Rozdział 3

14 7 2
                                    

Wiatr rozwiewał moje włosy, gdy szybkim krokiem szłam przed siebie. Zdeterminowana i gotowa do konfrontacji z tym człowiekiem. Na ulicy panowała cisza, tylko szum kroków i szelest liści przerywał monotonię wieczoru. Tylko od czasu do czasu przejechało po ulicy kilka samochodów.

Zdawało się, że świat zatrzymał się na chwilę, pozostawiając mnie samą ze swoimi problemami.

Pamiętałam, gdzie znajduje się dom Raidena, ale nie wiedziałam, czy to daleko od mojego domu. Wiedziałam jedno. Muszę się napić. Nie jestem w stanie rozmawiać z nim na trzeźwo.

Po kilkudziesięciu minutach dostrzegłam w oddali czerwony neon, który wskazywał na przydrożny bar. Niechętnie zaszłam do środka, gdzie od razu przywitał mnie zduszony zapach potu i alkoholu. Nie czułam się tu komfortowo, ale przyszłam się tylko napić, by dodać sobie więcej odwagi, więc sprawnie usiadłam na wolnym miejscu przy barze. Barman od razu ustawił kilka kolorowych szotów przede mną. Bez wahania sięgnęłam po jeden z nich i uniosłam do ust, czując po chwili jak ognisty smak spływa do mojego gardła.

Nie wiem, ile czasu przesiedziałam w tym barze. Może pół godziny, może godzinę. Przed sobą widziałam puste kieliszki, których z minuty na minutę przybywało coraz więcej. Wiedziałam, że nie mogę dłużej tego odwlekać, nieuchronnie zbliżał się czas do starcia z tym człowiekiem. Wstałam z krzesełka barowego, a w głowie lekko mi zaszumiało.

Niepewnym krokiem skierowałam się w stronę wyjścia. Na zewnątrz uderzyło we mnie świeże powietrze, które było dla mnie idealnym otrzeźwieniem. Alkohol w mojej krwi zaczął działać, starałam się zapamiętać każdy mijany dom oraz uliczki po których szłam. Nagle jakby czas płynął wolniej, a każda chwila zdawała się rozciągać w nieskończoność.

Obraz zaczął mi się lekko rozmazywać. Po chwili oślepiło mnie światło z jednej ulicznej latarni. Nim się obejrzałam stałam przed jego domem.

Wokół domu panowała cisza, a jedyne co słyszałam to swój własny oddech. Byłam zestresowana, bo ten człowiek był nieobliczalny.

Okno, w jednym z pokoi na piętrze było lekko otwarte, a zasłony delikatnie rozwiewał wiatr, przez co widziałam niewielkie strużki światła.

Ostrożnie podeszłam do drzwi i niemal wytrzeźwiałam, gdy z impetem zaczęłam walić w drzwi.

Cholera, co ja robię?

I gdy już miałam się odwrócić... Drzwi wejściowe otworzyły się, a w progu stał on.

— Co ty tu robisz? — mocno zaakcentował drugi wyraz.

W półmroku ledwo go widziałam. Przez chwile biłam się z myślami. Mój instynkt podpowiadał mi, że należy się wycofać, ale zamiast tego, szybkim krokiem weszłam do środka, przeciskając się obok chłopaka.

— Nie mówiłem, że możesz wejść — powiedział wkurzony.

— Nie obchodzi mnie to, muszę z tobą porozmawiać — odparłam. Odwróciłam się i w końcu go dostrzegłam. Krążyłam wzrokiem po jego twarzy. Miał rozciętą wargę i łuk brwiowy, poza tym zdecydowanie wyglądał lepiej niż mój brat.

Czekał. Jego spojrzenie było surowe i pełne niezadowolenia. Wkroczyłam do jego domu, znowu. Tym razem sama z własnej woli. Czułam jak atmosfera między nami zrobiła się napięta, a moje serce biło jak oszalałe. Zapewne to przez alkohol, który płynął w moich żyłach. Tak, na pewno.

— Dlaczego go pobiłeś? — zapytałam wprost.

Chłopak prychnął pod nosem i uniósł nieznacznie kącik ust.

burning desireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz