ona we wszystko mu wierzyła. Czy czułam się z tym źle? Owszem, ale nie widziałam co mogłabym zrobić, aby zmienić światopogląd Elizabeth. Ciężko było ją przekonać do czegokolwiek. Czułam, że jestem na przegranej pozycji.

Ekspres wydając charakterystyczny dźwięk, wyrwał mnie z przemyśleń i od razu sięgnęłam po filiżankę. Usiadłam przy wyspie kuchennej i wyciągnęłam smartfona. Przeglądając Instagram natknęłam się na przesłodzone posty tych pseudo szczęśliwych par, od których dostałam mdłości. Odłożyłam urządzenie na blat i sięgnęłam wzrokiem za okno. Słońce delikatnie przedzierało się przez chmury, co delikatnie poprawiało mój nastrój. Kiedy wzięłam ostatni łyk kawy, zauważyłam Noemi, która w końcu pojawiła się w kuchni.

— No w końcu — burknęłam, wstając. — Mamy dwadzieścia minut, więc ruchy — poganiałam siostrę.

— Zdążymy — westchnęła, przewracając oczami. — Co masz taki humor?

Założyłam jeansową kurtkę z futerkiem, otulając nią swoje ciało.

— Faktycznie mam powody do radości — burknęłam, wsuwając na stopy białe air force'y. — Chodź!

Wyszłam na świeże powietrze i odetchnęłam z ulgą. Nie lubiłam być podła dla siostry, ale wkurwiało mnie nawet to, że Emi miała z kim spędzić ten dzień. Byłam wściekła, że matka nie ma nic przeciwko Liam'owi i że zawsze wszystko spadało na mnie. Nie rozumiałam dlaczego to ja ciągle miałam pod górkę.

— Nie bulwersuj się tak — zganiła mnie, krzywiąc się lekko. — Chciałam jedynie zgadać. Od kilku dni nie wychodzisz z pokoju. Cud, że pofatygowałaś się dziś do szkoły.

— Źle się czułam, mówiłam ci — odparłam, maszerując w stronę samochodu. — Zatrułam się tą zapiekanką i bolał mnie brzuch.

— Bujać to my, a nie nas — powiedziała, puszczając mi oczko, a następnie wyminęła mnie, udając się w stronę samochodu. — Dziś ja prowadzę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The mess inside me | MESS #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz