On sam podjął ten wybór

136 5 0
                                    

Obudziłam się rano z mocnym bólem głowy. W domu nie było nikogo. W końcu rodzice byli jeszcze w szpitalu, a Mason... No cóż. Oczywiście pewnie od razu poleciał zajmować się firmą. Theo wysłał mi w nocy milion zdjęć z imprezy. Wyglądało, że nieźle się upił. Na większości zdjęć był albo z alkoholem w ręce, albo dziewczynami obok. Jedno zdjęcie szegolnie zwróciło moją uwagę. A raczej chłopak znajdujący się na nim. To on wczoraj odwiózł mnie do domu. Noah Taylor? A może Norm? Nigdy nie potrafiłam zapamiętywać imion. Zastanawiałam się jak poznał się z Theo. Chłopak raczej nigdy nie wspominał, że poznał nowego znajomego. I skoro chciał żeby to ten kolega mnie odwiózł, to znaczy, że mu ufa. Zrobiło mi się trochę przykro. W końcu zawsze mówiliśmy sobie wszystko. Ale przecież nie byłam jego matką. Mógł robić co chciał, a mi nic do tego. A jednak coś zabolało mnie w sercu. Chociaż ciężko stwierdzić czy ono w ogóle jeszcze jest w mojej klatce piersiowej. Czasem mam wrażenie jakby było na tyle zepsute, że nie jest zdolne funkcjonować prawidłowo. Byłam zepsuta. Bardziej niż komukolwiek mogło się wydawać. Każdy wiedział, że jestem zniszczona. Nikt jednak nie miał pojęcia jak bardzo. Pokazywałam wszystkim tylko to, co chcieli widzieć. Resztę zawsze zostawiałam dla siebie. Tak zawsze było zwyczajnie łatwiej. Męczyłam się, ale przynajmniej inni mogli żyć w słodkiej niewiedzy. Problem polegał też w tym, że kochałam wszystko co złe i pojebane. Prawie wszystko. Evans'a nienawidziłam całą sobą. Ale wydaje mi się, że oczywistym jest, że rzucam nożami nie tylko do tarczy. Nie zadawałam się z dobrymi ludźmi. Miałam jeden spory problem. Najlepiej potrafiłam prowokować. Czasem do tego stopnia, że nie wychodziłam bez szwanku. Jednak każdy, kto ze mną zadaje, powinien wiedzieć, że ja nie zapominam. I nie pudłuję. Evans chciał się mnie pozbyć. Myśli że mnie przechytrzy. To się chłopak zdziwi.

* * *

Dzień mijał mi raczej dosyć spokojnie. Prawie cały czas leżałam w łóżku. Miałam w planach za niedługo wyjść do sklepu, ale jak zwykle ,,jeden rozdział" zamieniło się w skończenie całej książki. No cóż poradzić. Kompletnie nie chciało mi się wstawać. Najchętniej w ogóle nie wychodziłabym z domu, ale z racji na to, że tylko ja byłam w domu, musiałam zrobić zakupy. Niespiesznie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, żeby przebrać się w coś w miarę przyzwoitego. Wzięłam jakieś szare dresy, do tego bluzę tego samego koloru. Jak zwykle, na nogi wsunęłam conversy. Nawet się nie malowałam. Szybkie zakupy. Same potrzebne rzeczy. Nic więcej. Sklep był całkiem blisko, więc postanowiłam iść pieszo. Po chwili dotarłam do sklepu. Wzięłam wędlinę, ser, chleb tostowy i tak dalej. Już dawno w moim życiu nie było tak spokojnie i szczerze mogłam stwierdzić, że uwielbiam ten dzie... I w tym właśnie momencie dostrzegłam chłopaka tuż przede mną. Evans wpatrywał się prosto we mnie. Chyba nie był zadowolony z tego, co ostatnio zrobiłam. Przeszłam szybkim krokiem do innej alejki. Ruszyłam w stronę kas. Musiałam stąd jak najszybciej uciec. Szybko zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Do momentu, w którym nie zobaczyłam Aaron'a pod jednym z drzew, byłam pewna, że go zgubiłam. Chłopak zaczął iść w moją stronę. Zignorowałam go i ruszyłam w kierunku mojego domu. Po chwili poczułam jak ktoś mocno łapie mnie za ramię i ciągnie za ścianę sklepu.

- Liczyłaś, że dam sobie spokój po tym co zrobiłaś? - zapytał lodowato. - Spisałaś na siebie wyrok śmierci. Pamiętaj, że...

- Evans. - rozległ się męski głos tuż obok nas. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam chłopaka, który odwiózł mnie do domu. Aaron od razu puścił moje ramię i uśmiechnął się do chłopaka.

- Noe, kopę lat. - wiedziałam, że coś na n! Przynajmniej teraz będę pamiętać jak się nazywał.

- Wszystko w porządku? - Noe zwrócił się do mnie. Pokiwałam lekko głową.

Mój wewnętrzny demon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz