I

51 3 251
                                    

     Na tej ziemi zdecydowanie byli ludzie, którzy w swoim życiu bawili się o wiele lepiej, niż ja. Przede wszystkim ludzie, których życie lubiło bardziej, niż lubiło mnie.

   Pewnie nie o tym powinienem teraz rozmyślać, biorąc pod uwagę fakt, że dosłownie nie zdawałem z angielskiego, co było dla mnie naprawdę niefortunną sytuacją, ponieważ naprawdę nie miałem ani siły, ani czasu, by wbić sobie cokolwiek związanego z tym językiem do swojej pustej głowy. Być może dlatego właśnie na długo po zajęciach siedziałem ciągle w bibliotece i zamiast uczyć się na ten cholerny egzamin z angielskiego, układałem sobie całe życie od nowa.

   Gdybym mógł cofnąć się w czasie, nigdy nie uczyłbym się w szkole tyle, ile faktycznie się uczyłem. Ani w podstawówce, ani w liceum. Zamiast tego siedziałbym na zewnątrz do późna i grałbym w piłkę, a później spełnił swoje największe marzenia, a przynajmniej tak sobie myślałem. Westchnąłem cicho i ułożyłem sobie głowę na ręce, którą opierałem o stolik, bezowocnie usiłując wziąć się na chwilę w garść i zdać na następny rok. Nigdy nie wybrałbym liceum, a później tych cholernych studiów, które zmarnowały mi do tej pory dwa cenne lata, a z których nie można było się już wycofać, chyba, że koniecznie chciałbym skończyć jako bezdomny. Całymi dniami próbowałem pogodzić ze sobą studia, życie prywatne i pracę w biurze, w którym zamiast pracować, uczyłem się i oglądałem mecze, bo płacili mi za godziny, a nie za wykonaną pracę. Gdybym nie marzył o wyższej edukacji, moje życie nigdy nie wyglądałoby w ten sposób.

   Ale była jeszcze jedna rzecz, która szczególnie niszczyła moje życie i wszystkie te wspaniałe wspomnienia ze studiów, które mógłbym mieć. Miałem czas na przyjaciół, ale nie miałem czasu na wycieczki, na podróże, na kombinowanie, komplikowanie, na ciekawe życie, zamiast monotonnego, całkowicie poddanego rutynie. I przede wszystkim chciałbym mieć czas na komfort i miłość... Chociaż z tym było ciężko także przed moimi studiami.

  Wracając do angielskiego, nie zdawałem. Profesor mnie nienawidził, ale i tak okazał mi litość i pochwalił się swoim złotym sercem, gdy pozwolił mi na trójkę napisać jakąś cholerną pracę o historii Wielkiej Brytanii i języka angielskiego. Szkoda tylko, że miałem na te tematy pojęcie tak nikłe, że mógłbym prawdopodobnie opowiedzieć o historii Premier League i na tym zakończyć swoją pracę, bo niczego więcej związanego z Anglią i Wielką Brytanią bym z siebie nie wykrzesać, jednak Profesorowi zdecydowanie by się to nie spodobało.

   Gdy tak myślałem nad tym, jak wyrwać się z tych studiów, jednocześnie nie zostając w przyszłości bezrobotnym lub żebrakiem, do podniesienia się z blatu stołu zmusił mnie nagle delikatny dotyk na moim ramieniu, który wybudził mnie z zamyślenia i na chwilę wypędził także z mojego krótkiego epizodu depresyjnego.

    — Hm? - mruknąłem zaspanym głosem, podnosząc powoli wzrok na chłopaka, który górował teraz nade mną, starając się zdjąć z półki jakąś książkę.

    — Cześć - uśmiechnął się do mnie, ale jego uśmiech zaraz zniknął, zastąpiony zmartwionym spojrzeniem. - Cholera, źle wyglądasz. Wszystko w porządku?

    Zamrugałem krótko, zastanawiając się, czy chodziło mu o to, że byłem brzydki, czy o to, że wyglądałem jak trup. Dawno nie widziałem się w lustrze, bo od niego stroniłem, ale wiedziałem, że miałem pod oczami ogromne wory i czerwone ślady od płaczu i zmęczenia, które pojawiały się także pod moim nosem, sprawiając, że wyglądałem jak ćpun, który co weekend coś wciągał. Wiedziałem, że miałem potargane włosy i pogniecione po całym dniu ubrania, wiedziałem, że miałem zaschnięte i poranione od gryzienia ich usta - ale on wcale nie musiał mi o tym przypominać. Wcisnąłem się w oparcie krzesła, nieco urażony jego słowami, po czym zadarłem głowę do góry, by na niego spojrzeć.

kołysanki francesa | c.fabregas x g.pique [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz