Rozdział 3. Najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie.

44 5 8
                                    

Siedziałam na kanapie, a raczej na jej sprężynach po turecku i chrupałam krakersy odnalezione w odmętach kuchennej szafki. Ana wróciła do domu dopiero następnego dnia.

– Czyli mówisz mi, że zostawiłaś nasz jedyny środek transportu... – Mój, ale Any to nie interesowało. – U obcego faceta? Gdzie ty masz mózg, Ella?

– Prawdopodobnie w dupie – odparłam zgryźliwie.

Ja i Ana to nie taka prosta sprawa. Nie miałam pojęcia, czy to, co nas łączyło to przyjaźń, czy współdzielenie niedoli. Przeprowadziła się ze mną do Northfield, bo tylko tu było nas stać na wynajem. A może z sympatii do mnie, trudno powiedzieć. Nasza relacja miała status to skomplikowane.

– Na pewno w dupie – parsknęła. – Skoro znów wracałaś z... – Uniosła brwi tak wysoko, że mogłaby nimi dotykać brudnych sufitów. – Upojnej nocy z Deanem...

– Nie wracałam z upojnej nocy. Potrzebował pomocy z posprzątaniem domu przed... – zamilkłam, bo to było gorsze, niż mi się wydawało.

Potrzebował ogarnąć dom przed randką. Z inną kobietą. A ja byłam zbyt dobra, żeby mu odmówić. Albo głupia. Albo oba.

– No, wyduś to z siebie – popędziła Ana i strzeliła palcami o długich różowych paznokciach.

– Spierdalaj – ucięłam rozmowę.

– No co, znów potrzebował mamusi, która ogarnie za niego dom? Chryste, Ella, jesteś taka durna.

– Przyganiał kocioł. – Rzuciłam w nią krakersem.

– Ja przynajmniej dostaję pieniądze za swoje usługi. – Uchyliła się przed chrupiącymi pociskami i zdeptała je wysokim obcasem w obrzydliwą puchatą wykładzinę. – Też mogłabyś spróbować.

– Nie interesuje mnie...

– Seks bez miłości – dokończyła. – Jesteś nudziarą, do tego biedną.

To nie do końca prawda, po prostu nie mogłabym na tym zarabiać. Spiorunowałam ją wzrokiem.

– To ja płaciłam ostatnio czynsz, gwiazdo.

– Nie moja wina, że tu nie ma klientów. – Odgarnęła nonszalancko długie, platynowe włosy na plecy.

Byłyśmy jak piękna i bestia. Z czego ja grałam rolę bestii.

– Damy radę – wymamrotałam pod nosem i skrzywiłam się lekko z powodu bólu w ramieniu.

– Nie bierzesz leków, widziałam puste buteleczki.

Anastazja rzuciła się obok i wbiła we mnie spojrzenie kocich oczu.

– Powiedz mi coś, czego nie wiem – poprosiłam.

– Kiedy miałaś ostatni atak?

Odwróciłam wzrok. O czym tu gadać?

– Ella. – Długie palce Any chwyciły mój podbródek.

– Wczoraj.

Ana zacisnęła usta w wąską kreskę.

– To dlatego hondzia się zepsuła?

– Nie. Zepsuła się dlatego, że jest stara i nic w niej nie naprawiamy.

– Boże, Ella. – Zakryła usta dłonią. – Czy ty miałaś atak u tego nieznajomego?! Przecież to było niebezpieczne!

– Cholera, Ana – warknęłam i rozsupłałam nogi. – Myślisz, że wywołuję to celowo? Że z własnej woli wpadłam w objęcia rycerza na białym koniu, jak pieprzona królewna Śnieżka?

To, co rozpoczął deszczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz