Rozdział 2

14 6 0
                                    

— Puść ją, Raiden. — Logan wręcz warknął w stronę mojego oprawcy.

R jak Raiden?

Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, aż w końcu ten psychol mnie puścił. Odetchnęłam głęboko i od razu podbiegłam do brata.

Zobaczyłam w jego oczach złość. Tylko jeszcze nie wiedziałam czy bardziej był zły na mnie, czy na niego.

— Idź do auta, Grace. Muszę z nim o czymś porozmawiać.

Nie protestowałam. Niemal natychmiast odwróciłam się i pobiegłam do samochodu, który stał przed domem. Chciałam jak najszybciej odejść z tego miejsca. Od tego człowieka. Zapomnieć o nim.

Kim był ten cały Raiden?

I dlaczego do cholery chciał zrobić mi krzywdę?

W mojej głowie buzowało od natłoku myśli. Wsiadając do samochodu, nie mogłam przestać drżeć. Objęłam się ramionami, całe moje ciało było obolałe. Zerknęłam do lusterka, a widok mnie przeraził. Drżącą dłonią dotknęłam swojej twarzy. Niemal widziałam odciski jego palców zaciskające się na mojej szczęce.

Wzdrygnęłam się, gdy drzwi otworzyły się i na miejsce kierowcy wsiadł Logan. Wziął głęboki oddech, jednocześnie włączając silnik auta. Jego szczęka była zaciśnięta, gdy spojrzał na mnie, a w oczach zobaczyłam coś na kształt rozczarowania.

Samochód ruszył z miejsca i po chwili zaczął nabierać prędkości. Wpatrywałam się w mijane przez nas okolice, ale moje myśli były gdzie indziej. Wciąż krążyły wokół wydarzenia sprzed kilku minut. Widziałam minę mojego brata. Był skupiony na prowadzeniu auta, lecz jego wyraz twarzy zdradzał, że był spięty i zdenerwowany. Czułam, że to co się wydarzyło, miało na niego duży wpływ, ale nie wiedziałam, dlaczego.

W końcu postanowił przerwać ciszę.

— Pamiętasz coś z wczorajszej nocy?

W mojej głowie zakręciło mi się jeszcze bardziej, próbując dotrzeć do jakichkolwiek wspomnień z poprzedniej nocy. Ale nic nie przyszło. Wszystko było mglistą plamą, niejasnymi obrazami, które nie miały sensu.

Musiałam wstrzymać oddech, zanim odpowiedziałam.

— Od twojego zniknięcia pamiętam bardzo niewiele, a wypiłam zaledwie kilka drinków... — wydusiłam z siebie, czując, że moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej.

Logan mocniej zacisnął dłonie na kierownicy, a jego spojrzenie przepełnione było niepokojem.

— Ktoś podał ci GHB.

To było dla mnie jak uderzenie prosto w twarz.

— Tabletka gwałtu?

Logan potwierdził skinieniem głowy.

— Ale kto mógłby...? — zapytałam.

— Nie wiem kurwa! — wrzasnął, przerywając mi. Wzdrygnęłam się słysząc jego krzyk. Był zły. Nie. On był wkurwiony.

— Gdybym tam był, to chyba bym go zabił. Kurwa.

Widziałam, jak bił się z myślami. Był zły, że zostawił mnie samą i stało się nieszczęście. Nie mógł kontrolować sytuacji i czuł się bez silny. Nie było go tam. Nie było go przy mnie.

Logan na przemian uderzał pięścią w kierownicę i przeczesywał włosy, które od uderzeń opadały mu na czoło.

Nie mogłam uwierzyć, że ktoś był zdolny do czegoś takiego. I dlaczego? Dlaczego chciał to zrobić?

burning desireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz