Rozdział 2: Poszukiwania

43 2 0
                                    

~oczami Lloyda~

Zane przez całą noc szukał informacji o naszej mapie. Niestety nic nie udało mu się znaleźć. Po naszym złodzieju też ani śladu. Z rana ja, Arin, Willow, Cole i Kai wróciliśmy do rozdroża, aby zapytać właściciela antykwariatu, co wie na temat tego zwoju. Jakoś czułem, że jest ważny. Wkońcu nie bez powodu tamten mistrz żywiołu chciał zwinąć akurat jego. Jednak nie tylko dlatego miałem wrażenie, że jest istotny. Po prostu miałem...
Przeczucie?

Właściciel oczywiście nic nie wiedział, kupił zwój od jakiegoś kupca niewiadomo skąd i nawet go nie zapytał skąd go miał. Na szczęście szybko sprzedał mi go dosyć tanio, więc o to nie musieliśmy się martwić. Chodziliśmy dalej po rozdrożu zaglądając do innych antykwariatów, mając nadzieję, że może ktoś coś wie. Starałem się skupić na zadaniu, jednak ciągle mnie coś rozpraszało.

A mianowicie, tej nocy znowu miałem koszmary. I to identyczne jak poprzednio. Cud, że w ogóle cokolwiek spałem. Próbowałem rozgryźć, co może być ich przyczyną, jednak miałem pustke w głowie.
Nagle z moich rozmyśleń wyrwał mnie Kai.

-Ej Lloyd, mogę cię prosić na słówko?- zapytał, kładąc dłoń na moim ramieniu

-Jasne- podałem zwój Cole'owi - rozejrzyjcie się jeszcze we trójkę, zaraz was dogonimy

Kai poprowadził mnie szybko między budynki, tam, gdzie nie było ludzi. Stanął na przeciwko mnie, i zaczął.

-Dobra, musze przyznać, że całkiem nieźle się maskujesz, ale mnie nie zwiedziesz. Gadaj co się dzieje-

Cholera, rozgryzł mnie. Miałem nadzieję, że jednak uda mi się dobrze zamaskować. No cóż, jak już się skapnął, to nie mam wyjścia.

-Od paru dni co nocy śni mi się koszmar. I to ten sam koszmar, każdej nocy. Jest tak realistyczny... że za pierwszym razem nie miałem pewności, czy to sen, czy jawa. Już totalnie nie wiem co się dzieje, boję się zasnąć, bo znowu nadejdzie. Kai, ja już nie wiem co robić.- ukryłem twarz w dłoniach i poczułem, jak mistrz ognia mnie przytula.

Odwzajemniłem uścisk. Poczułem ulgę, chyba właśnie tego potrzebowałem.

-Spokojnie stary, poradzimy sobie z tym. Wkońcu ninja nigdy się nie poddają, prawda?- powiedział, jak już odsuneliśmy się od siebie

-Dzięki Kai

-Przecież od tego są kumple, jak będziesz chciał się wygadać, to od razu pędź do mnie- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.

-Pewnie. Dobra, wracajmy do reszty, bo zaczną się niepokoić-

Kiwnął głową i wróciliśmy do miejsca, w którym zostawiliśmy Cole'a, Willow i Arina. Przeszliśmy kawałek do przodu, żeby ich dogonić i zobaczyliśmy mistrza ziemi idącego w naszą stronę, pewnie dojrzał nas już chwile wcześniej.

-Wszędzie mówią to samo, nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, klasyka- odparł jak tylko się do nas zbliżył

-Jak taki zwykły zwój może być taką zagadką?- powiedziałem w pół do siebie

-Zaraz, Cole, a gdzie są młodziaki?- spytał się go Kai

Rozejrzeliśmy się wszyscy. Faktycznie, dwójki brakowało

-Przecież jeszcze przed chwilą tu byli!- odezwał się podenerwowany Cole

Kai pacnął się dłonią w czoło

-Cole, jakim geniuszem trzeba być, żeby zgubić dwójkę nastolatków i to jeszcze własnego ucznia?

~oczami Willow~

Sekret Mocy // NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz