11. Palec

122 12 27
                                    

Victor:

Lauren spojrzała na mnie lekko zdziwiona jednak bez słowa ruszyła w stronę przednich drzwi. W ciszy wsiedliśmy do samochodu, a ja wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny.

- Oddaj mi telefon.

- Co?

- Nie chce żeby cię rozpraszał podczas rozmowy. Oddam ci go prawdopodobnie zanim jeszcze dojedziemy na lotnisko.

Jeszcze chwilę patrzyła na mnie, aby po chwili wyciągnąc z torebki jasno niebieskie użądzenie i mi je podać. Schowałem je do kieszeni i odpaliłem samochód, by po chwili wyjechać z parkingu.

- Dobrze. Więc najpierw wytłumacz mi dlaczego jako nieletnie osoby wypożyczacie opcym ludzią motor.

- Kto powiedział, że ja to robię?

- Było to słychać z kilometra gdy informowała mnie o zaistniałej sytuacji, poza tym obserwowałem cię gdy rozmawiałas przez telefon. Byłas obeznana w temacie na tyle, że od razu próbowałas załagodzić sprawę.

- To nie prawda.

- Gdyby nie to że musisz się tam pojawić ze mną byłabyś w stanie uciszyć sprawę.

- Jestem zwyklom nastolatką.

- Oboje wiemy że tak nie jest Lauren. Wiedz, że w ani twoich papierach ani twojego przyjaciela nie będzie ślady po tym zdarzeniu tylko musisz mi powiedzieć prawdę.

- Dobrze.

- W takim razie co łączy cię z narkotykami?

- Już mówiłam, że nic.

- Nie umiesz kłamać.

- Słucham? - zapytała z wyczówalną nutka pretensji w głosie.

- Może okłamywalas swoją mamę, ale ze mną nie pójdzie ci tak łatwo. Powiedzenie mi prawdy pójdzie na twoją kożyść.

Przez kilka minót panowała cisza, która przerwało poruszenie się dziewczyny.

- Okej. Świadomie zadawałam się z nastolatkami którzy biorą...

- I?

- Częściowo pomagałam w rozprowadzaniu towaru - wyznała szeptem mając nadzieję, że jej nie usłyszę.

- Komu?

- Alekowi. Nie mów o tym nikomu. On też brał. Przestał, ale nie umiał tego porzucić.

- Policja się o tym nie dowie. Czy wiesz kto mógł chcieć wam zaszkodzić?

- Nie ale jak oddasz mi telefon to spróbójęję zdobyć dostęp do innych kamer, które mogły coś uchwycić - powiedziała z naciskiem na szuste słowo.

Oddałem jej urządzenie nie odrywając wzroku od drogi. Ta od razu zabrała się za grzebanie w nim.

Dwa dni później (nie mam weny okej?)

Vivian:

Minęły już dwa dni od kąd Victor z Lauren wyjechali chwilowo do Anglii. Wszyscy chodzili spięci nie wiedząc co z tego wyniknie.

Mój telefon nagle zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz i lekko ściągnęłam brwi.

Victor🌑🕳️🌚🍷 dodał ciebie i Lauren Anderson do grupy ,,Rodzinka (debile)🙄"

Victor🌑🕳️🌚🍷:
Dojeżdżamy na lotnisko. Wieczorem będziemy.

D jak debil🍸😏🥵💋:
Zajebiście 👍🏻

Dwie siostry i Pięciu braci [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz