Początek

232 8 3
                                    

Słyszałam za sobą dźwięk syren. Wiedziałam, że za mną jadą. Byli coraz bliżej. Ale nie na długo. Dodałam gazu i sprawnie weszłam w zakręt. Spojrzałam w lusterko. Byli daleko w tyle. Uśmiechnęłam się do siebie i wróciłam wzrokiem na drogę. Jednak mój uśmiech szybko zniknął, gdy tylko zobaczyłam drugi radiowóz zostawiający drogę. Kurwa... Gwałtownie zahamowałam. Już chciałam zacząć wycofywać, ale w lusterku zobaczyłam drugi radiowóz, który zatorował mi drogę z drugiej strony.
No to jestem w dupie.

* * *

Siedziałam na niewygodnym krześle w komisariacie skuta kajdankami. Czekałam na przyjazd moich rodziców. Nie chciało mi się tu siedzieć. I tak wiedziałam że będzie tak samo jak zawsze. Wezmą mnie do gabinetu na rozmowę, przyjadą rodzice, załatwią wszystko, wrócimy do domu i dostanę kazanie. Nudziło mnie to.

Z zamyślenia wyrwały mnie odgłosy kłótni. Odwróciłam głowę w tamtą stronę. Dostrzegłam policjanta, który prowadził jakiegoś chłopaka spiętego kajdankami pod gabinet na przeciwko mnie.

Chłopak był mocno zdenerwowany. Wyglądał na takiego co lubi się pakować w kłopoty. Wysoki brunet, postawny, zadbany i odziwno elegancko ubrany. Włosy miał roztrzepane, mnóstwo tatuaży, a oczy... Chyba ciemne. Powiedziałabym nawet, że czarne. Stał do mnie bokiem. Funkcjonariusz kazał mu usiąść i chwilę zaczekać. Chłopak niechętnie zajął wskazane miejsce. Już sekundę później, nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wtedy zauważyłam, że wcale nie miał czarnych oczu. Przynajmniej nie obu. Jedno było praktycznie czarne, a drugie niebieskie.

Zmierzył mnie wzrokiem. Przypatrywał mi się chwilę, jakby się nad czymś zastanawial. Wydawało mi się, że chciał coś powiedzieć, ale w tej chwili pojawił się szeryf i zaprosił mnie do gabinetu. Odpiął mi kajdanki i usiadł po drugiej stronie biurka.

- Adele Mitchell... - zaczął.

- Zgadza się.

- To już trzeci raz w tym tygodniu.

- Za czwartym uda mi się uciec. - uśmiechnęłam się sztucznie.

- To nie są żarty, Adele. Będziesz miała poważne problemy. Tak nie może dłużej być i osobiście zadbam o to, żeby to tak dłużej nie wyglądało. Za wszystkie rzeczy, które do tej pory zrobiłaś, powinnaś mieć przynajmniej 5 lat odsiadki.

- Przykro mi sierżancie, ale nie jestem pełnoletnia i nic mi pan nie zrobi. Moi rodzice i tak się wszystkim zajmą, więc niech pan nie próbuje mi prawić morałów, bo i tak tego nie wysłucham.

- Coś się dzieje w twoim domu? Musi być jakieś wytłumaczenie twojego zachowania.

- Rzeczywiście... Jest wytłumaczenie...

- Możesz mi zaufać. Wysłucham cię i spróbuję pomóc.

- Wytłumaczenie jest takie, że... Niesamowicie mi się nudzi. Zresztą, to jest o wiele ciekawsze niż to całe ,,przestrzeganie prawa" - zrobiłam cudzysłów palcami w powietrzu. - Mam gdzieś te wszystkie przepisy, więc niech mi pan nie wciska gadki szmatki i pozwoli w spokoju poczekać na rodziców. Dziękuję.

Funkcjonariusz westchnął, ale faktycznie nic więcej już nie powiedział i pozwolił mi wrócić na korytarz.

Zasiadłam na swoim wcześniejszym miejscu. Chłopaka, którego wcześniej widziałam już nie było. Nikt też nie zajął jego miejsca, więc miałam spokój.

Jakieś 10 minut później przyjechali moi rodzice i no cóż... Min nie mieli zbyt zadowolonych. Zaczęli wszystko ogarniać z policją, a ja tylko czekałam aż ten kabaret się skończy i będę mogła wrócić do domu.

Mój wewnętrzny demon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz