Pierwsze dni nowego tygodnia pamiętam jak przez mgłę. Wpadłam w wir codziennych obowiązków i szkolnych zajęć. Egzaminy miały odbyć się już w ten piątek! Skłamałabym mówiąc, że nie byłam zestresowana, bo byłam. Przez ostatnie wydarzenia całkowicie zapomniałam, że to już. Nadchodził intensywny czas, ostatni tydzień tej okropnej szkoły, a później już tylko upragnione wakacje.
Przez te kilka dni w moich żyłach płynęła głównie kofeina, choć czasem mama zmuszała mnie do zjedzenia chociażby kanapki. Ciągle powtarzała, że rozumie mój stres związany ze szkołą i egzaminami, ale powinnam jeść. Nie chciałam by się o mnie martwiła. Czasem miałam wrażenie, obchodzi się ze mną jak z jajkiem, by zrekompensować mi moje dzieciństwo. Ale nie zdoła tego zrobić. Nikt nie zdoła.
W środę było najgorzej. Po nieprzespanej nocy, z trudem wstałam z łóżka. Wiedziałam, że muszę się zebrać i iść do szkoły, ale moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Przez większość nocy, nie byłam w stanie zasnąć, bo miałam koszmary. Nie było to nic nowego. Pierwsze koszmary pojawiły się w wieku ośmiu lat...
Nie mogłam zasnąć, bo rodzice głośno krzyczeli. Chciałam napić się szklanki wody, ale gdy delikatnie uchyliłam drzwi by wyjść z pokoju, ich głosy stawały się wtedy głośniejsze. Bardzo chciałam spać, a przez nich nie mogłam. Dlaczego oni tak głośno na siebie krzyczą? Wymknęłam się po cichutku z sypialni i zajrzałam do pokoju brata, ale jego tam nie było. Gdzie jest braciszek? Nagle poczułam, jak ktoś mną szarpie.
— Bu! — usłyszałam czyjś głos tuż przy moim uchu.
Strasznie się wystraszyłam, więc natychmiast podskoczyłam w miejscu, ale gdy się odwróciłam, zobaczyłam go. To był braciszek. Śmiał się z tego, że mnie wystraszył, zawsze tak robił.— Nie bój się mała, chodź, pokaże ci coś. — Wyszeptał i pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia, ale po chwili braciszek zapalił małą lampkę, więc pokój delikatnie się rozjaśnił. To pokój gościnny. Raczej rzadko ktoś do nas przyjeżdżał, ale gdy to robił, to właśnie tutaj spędzał noc. Nie było tu za wiele rzeczy, wprawdzie tylko te najpotrzebniejsze. Duże łóżko, komoda, niewielki regał, na którym było zaledwie kilka starych książek. Ale teraz dojrzałam coś nowego, co przykuło moją uwagę. Widziałam, że braciszek też na to patrzy. Na podłodze leżały stare obrazy, takie same jak te, które kiedyś wisiały na naszym piętrze. Mamusia wymieniła je po remoncie, ale wciąż były bardzo ładne.
— Dorośli, gdy są źli to krzyczą — powiedział po chwili. Spojrzał na mnie i usiadł na podłodze. W milczeniu usiadłam obok niego. Przyglądałam się z zaciekawieniem, gdy wyciągnął coś spod łóżka. To chyba puszka. — Ja, gdy jestem zły, niszczę rzeczy, wiesz?
Nie wiedziałam o chodzi. Czy braciszek był zły? A jeśli tak, to dlaczego i co chciał zrobić?
Oglądałam jak zaczarowana, gdy puszka żółtej farby rozlała się po obrazach. Jeden ruch i po pięknych obrazach nie został ślad. Dłonią przytkałam usta. To chyba nie był dobry pomysł. Czy braciszek wiedział? Dlaczego to zrobił?
— Wtedy jest mi lepiej — kontynuował po chwili. — Gdy coś zniszczę — doprecyzował. Spojrzał na mnie, jakby wiedział, że nie do końca rozumiem to co się dzieje i miał rację. Nie wiedziałam i nie rozumiałam. — Odkryłem to po ich drugiej kłótni, gdy rozwaliłem drewniany płotek w ogródku. Zrobiłem to niechcący, zdenerwowałem się na nich, ale po tym było mi lepiej. Robiłem tak za każdym razem, gdy się kłócili. Niszczyłem.
Zrobiło mi się przykro. Nie lubiłam, gdy braciszek był smutny. Zawsze wydawał się taki wesoły. Czasem mnie denerwował, bo podkradał mi moje zabawki i specjalnie je przede mną chował! Ale to mój braciszek, kocham go. Oddałabym mu wszystkie swoje zabawki, byleby był szczęśliwy.

CZYTASZ
burning desire
Roman d'amourGrace miała nadzieję, że w końcu - po trudnych latach młodzieńczych - wszystko zaczyna się układać. Myliła się. Gdy poznaje przyjaciół swojego brata, wszystko w jej życiu się zmienia. Poznając chłopaka o oczach ciemnych jak noc odkrywa, że miłość...