Victor:
Lauren spojrzała na mnie lekko zdziwiona jednak bez słowa ruszyła w stronę przednich drzwi. W ciszy wsiedliśmy do samochodu, a ja wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny.
- Oddaj mi telefon.
- Co?
- Nie chce żeby cię rozpraszał podczas rozmowy. Oddam ci go prawdopodobnie zanim jeszcze dojedziemy na lotnisko.
Jeszcze chwilę patrzyła na mnie, aby po chwili wyciągnąc z torebki jasno niebieskie użądzenie i mi je podać. Schowałem je do kieszeni i odpaliłem samochód, by po chwili wyjechać z parkingu.
- Dobrze. Więc najpierw wytłumacz mi dlaczego jako nieletnie osoby wypożyczacie opcym ludzią motor.
- Kto powiedział, że ja to robię?
- Było to słychać z kilometra gdy informowała mnie o zaistniałej sytuacji, poza tym obserwowałem cię gdy rozmawiałas przez telefon. Byłas obeznana w temacie na tyle, że od razu próbowałas załagodzić sprawę.
- To nie prawda.
- Gdyby nie to że musisz się tam pojawić ze mną byłabyś w stanie uciszyć sprawę.
- Jestem zwyklom nastolatką.
- Oboje wiemy że tak nie jest Lauren. Wiedz, że w ani twoich papierach ani twojego przyjaciela nie będzie ślady po tym zdarzeniu tylko musisz mi powiedzieć prawdę.
- Dobrze.
- W takim razie co łączy cię z narkotykami?
- Już mówiłam, że nic.
- Nie umiesz kłamać.
- Słucham? - zapytała z wyczówalną nutka pretensji w głosie.
- Może okłamywalas swoją mamę, ale ze mną nie pójdzie ci tak łatwo. Powiedzenie mi prawdy pójdzie na twoją kożyść.
Przez kilka minót panowała cisza, która przerwało poruszenie się dziewczyny.
- Okej. Świadomie zadawałam się z nastolatkami którzy biorą...
- I?
- Częściowo pomagałam w rozprowadzaniu towaru - wyznała szeptem mając nadzieję, że jej nie usłyszę.
- Komu?
- Alekowi. Nie mów o tym nikomu. On też brał. Przestał, ale nie umiał tego porzucić.
- Policja się o tym nie dowie. Czy wiesz kto mógł chcieć wam zaszkodzić?
- Nie ale jak oddasz mi telefon to spróbójęję zdobyć dostęp do innych kamer, które mogły coś uchwycić - powiedziała z naciskiem na szuste słowo.
Oddałem jej urządzenie nie odrywając wzroku od drogi. Ta od razu zabrała się za grzebanie w nim.
Dwa dni później (nie mam weny okej?)
Vivian:
Minęły już dwa dni od kąd Victor z Lauren wyjechali chwilowo do Anglii. Wszyscy chodzili spięci nie wiedząc co z tego wyniknie.
Mój telefon nagle zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz i lekko ściągnęłam brwi.
Victor🌑🕳️🌚🍷 dodał ciebie i Lauren Anderson do grupy ,,Rodzinka (debile)🙄"
Victor🌑🕳️🌚🍷:
Dojeżdżamy na lotnisko. Wieczorem będziemy.D jak debil🍸😏🥵💋:
Zajebiście 👍🏻
CZYTASZ
Dwie siostry i Pięciu braci [zawieszone]
Ficção AdolescenteCzy ktoś by się spodziewał, że piętnastoletnia Vivana może być z nimi spokrewniona? Trudne życie dziewczyny uniemożliwia jej wiele żeczy. Ojczym coraz bardziej ją krzywdzi, a matka nawet nie reaguje. Czy tak wygląda rodzina? Czy spodziewała by się ż...