Rozdział szósty

276 39 25
                                    

  – Jak interpretuje pani postać Ofelii, panno Moreau? Postać tragiczna, czy może zwyczajnie głupia?

  Valentina podniosła wzrok znad swojego egzemplarza ,,Hamleta'', który leżał na jej ławce, otworzony na drugiej scenie drugiego aktu. Powoli zebrała myśli, obracając w głowie pytanie nauczyciela.

   – Nie nazwałabym jej głupią, spojrzawszy na okoliczności, w których się znalazła. Dodatkowo fakt, że ojciec przez całe jej życie nią manipulował sprawia, że dla mnie Ofelia jest zwyczajnie skrzywdzoną postacią. W dzisiejszych czasach zapewne byłaby uznaną za wysokowrażliwą, ale w żadnym razie głupią.

  Nauczyciel pokiwał głową i ruszył w stronę tablicy.

   – Dziękuję. Doskonale, czy pan Reynolds ma coś do dodania?

    Valentina spojrzała na Nel, notującą coś zawzięcie po polsku w notatniku z czarną oprawą.

     – Co piszesz?

  Nel podniosła na nią wzrok, jej oczy błyszczały z ekscytacji, a było tak jedynie, kiedy otaczała się swoimi historiami. Uśmiechnęła się.

   – Podsunęłaś mi pomysł. Hamlet we współczesnych czasach. Z moją interpretacją.

   – Ja się czuję jak Hamlet w tej naszej grze w morderstwa – mruknęła Valentina, rysując kwiatka na marginesie zeszytu. Nel wycelowała w nią piórem.

   – Uważaj, Valentino. Pamiętasz przecież, jak skończył Hamlet.

  I dziewczyna odniosła wrażenie, że w tamtym momencie Nel wcale nie żartowała.

  – Dasz kiedyś coś przeczytać? – spytała Valentina, niezwykle ciekawa opowieści Nel. Wprawdzie dziewczyna opowiadała jej czasami o fabule swoich opowiadań, ale Francuzka była ciekawa jej stylu.
 
  – Pewnie – odparła, zamykając notes, najwyraźniej kończąc notować swój pomysł. – Ale jak mój angielski będzie na takim poziomie, że uda mi się coś przetłumaczyć. Czuję się znacznie pewnie mówiąc, niż pisząc, jeśli chodzi o języki.

...

   Harry znalazł ją, kiedy stała w kolejce po kawę przed jednym z automatów, dłoń zaciskając na pasku torby.

   – Znaleźliśmy z Seo-Junem coś nowego w tej jego książce – zaczął bez powitania.

   – Mam wrażenie, że za bardzo polegamy na tej książce  – Valentina zmarszczyła brwi.  – Jasne, wszystko się sprawdziło. Ale zobacz, skoro książka się skończyła, to istnieje równie duże prawdopodobieństwo, że teraz morderca uzna, że ma pełną dowolność i zwyczajnie zacznie robić co chce.

   Harry patrzył, jak spienione mleko spływa do papierowego kubka.

   – Może masz rację. Ale Intisaar mówiła, że w dzisiejszej gazecie jest coś na temat lokalizacji tamtych morderstw, pewnie powinniśmy oznaczyć je na mapie.

    Valentina przetarła twarz dłonią i wyjęła kubek z kawą z automatu. Ruszyli razem w stronę schodów prowadzących na trzecie piętro akademii.

   – Zrobimy to wieczorem. Może to znowu jakiś szyfr, ale skoro ,,Zagubieni w mroku'' skończyło się na pięciu tajemniczych morderstwach, raczej bym na to nie liczyła. Nie wiem, co jeszcze możemy zrobić.

   Harry westchnął, a następnie zabrał jej kawę i upił duży łyk. 

   – Prawda jest taka, że nie robimy nic, Valentino. Kręcimy się w kółko i rozpracowaliśmy szyfr już po fakcie. Nikt nie zwróci życia tamtym osobom.

Dare To Know[Toast Za Odważnych] WERSJA BEZ KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz