11. Odejście

1 0 0
                                    


Dzień zaczął się jak zwykle. Tylko... Bez jednej ważnej osoby. Bez Normana. Zniknął. Nie żyje i stał się pokarmem dla demonów. Krwiożerczych istot, które zjadały ludzi. W domu Grace Field House, o prawdzie wiedziały już o tylko 9 osób. Jednak Mama widziała tylko o pięciu. To była jedyna dobra rzecz w całej sprawie. Dzieci zjadły śniadanie oraz udały się na dwór aby się bawić. Dwie osoby, Emma i Melody usiadły przy drzewie. Ray został w domu. Nikt z nich nie miał siły na nic. Ich przyjaciel, brat z którymi się wychowywali, zginął. Nie ma go już w tym świecie. Nigdy go nie zobaczą. Następnie dni tak właśnie spędzali. Potem Melody nie miała siły dołączać do zabaw. Nawet jeśli nie musiałaby używać rąk. Nie miała siły.  Wraz z nią Anna oraz Nat szli czasem do domu. Tak naprawdę, oni się nie poddali. Ani Melody, ani Emma, ani Ray. Także żadna z innych osób, które wiedziały o prawdzie. 

- Skoro za murem jest klif, musimy ustalić jak możemy go pokonać! - powiedziała blondynka. 

- Ale jak? - zapytał się Nat. - Norman mówił, że klif jest ogromny! 

- Tyrolka... - powiedziała nagle Melody. 

- Co? 

- Zrobimy tyrolkę. Liny przerzucimy na drugą stronę i przejedziemy na nich wieszakami! - wyjaśniła Melody. 

- Genialne! - powiedziała Anna.

- Ale jak przerzucimy liny!? - zapytał Nat.

- Tu jest robota dla Laniego i Thoma. Oni zawsze mają szalone pomyły. Więc jeśli oni zaczną bawić się butelkami, które wystrzeliwują w górę, Mama prawdopodobnie nie będzie nic podejrzewać! - wyjaśniła bratu. 

- No tak. Mama teraz was bacznie obserwuje, więc nie będzie zbytnio uważać na nas! - powiedziała Anna. 

Tak zrobili. Anna i Nat wyjaśnili młodszemu rodzeństwu nową zabawę. Jak podejrzewali Mama zbytnio się tym nie przejęła. Podczas następnych tygodni, dzieci bawiły się na tyrolce a Lani i Thoma testowali butelki. Podczas tego czasu także dzieci sekretnie wykradały jedzenie oraz inne przedmioty które mogłyby im pomóc. Chowały je w studni, za domem. Robiły to dyskretnie oraz ostrożnie. Nie wiedzieli czy Mama nagle nie zainteresuje się ich zachowaniem. Cała dziewiątka uważała, każdy ich ruch musiał być przemyślany, inaczej cały plan runie i nie uciekną. Poświęcenie Normana, śmierć ich rodzeństwa.. To wszystko pójdzie na nic! Wszystko musi wyjść doskonale. Emma, Ray i Melody musieli udawać zdruzgotanych, a reszta musiała uważać na swoje zachowanie. Tak minął im miesiąc. Miesiąc odkąd Norman odszedł. Oraz miesiąc do prawdziwej ucieczki. Prawdziwa ucieczka planowana jest na 12-ste urodziny Ray'a. W noc. W końcu nadgarstek Melody wyzdrowiał. Wszystko szło dobrze. Za dobrze. To uśpiło ich czujność. 7 grudzień. Śniadanie. 

- Melody, skarbie mogłabyś tu podejść. - zapytała się Mama.

- T-tak. - odpowiedziała nerwowo. O co mogło chodzić?! Czy ona wykryła ich plan!? Co ta kobieta planuje!? Co wie?! 

- Moje gratulacje! Bardzo miła para chciałaby cię zaadoptować! Przyjdą po ciebie tego wieczoru!- oznajmiła Izabella. 

- Naprawdę?! To super! - odpowiedziała jej Melody z fałszywym uśmiechem. Co.. Przecież dopiero wysłali Normana... Dlaczego ona zostaje wysyłana?! 

- Gratulacje Melody! - zaczęły mówić dzieci. - Będziemy tęsknić! Pobaw się dzisiaj z nami! - kontynuowały. 

- Dobrze, ale po obiedzie! - powiedziała odwracając się. 

Patrzyła na inne dzieci znające prawdę. Każde z nich miało na sobie uśmiech, ale w ich oczach widać było strach. Po teście dzieci zrobiły pranie. Nadszedł czas na obiad. W końcu przerwa. 

Historia o Melody (Tymczasowe Zawieszenie!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz