chapter two

509 44 18
                                        

16 września, 2024 rok

– Hyun! Skup się w końcu! – Krzyknął Chan, który był już poirytowany tym, że członek jego grupy nie umie zaśpiewać jednej linijki tekstu bez żadnego błędu.

Brunet spuścił głowę na dół, po czym odetchnął głośno. W oczach miał łzy, których za wszelką cenę próbował nie wypuścić. Już za miesiąc mieli comeback, a to była ich ostatnia piosenka, którą musili nagrać. Musiał się w końcu wziąć w garść i zaśpiewać głupią linijkę tekstu.
Przeklinał siebie w głowie, za to jakim jest tłumokiem i nie umie skupić się na najprostszej rzeczy świata. Dokładnie wiedział jaka jest data i to właśnie go rozpraszało. Minęło już pięć lat. Cholernych pięć lat. Gdyby tylko mógł cofnąć czas...

– Przepraszam Hyung.... Postaram się teraz – odparł cicho, po czym upił łyka wody by oczyścić gardło.

W końcu po chyba setnej próbie udało mu się. Gdy usłyszał od Chrisa, że już może iść odrazu wybiegł ze studia. Zamknął za sobą drzwi i ciężkim krokiem wchodził po schodach. Ich studnio znajdowało się w piwnicy ich willi, a pokój Hwanga na pierwszym piętrze. Ich dom był ogromny. Gdy w końcu JYP dorobił się na nich, kupił im nowy dom, który miał piwnicę, parter oraz 2 piętra. Było pełno krętych korytarzy i schodów. Mimo długiego upływu czasu, brunet dalej nie umiał połapać się we wszystko pomieszczeniach, więc stwierdził że zapamięta drogę do kuchni, salonu, studia, łazienki i swojego pokoju.

Wysoki chłopak wszedł do swojego dużego pokoju, który był w dużym nieładzie. Na podłodze leżało dużo ubrań, płócien, farb, ołówków, szkicowników oraz zdjęć, które wydrukował po ostatniej sesji. Położył się na swoim łóżku, które także nie było w najlepszym stanie. Położył głowę na poduszkę i przymknął oczy, nawet nie wiedział kiedy zasnął.
Odrazu przez jego ślepiami pojawił się malutki brunet. Uśmiechał się do Hyunjina i chciał go złapał za rękę, jednak gdy Hwang wyciągnął swoją dłoń to piegowaty nagle zniknął. Tak jakby miał super moc i umiał rozpływać się w powietrzu. Hyunjin stał po środku ciemności, rozglądał się dookoła by znaleźć swojego małego Yongboka, który pewnie był wystraszony. Za jego plecami usłyszał męski niski głos, który odrazu rozpoznał.

„Dlaczego mnie zostawiłeś?"

Hyunjin odwrócił się jednak nikogo za nim nie było. Tylko zwykłą ciemność.

„Yongbokkie? To ty?" – zapytał, jednak nigdzie nie widział swojego uroczego chłopaka.

„Teraz mówisz na mnie 'Yongbokkie', a pięć lat temu porzuciłeś mnie jak kundla"

Głos zaczynał brzmiąc jak jakiś demon, nie był już przyjemny i niski, tylko ostry. Brunet odczuwał strach. Rozglądał się dookoła, ale był sam.

Yongbokkie.... Przepraszam. Pokaż mi się, błagam" – opadł na kolana, rozpaczliwie rozglądając się by zauważy chociaż postać piegowatego.

Zauważył go... biegł przed siebie w środku ciemności. Krzyczał przerażony. Zachowywał się tak jakby coś go goniło. Koreańczyk odrazu wstał ze swoich kolan i zaczął gonić mała sylwetkę chłopaka. Gdy już go złapał, odwrócił twarzą w swoją stronę. Jednak twarz Yongboka nie była urocza i miła, jego oczy były czarne i leciała z nich krew. Usta były rozcięte i szeroko uśmiechnięte.

„Tęskniłem Jinnie~"

Lee zamachnął się, a ręku trzymał wielki i ostry nóż. Podczas zamachu, przejechał mocno i głęboko nim po szyi Hwanga. Po jego ciele z każdą chwilą spływało więcej krwi, a piegowaty tylko stał nad nim i śmiał się, jednak to był demoniczny śmiech, taki którego jego mały chłopiec nigdy by z siebie nie wydał.

******

Hyunjin obudził się z krzykiem. Nie mógł oddychać. Odrazu złapał się za szyję by sprawdzić czy to wszystko napewno było snem. Ten sam koszmar nawiedzał go idealnie w rocznicę... idealnie 16 września. Oddychał głośno, po czym spojrzał na zegar ścienny, który miał w pokoju. Dochodziła 12 w nocy.

Brunet otarł swoją twarz oraz sięgnął po butelkę wody która stała obok jego dużego łóżka. Upił z niej wiele łyków.

– Kurwa – przeklnął pod nosem gdy wycierał swoje mokre usta.

Był cały spocony. Włosy przykleiły mu się do czoła, koszulka była przemoknięta pod pachami i na plecach. Spodnie przyklejały mu się do ud a po szyi i po skroniach spływały kropelki potu. Gdy się lekko uspokoił, podszedł do szafy i wyciągnął z niej czystą piżamę oraz bokserki. Idąc do łazienki, minął pare członków grupy, którzy patrzyli na niego zdziwieni. Wiedzieli ze Hyun śpi, a wygadał jakby trenował przynajmniej godzinę.

Hwang zignorował te spojrzenia, wszedł do łazienki i zakluczył za sobą drzwi. Szybko rozebrał się z przepoconych ciuchów i wrzucił je go kosza na pranie. Cały nagi, oparł się o umywalkę i spojrzał w lustro. Jego ciało miało na sobie parę siniaków, który nabił sobie podczas ostatniego treningu boksu z Changbinem. Jego mięśnie były spięte, co idealnie było widać na jego umięśnionym brzuchu. Otarł dłonią swoją twarz, pod oczami miał leciutkie wory, a oczy były czerwone od płaczu. Najprawdopodniej płakał podczas snu.

Wszedł pod prysznic i nie czekał nawet na ciepłą wodę tylko odrazu zakończył swoje ciało w lodowatej wodzie. Rozbudziło go to i odzyskał dzięki temu trzeźwię myślenie. Po ponad 30 minutach stania pod prysznicem bez żadnego celu, w końcu wyszedł. Ubrał na siebie krótkie, dresowe spodenki, oraz biały T-Shirt bez rękawów. Włosy miał mokre, ale nie chciał ich suszyć więc tylko je rozczesał. Umył zęby oraz na twarz nałożył pełno kremów i maści.
Gdy wyszedł z łazienki czuł się jak nowo narodzony. Każdy z członków był już w swoim pokoju. A raczej pewnie połowa z nich była w pokoju Hana, który był nad pokojem Hyunjina. Było słychać głośne dudnienie, rozmowy o muzykę. Co się dziwić. Była dziś sobota.

Hwang resztę nocy nie umiał zmrużyć oka, przez obawę że znów będzie śnił mu się ten sam, popaprany koszmar...

Stray Kids - silent cry

Stray Kids | HyunLix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz