4.

226 17 59
                                    

Lloyd

Jak ja współczułem Skylor. Kai zajął się nią jakby była bańką mydlaną, dobrze że nie jestem na jej miejscu. Chwila. Właśnie, że jestem... Czuję, że jak tylko odzyskam trochę sił to będę pod stałym nadzorem Tatusia. W sumie co ja gadam? Już jestem. 

Pogubiłem się w swoich myślach. 

Nastał już wieczór, próbowałem zasnąć, ale dość nie udolnie. Cały czas przechodziły mnie ciarki. Wcześniej miałem jeszcze gości choć nie powiem było miło to wolałem być sam. Myśleć. Myśleć o czymś, za czymś za czym nawet nie nadążałem. 

Zasnąłem i wpadłem w koszmary.

***

Kolejny dzień i kolejne leki. Już czwarty. Nosz japierdole, chyba oszaleję. 

Kurwa, Kai mnie musiał trzymać. No tego jeszcze nie grali.

- Puść, Kai. - Za rządałem.

- W tedy nie dasz sobie pomóc.

- Z skąd wiesz? - Spytałem pewnym siebie głosem.

- Znam Cię. Czasami aż za dobrze. - Machałem nogami i uderzałem nimi o stelaż leża, bo właśnie siedziałem tak, że mi zwisały.

- Puść a może się zaskoczysz. - Widziałem jak się zastanawia. 

Zrobił to. Wow, udało się! Więc nie traciłem czasu i tak trochę spieprzyłem.

- Zachowujesz się jak dziecko! - Oburzył się.

- Przecież nim jestem!

- Nya! Cole! Ratujcie! Zaraz go zamorduję, Sky!

- Jeszcze Jay'a zawołaj i będzie komplet. - Spojrzał na mnie z pod byka i zawołał.

- Jay! 

- Kai! - Teraz to ja wrzasnąłem. - Dajcie spokój, jest mi lepiej. 

- Ta. A zaraz będziesz leżał plackiem i marudził. - Przewrócił oczami.

- Czego? - Spytał rozzłoszczony brunet wchodzący do pomieszczenia. 

Spojrzał na czerwonego ninja a potem na mnie i już wiedział czemu go wołał. Chcąc skorzystać z okazji próbowałem przemknąć się przez drzwi, lecz moje nogi przestały współpracować i zaczęły się plątać. Gdyby Nya w tedy  nie chwyciła mnie za barki to leżałbym na ziemi jak wcześniej mówił Kai.

- Gdzie tak lecisz? - Spytała mnie kiedy łapałem równowagę. Muszę przyznać ma mocny chwyt. Z resztą co się dziwić, jak była tu jedyną laską.

Gdy już stanąłem o własnych siłach to złapał mnie tym razem Cole. Nie, nie złapał. Miałem wrażenie, że próbuje mnie udusić a nawet jeszcze nie zacząłem się wyrywać. Sekundę później zmieniłem to i szarpałem się tak, jakbym o życie walczył. Bo w sumie walczyłem. W tym momencie kiedy ten przycisnął mnie jeszcze bardziej a Kai ciągnął mnie za rękę użyłem zębów. Tak ugryzłem czarnego ninja. Nie mocno, ale ten pisnął jak baba aż śmiać mi się zachciało. Jednak nie puścił i mój plan poszedł się jebać. 

- Niech się w szpitalu z tobą męczą. - Syknął mistrz ziemi.

- Chciałbyś. - Odpowiedziałem przez zęby.

- Chciałbym. Odciągasz mnie od gry.

- Ja nie, oni. - Oskarżyłem tu zgromadzonych. - Tak ciężko wam zrozumieć, że nie chcę!? Nie chcę kurwa pamiętać tego potwora! - Wrzasnąłem aż wystraszyłem się sam siebie. ( Niedługo się wszystkiego dowiecie)

Co to znaczy być Ninja. / NINJAGOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz