Rozdział 9

250 29 39
                                    

Czas strasznie powoli mijał, sekundy trwały jak minuty, minuty jak godziny, godziny jak dni. Czułem że siedzę na poczekalni z przyjaciółmi wieczność, w końcu zobaczyliśmy tego samego lekarza co był przedtem, spojrzał na nas znowu ściągając maseczkę, mówiąc...

- Potrzebujemy dawcy krwi z grupy A żeby uratować tego chłopaka

W moich oczach pojawiła się iskra nadziei, czyli była szansa uratowania go, byłem bardzo szczęśliwy słysząc tą wiadomość jednocześnie wyobrażając sobie jak spędzę czas z Edgarem gdy wypiszą go ze szpitala. Musiałem szybko przerwać trzymanie głowy w chmurach, chłopak potrzebował krwi z grupy A, spojrzałem na Bustera z nadzieją że się zgodzi bo on miał grupę krwi której Edgar potrzebował. On tylko spojrzał na mnie klepiąc mnie po ramieniu czule uśmiechając się do mnie.

- Zgłaszam się na ochotnika doktorze - odpowiedział Buster wstając z krzesła, on razem z doktorem poszli na salę.

Ja i Maisie zaczęliśmy rozmawiać o praktycznie wszystkich tematach byle by tylko zabić czas, tematy pomiędzy nami zmieniały się jak plastelina w rękach dziecka, kształtowała i rozwijała. Z tematu wyjazdu nad morze na wakacje przemienił się na temat śmiesznych wpadków Bustera na planie filmowym.

Przyjaciel wrócił z plastrem na ręce w auta i lizakiem w buzi, usiadł znowu na swoje miejsce wzdychając.

- Pan lekarz powiedział że byłem dzielnym pacjentem - pochwalił się Buster.

- Brzmisz jak dziecko - odpowiedziałem chichocząc pod nosem, Maisie posłała mi dziwne spojrzenie, nie byłem do końca pewny co mi sugerowała, lecz domyślałem się że była zła.

- Wy oboje jesteście dziećmi!... - powiedziała Maisie klepiąc Bustera po głowie.

- ... A ja jestem waszą mamą, opiekuję się wami, wy małe dzieci zawsze przynosicie ze sobą kłopoty i się kłócicie i bezemnie byście sobie nie poradzili - dodała Maisie po chwili, cóż ona miała rację bez niej ja z rudym byśmy byli jak samotne dzieci we mgle, ta kobieta uratowała nas pojawiając się w naszym życiu, czasem myślę że faktycznie ona jest jak nasza mama mimo że różnica wieku między nami nie jest duża, nasza trójka była jak rodzina.

- A więc co widziałeś rudzielcu? - zapytałem. Nagle Buster spoważniał patrząc się na mnie, coś czułem że on nie ma dobrych wieści dla mnie.

- Widziałem go na stole operacyjnym, to co widziałem nie wyglądało żeby dobrze się zapowiadało szczerze mówiąc - odpowiedział Buster ssając lizaka w buzi, Maisie trąciła go w bok.

- Buster! Nie mów tak! Jeszcze jest nadzieja!

- Wszystko dobrze, ja sam o to zapytałem on tylko powiedział to co chciałem usłyszeć - powiedziałem wymuszając uśmiech po czym odwróciłem głowę tak żeby oboje nie zobaczyli mojej twarzy, posmutniałem myśląc o tym co przyjaciel mi powiedział, tak naprawdę nie chciałem o tym słyszeć chciałem usłyszeć dobre wieści i chciałem przeżyć dobre zakończenie jak w filmach. Wstałem z krzesła i podszedłem do okna opierając łokcie na parapecie spoglądając jednocześnie na świat za oknem. Słońce zachodziło, tworząc piękny widok na niebie, czerwone, pomarańczowe i żółte barwy były rozlane po całym niebie, słońce jasno świeciło w oczy a chmury dodawały idealny dodatek do tego widoku. Pomyślałem o starym micie który moja mama opowiadała mi przed snem.
"Ten kto był dla ciebie ważny w życiu, umrze tworząc piękny widok na niebie specjalnie dla ciebie". Jednocześnie to było interesujące, lecz z drugiej strony bałem się że to prawda a Edgar odszedł, zacisnąłem pięści sięgając po telefon do kieszeni powstrzymując się od płaczu. Zadzwoniłem do Colette.

- Dziękuję że odebrałaś, Colette jest sprawa...

- No

- Edgar leży w szpitalu, po nieudanej próbie samobójczej

"Zbliżyć Się Do Ciebie" (Fang x Edgar 16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz