Rozdział 12

242 32 46
                                    


Biegłem cały czas przed siebie nie patrząc za mnie, usłyszałem za sobą krzyki, piski oraz odgłosy strzelania pocisków w moją stronę, grupa mężczyzn mnie goniła, mieli na sobie czarne garnitury oraz okulary przeciwsłoneczne. Nie wiedziałem że dożyje do chwili gdy będę uciekać przed ochroną... Albo agentami? Nie byłem do końca pewien kim byli ci ludzie, lecz wiedziałem jedno, chcieli zabrać to co moje a ja tak łatwo im tego nie oddam.

Biegłem przez ulice najszybciej jak mogłem omijając szybkie pociski lecące we mnie, ludzie na ulicy byli przestraszeni i zdezorientowani słysząc postrzały i krzyki oraz uciekającego chłopaka. Biegłem najszybciej jak tylko mogłem niestety kula celnie zmierzała w moją stronę, na szczęście w ostatniej chwili szal zatrzymał pocisk chwytając go, na chwilę zatrzymałem się patrząc uważnie na wełniane ramię szala które właśnie zatrzymało pocisk, jednym ruchem, to było coś niesamowitego i niemożliwego jednocześnie, trudno mi było uwierzyć że to się dzieje naprawdę.

Nagle, przez to że zastanawiałem się jak to się stało że mój szal nabrał takich umiejętności, jeden z mężczyzn który mnie gonił chwycił od tyłu obie moje ręce powalając mnie na ziemię, zacisnąłem zęby z bólu próbując się wyrwać, użyłem mojego szala i uderzyłem przeciwnika z całych sił sprawiając że on upada na ziemię.

Grupka mężczyzn spojrzała na mnie, ja tylko zacisnąłem pięści szykując się do walki. Jeden mężczyzna rzucił się na mnie już miał wystrzelić z pistoletu w moją stronę gdy ja wysoko podskoczyłem dzięki szalikowi, szal nadal trzymał w swojej wełnianej ręce pocisk a ja jednym pstryknięciem sprawiłem że pocisk wystrzelił i celnie trafił kolejnego przeciwnika w oko przebijając mu mózg i czaszkę, mężczyzna opadł na ziemię bezwładnie.

Poczułem jak adrenalina pływa i nasila się w mojej krwi, czułem że stać było mnie na więcej, więc zacząłem atakować następnych i następnych pokonując ich jeden po drugim dzięki sprytowi oraz mojemu szalowi.

Nagle od tyłu złapał mnie mężczyzna unieruchamiając moje ręce, nogi, co najgorsze że szal również. Drugi podszedł do mnie i uderzył mnie w brzuch, poczułem jak wszystkie organy które mam przewracają się w środku mnie, myślałem że zwymiotuje, ból był nie do opisania, po prostu potworny. Dostałem znowu tym razem w tył głowy i w twarz, czułem się tak słaby, tak głupi w tamtym momencie, myślałem że dam sobie radę lecz myliłem się, nie zdziwiło mnie to bardzo bo zawsze odnosiłem porażki ale jednak poczułem się znowu źle myśląc o tym że za mało się staram.

Próbowałem wyrwać się i obmyślić plan ucieczki lecz przez smak krwi w ustach nie mogłem nic wymyśleć, czas mijał a ciosy przeciwników stawały się mocniejsze a ja słabszy. W końcu resztkami sił wyrwałem się odpychając mężczyzn odemnie, wbiegłem w wielki tłum ludzi wtapiając się w nich tak żeby przeciwnicy mnie nie zobaczyli.

Biegłem dosyć długo a tamci faceci już mnie nie gonili, skutecznie zgubiłem ich na dobre. Zwolniłem tępo widząc opuszczoną część miasta, budynki były bardzo stare zaniedbane i zarośnięte, w niektórych miejscach nawet brakowało szyb i drzwi, chodnik był w dobrym stanie lecz droga cała zrujnowana i dziurawa, podobało mi się tu, było cicho i spokojnie. Poszedłem jeszcze bardziej w głąb opuszczonego miasta aż zobaczyłem przepiękne turkusowe jezioro, było otoczone pałkami wodnymi, trzciną, oraz różnymi krzewami. Ten widok był niesamowity więc poszedłem bliżej jeziora by mu się przyjrzeć z bliska, zauważyłem pomost więc od razu bez zastanowienia wszedłem na niego uważnie sprawdzając czy deski na nim są stabilne i czy nie załamią się podemną.

Usiadłem na krawędzi pomostu patrząc w niesamowitą oraz czystą turkusową wodę, uśmiechnąłem się patrząc w swoje odbicie w wodzie na samą myśl że znalazłem idealne miejsce do spędzenia samotnie czasu, do ucieczki przed problemami, rozmyślania o życiu oraz odizolowania się od ludzi. Nie mogłem uwierzyć że za naszym miastem znajduję się tak cudowne miejsce. Zmyłem krew z nosa i z buzi, już nawet zapomniałem o bólu i siniakach, nie czułem nic, coś było w tym jeziorze niesamowitego.

Nagle usłyszałem kroki, odwróciłem się za siebie i zobaczyłem, Fanga. Był cały poobijany a z jego nosa leciała krew, biedak też walczył z tymi mężczyznami, uśmiechnął się gdy mnie zobaczył po czym usiadł obok mnie.

- Tak się cieszę że cię widzę - powiedział nagle przerywając ciszę.

- Ja też Fang - odpowiedziałem.

- Jak mnie znalazłeś? - dodałem po chwili rzucając chłopakowi zaciekawione spojrzenie.

- Cóż, byłem cały czas za tobą, daleko lecz dogoniłem cię - odpowiedział.

- Dlaczego?

- Martwiłem się o ciebie Edgar

- Ale... Przezemnie wdałeś się w bójkę w szpitalu i na ulicy z tymi typami - powiedziałem ponuro unikając kontaktu wzrokowego z chłopakiem. On tylko uśmiechnął się, spłukał krew z nosa wodą z turkusowego jeziora po czym wyciągnął telefon ze swojej kieszeni.

- Spójrz, telewizja nagrała mnie jak wdaję się w tą bójkę moja kariera i wizerunek spadły przez to

- Nie obchodzi cię to?

- Nie. Dla mnie liczysz się ty Edgar, najbardziej na świecie. Wiem że boisz się kochać, lecz zapewniam cię, jestem inny, obiecuję ci że zadbam i zaopiekuję się tobą, zrobię co tylko chcesz, nawet rzucę moją karierę aktorską dla ciebie, tylko proszę daj mi zbliżyć się do ciebie, daj mi szansę Edgar

Chwila ciszy.

Zarumieniłem się słysząc słowa Fanga, to było naprawdę niesamowite, byłem szczęśliwy i zauroczony lecz jednocześnie nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, przez tyle lat unikałem miłości... A teraz? Sławny, przystojny aktor siedzi obok mnie mówiąc mi jak dużo dla mnie zrobi. To było trudne, lecz jego słowa przekonały mnie, nie mogłem już dłużej skrywać swoich uczuć i unikać miłości i bliskości, chciałem to poczuć, chciałem żeby między mną a Fangiem rozkwitła miłość. Zacisnąłem pięści na swoich kolanach patrząc w jego oczy, wtedy usłyszałem jego głos.

- Kocham cię Edgar - powiedział Fang, wyciągnął ręce w moją stronę chwytając moje policzki po czym pochylił się nade mną i delikatnie dotknął ustami moich warg.

Pocałunek był najpierw nieśmiały, badawczy, jakby oboje chcieliśmy upewnić się, że to, co czujemy, jest prawdziwe. Moje ciało odprężyło się, a Fanga ręce powędrowały na moją talię, przyciągając mnie bliżej. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, a nasze serca biły w jednym rytmie. Cały świat zdawał się zniknąć, pozostawiając tylko nas dwoje, splecionych w tej chwili, która miała trwać wiecznie. To było cudowne uczucie pierwszy raz pocałowałem kogoś, pierwszy raz pocałowałem Fanga, pierwszy raz pocałowałem chłopaka... Nagle przerwałem pocałunek czując jak ręka Fanga wchodzi pod moją podkoszulkę dotykając mojego brzucha, to było cudowne lecz myślałem że oboje tracimy kontrolę i idziemy za daleko, oboje spojrzeliśmy na siebie, nasze twarze były całe zarumienione, a nasze oddechy były szybkie, nie wiedziałem dokładnie ile ten pocałunek trwał lecz wiedziałem że długo, po tym że brakowało mi tchu.

- Ja ciebie też kocham Fang - odpowiedziałem przytulając go, on tylko odwzajemnił przytulas.

- To było niesamowite, mam nadzieję że kiedyś to powtórzymy - powiedział Fang głaskając tył moich włosów.

- Oczywiście że to powtórzymy

- Zostaniesz moim chłopakiem?

- Tak

Po tych słowach oboje przytuliliśmy się mocniej, byłem tak bardzo szczęśliwy, najbardziej na świecie, nie mogłem uwierzyć że to się dzieje. W końcu miałem prawdziwego chłopaka. Nareszcie ja i Fang zbliżyliśmy się do siebie.

"Zbliżyć Się Do Ciebie" (Fang x Edgar 16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz