Rozdział 7

7 2 0
                                    

Gdy byłam młodsza, trasa, która prowadziła do domku nad jeziorem zdawała się być o wiele krótsza. Teraz jednak, wydawała się ona trwać w nieskończoność. Od dwóch godzin byłam zamknięta w samochodzie z człowiekiem, którym gardziłam. Za jakie grzechy? Nie wiem.

Z Raidenem nie odzywaliśmy się do siebie, odkąd weszłam do samochodu, choć wcale mi to nie przeszkadzało. Właściwie mój plan był taki, aby podczas tej podroży wcale nie musieć się odzywać i sprawdzał się, aż do tej chwili.

— Gapisz się.

— Co?

— Gapisz się od dłuższego czasu — powiedział spokojnie.

— Wcale się na ciebie nie gapię! — obruszyłam się.

Kłamałam. Faktem było, że zerkałam od czasu do czasu na chłopaka, ale tylko by ocenić czy nie robi się śpiący, przecież nie chcieliśmy żadnego wypadku, a było już późno!

Kłamczucha.

Raiden nie odpowiedział na moje słowa, ale mogłabym przysiąc, że dostrzegłam, jak drgnął kącik jego ust.

— Daleko jeszcze? — Zmieniłam temat. Sama nie wiem, dlaczego wciąż ciągnęłam rozmowę z tym człowiekiem. Ten chłopak był tak trujący, że przebywanie z nim w tej małej przestrzeni samochodu stawało się zabójcze.

— Ty mi powiedz, znasz tę drogę lepiej ode mnie.

— Jako dziecko pamiętałam więcej i wydawało się, że jest to bliżej domu — westchnęłam, spoglądając na migający za szybą krajobraz.

Raiden zmienił bieg, silnik zamruczał cicho, a my wjechaliśmy na wąską, boczną drogę, którą otaczały wysokie drzewa. Światła reflektorów przemykały po pniach, tworząc iluzję tańczących cieni.

— Ten cały domek to jakieś fajne miejsce? — zapytał nagle.

Spojrzałam na chłopaka zdziwiona.

Czy fajne? To całe moje dzieciństwo. No może tylko jego beztroska część.

— Logan nic ci nie opowiadał?

— Niewiele. Podobno jeździliście tam jako dzieci do dziadków. — Chłopak wzruszył ramionami, a po chwili znów zmienił bieg.

— Dla mnie to najlepsze wspomnienie dzieciństwa — powiedziałam cicho. Nie byłam pewna czy cokolwiek powinnam mówić.

— Jako mała dziewczynka, to miejsce było dla mnie wybawieniem — kontynuowałam. Nie wiedząc czemu, słowa same płynęły z moich ust.

— Wybawieniem od czego? — zapytał.

Nie wiedziałam, dlaczego był tak zainteresowany, ale mimowolnie ciągnęłam tę rozmowę.

— Od złych chwil — odpowiedziałam spokojnie.

Wiedziałam już, że za bardzo się odsłaniam przed nim. Nie wiedziałam tylko, co mną kierowało.

— Jako dziecko dużo miałaś takich chwil?

Dlaczego on wciąż pytał, a ja odpowiadałam?

— Niezliczenie wiele. — Czułam, że zaczynam przygasać. Nie wiedziałam, dlaczego się przed nim odsłaniam. Nie znosiłam go i nie powinien wiedzieć o moich słabościach, a przeszłość nią była.

Chłopak spojrzał na mnie, a ja mimo, iż czułam jego wzrok na sobie, patrzyłam kurczowo na drogę.

Po dłuższej chwili milczenia, w końcu zdecydowałam się powiedzieć coś.

burning desireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz