Kai
- Pan czerwony ninja? - Usłyszałem głos lekarza.
- Tak, tak? - Po derwałem się na tych miast z miejsca by wstrzymać oddech.
- Stan ciężki, ale pacjent jest stabilny. - Kamień spadł mi z serca, zaczerpnąłem powietrze do płuc i czekałem aż osoba na przeciwko rozwinie swoją wypowiedź. - Zakażenie rany na ramieniu doprowadziło do wczesnego stadium sepsy. Na szczęście, przywiozłeś go w ostatnim momencie na ratunek, jeszcze trochę a mógłby pan planować pogrzeb.
No dobra, stałem w szoku, nie wiedziałem co powiedzieć. Lekarz chyba to zauważył.
- Już po wszystkim. - Już chciał odejść, ale go zatrzymałem.
- Chce go zobaczyć.
- Kai, prawda? - Przytaknąłem. - Idź się lepiej wyspać. I zawiadom opiekuna prawnego.
- Został pod moją opieką, jest moim bratem.
- Rozumiem ale i tak jest nieprzytomny.
Nie chciałem odpuścić, nie mogę go tu zostawić samego. Przez następną godzinę gnębiłem cały personel szpitala od korytarza po recepcję i wzdłuż innych sal, żeby udzielili mi jeszcze więcej informacji i żeby w końcu ktoś się nade mną zlitował i mnie wpuścił. Udało się.
Przedtem jeszcze udałem się do recepcji i spytałem czy mogę skorzystać z jakiegoś telefonu bo oczywiście moje jest rozładowany, zadzwoniłem z służbowego oczywiście do mojej siostrzyczki bo znam tylko trzy numery nie licząc mojego na pamięć. Nigdy jakoś nie chciało mi się uczyć wszystkich, pierwszy był oczywiście do niej, drugi do Lloyda. A trzeci do mojej słodkiej Sky do której też zadzwoniłem.
- Hej Kai, co tam u was? - Zapytała mnie.
- No widzisz... jesteśmy w szpitalu centralnym.
Rozmawiałem i opisywałem sytuację to co wiem, to co przypuszczam i to co usłyszałem. Moja dziewczyna miała tutaj zaraz dojechać a reszta miała wrócić jak najszybciej się da, przy okazji Pix i Zane mieli namierzyć Gadmadona, bo oczywiście Misako była jak zwykle nieosiągalna. Jebana matka, właściwie ona nie powinna mieć do niego żadnych praw to, że ma 16 lat nie znaczy, że nie jest już na tyle odpowiedzialny by sam się sobą zająć.
Dobra może nie na tyle odpowiedzialny bo jednak to jesteśmy gdzie jesteśmy.
Myślę że jego to bardziej irytowało niż mnie w końcu to była jego rodzina ale on należał do mojej.
Dostałem jeszcze jakieś papiery do wypełnienia duperele papiernie walone.
Szczerze wątpiłem w jego znalezienie, może tak było lepiej, Garmadon w formie oni byłby niezłą atrakcją. A my nie potrzebujemy dodatkowych atrakcji i tłumów fanów wystarczy że siedzimy tutaj co jest już dość podejrzane. A raczej ja siedzę...
***
Ubłagałem jakąś przechodzącą pielęgniarkę o pozwolenie na wejście. Nie obchodziły mnie zasady innych jeśli mailem choć jedno zezwolenie, jedno wystarcza zawsze. To tak jakby dziecko poszło spytać się mamy czy może zjeść ciastka i odpowie, że nie, ale z kolei ojciec pozwoli. I oczywiście dzieciak zrobi to na co on ma ochotę bo dostał 'zgode'.
Kiedy odtworzono przede mną drzwi, rozwarłem ze zdumienia usta. Dostawiłem niedaleko od szpitalnego łóżka małe poręczne krzesełko, bo krzesłem tego nie można było nazwać. Wpatrywałem się w przyjaciela mając setki myśli na sekundę.
Głuchą ciszę przerywało już tytko pikanie kardiomonitora.
Nie zarejestrowałem momentu kiedy usnąłem głową położoną na leżu.
CZYTASZ
Co to znaczy być Ninja. / NINJAGO
TeenfikceWszyscy widzą bohaterów miasta jako nieustraszonych ninja. Oni widzą masę problemów, które zostają między nimi. A co jeśli ich przywódca ma ich więcej niż myślą? Co jeśli wiedzą o na prawdę małej garści? Przecież ich lider jest nie poskromiony, odda...