rozdział XIV

105 16 5
                                    

Chłopak siedział jeszcze przez krótki czas, intensywnie zastanawiając się co takiego oderwało Konstancję od telefonu i pisania z nim. I w jednej chwili poczuł obrzydzenie do siebie z powodu tego, że nie pozwolił jej przyjść, że skłamał. Bo on wcale nie był zajęty. A przynajmniej nie tak bardzo, by nie mieć czasu dla niej. Zapatrzony w sufit Aleksander czuł się coraz bardziej skrępowany własnymi decyzjami. Nie mógł oderwać myśli od Konstancji, od tego, co się z nią dzieje, od tego, jak bardzo chciałby być dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem. Jednak lęk przed odrzuceniem, przed zranieniem się, paraliżował go niczym pętla na jego sercu.

Kosta pełna emocji, których nie chciała odczuwać i przede wszystkim nie rozumiała, skąd się one wzięły, wróciła do swojego pokoju. Jeszcze raz rzuciła spojrzeniem przez okno, po czym opadła na łóżko, nawet nie ściągając kurtki czy butów. Była zupełnie rozbita, nie mając pojęcia, co ma ze sobą zrobić. Postanowiła poradzić sobie z tymi emocjami jedynym sposobem, jaki znała. Zebrała się z łóżka i poszła do salonu. Tam, ruszyła prosto do komody, która w jej domu służyła za barek. Stamtąd wzięła pierwszą lepszą butelkę wina. Otworzyła ją i wzięła z niej kilka sporych łyków. Od razu lepiej...

Gdy alkohol zaczął działać, Konstancja poczuła, że napięcie i irytacja powoli ustępują miejsca odrętwieniu. Usiadła na kanapie, z butelką wina w jednej ręce, zastanawiając się, co się dzieje w jej głowie. Przecież ona nigdy nie ubiegała się o niczyją uwagę. Zanim się zorientowała, butelka wina była już prawie pusta. Zmarszczyła brwi, wpatrując się w resztki czerwonego płynu.

Zrezygnowana, ale z nowym, pijackim zapałem, Konstancja zdecydowała, że pójdzie do Aleksa. Wstała chwiejnie i bez większego zastanowienia wyszła z domu, kierując się w stronę jego mieszkania.

Aleksander, wciąż z gitarą w dłoniach, nie mógł skupić się na muzyce. Myśli o Konstancji wciąż krążyły w jego głowie. W końcu odłożył instrument na bok i położył się na łóżku, wpatrując się w sufit. Zastanawiał się, co by się stało, gdyby pozwolił jej przyjść. Co by jej powiedział? Co ona by mu powiedziała? Gdy był już na granicy snu, usłyszał pukanie do drzwi. Zmarszczył brwi i wstał, idąc w stronę wejścia. Kiedy otworzył drzwi, zobaczył Konstancję, która ledwo trzymała się na nogach.
— Kosta? Co ty tu robisz? — Zapytał zaskoczony.
— Przyszłam do ciebie. — Odpowiedziała, chwiejąc się. — Wpuścisz mnie?
Aleksander odsunął się, robiąc miejsce, by mogła wejść. Konstancja zatoczyła się do środka i usiadła na kanapie w salonie, po czym upiła ostatni łyk z butelki, którą wciąż trzymała w ręce.
— Chyba trochę przesadziłaś, co? — Zapytał, próbując złapać jej spojrzenie.
— Z niczym nie przesadziłam. — Odpowiedziała, patrząc na niego z wyrzutem. Aleksander westchnął, siadając obok niej.
— Po co przyszłaś? — Zmienił temat, przyglądając się jej uważnie.
— Sprawdzić, czym jesteś tak zajęty... — Uśmiechnęła się szeroko ruda, siadając na chłopaku okrakiem. — Aleks... — Powiedziała, podnosząc głowę i patrząc mu w oczy z lekko zamglonym wzrokiem. — Wiesz, że jesteś całkiem przystojny? — Aleksander zmarszczył brwi, zaskoczony jej słowami.
— Kosta, jesteś pijana. Może lepiej będzie, jak się położysz i odpoczniesz. — Westchnął ciężko. Konstancja uśmiechnęła się szeroko, ignorując jego sugestię.
— Nie, naprawdę. Dlaczego nigdy o tym nie rozmawialiśmy? — Zaczęła przesuwać palcem po jego ramieniu, co sprawiło, że przebiegła go gęsia skórka.
— Kosta, przestań. To nie jest dobry moment na takie rozmowy. — Powiedział, zsuwając ją z siebie i wstając z kanapy. Konstancja jednak nie dała za wygraną. Chwiejnie i ledwo wstała z kanapy, podchodząc do chłopaka, a jej twarz była teraz niebezpiecznie blisko jego.
— A może to jest idealny moment? — zapytała, patrząc mu prosto w oczy. — Może właśnie teraz powinniśmy być ze sobą szczerzy?— Aleksander czuł, jak jego serce bije szybciej. Był rozdarty między pragnieniem a rozsądkiem. Wiedział, że Konstancja jest pod wpływem alkoholu i jej słowa mogą nie mieć takiego samego znaczenia na trzeźwo.
— Musisz się położyć. — Powiedział spokojnie, zaczynając prowadzić dziewczynę do swojego pokoju. — Moi rodzice zaraz wracają, lepiej, żeby cię nie widzieli w takim stanie.
— Jak to jest, Wasiluk? — Zapytała łamiącym się głosem, gdy drzwi od pokoju chłopaka zamknęły się. — Jeszcze jakiś czas temu łaziłeś za mną wszędzie! — Krzyknęła, uderzając go w pierś. — A teraz ja muszę się za tobą uganiać, jak pojebana! — Zaczęła płakać. Aleks objął ją, zamykając w szczelnym uścisku.
— Ruda, uspokój się. — Powiedział cicho. — Jesteś pijana, nie wiesz co mówisz. — Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko przytuliła go do siebie mocniej. Po chwili się wzdrygnęła, odrywając od chłopaka.
— Doskonale wiem, o czym mówię! — Krzyknęła, ocierając w złości łzy z policzków. Ich miejsce jednak zastąpiły nowe. — Ty też to wiesz, Wasiluk.— Aleksander, czując narastające napięcie, próbował ją uciszyć.
— Kosta, przestań ryczeć. Moi rodzice zaraz wrócą. — Powiedział, lecz dziewczyna nie zamierzała się uspokoić.
— Nie obchodzi mnie to! — Odpowiedziała zła, nie zniżając tonu głosu. — Zawsze musi być tak, jak ty sobie życzysz! Kiedy ty chcesz się spotkać, to ja muszę znaleźć czas, ale kiedy to ja pytam, czy się spotkamy, to nagle nie masz czasu! — Policzki rudej były coraz bardziej mokre od łez. — I niby czym ty byłeś taki zajęty? — Zapytała nagle. — Bo z tego, co widzę, to gówno robiłeś! — W tym momencie Aleks usłyszał, jak drzwi wejściowe otwierają się, a jego rodzice wchodzą do domu. Panika rozlała się po jego twarzy. — Kosta, zamknij się. — Powiedział, łapiąc dziewczynę za ramiona.
— Nie odzywaj się tak do mnie! — Zawołała oburzona. — Jak ci brakuje argumentów, to ja muszę się zamknąć! — Zdesperowany, aby ją uciszyć, Aleksander zrobił jedyną rzecz, która przyszła mu na myśl. Pochylił się i pocałował ją. Przez chwilę Konstancja była zaskoczona, ale potem odwzajemniła pocałunek z uśmiechem.
— Musisz się położyć. — Powiedział cicho po chwili. Kosta, o dziwo, posłusznie zdjęła buty i kurtkę i położyła się na łóżku chłopaka.
— Chodź tu Wasiluk. — Powiedziała cicho. Chłopak westchnął ciężko, kładąc się obok niej do łóżka.
— Tylko już nie rycz. — Wyszeptał, wycierając jej łzy. — I się nie odzywaj. — Dodał, słysząc kroki swoich rodziców na schodach. Przyciągnął rudą do siebie, po czym przykrył ich w całości kołdrą.
— Aleks... — Do pokoju weszła matka chłopaka. — Wszystko w porządku?
— Tak mamo. — Powiedział cicho chłopak, kładąc dłoń na ustach Kosty, żeby ta na pewno się nie odezwała. — Serial oglądałem, ale już idę spać.
— No dobrze. — Westchnęła kobieta. — Dobranoc. — Dodała, zamykając drzwi. Chłopak spojrzał na Konstancję. Spała wtulona w niego, jak małe dziecko. Westchnął ciężko, samemu zamykając oczy.

Konstancję obudziły promienie słońca na jej twarzy. Następnie poczuła czyjś oddech na swoim policzku. Spojrzała w bok. Westchnęła ciężko, rozglądając się po pokoju.
— Kurwa...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 24 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝑑𝑒𝑘𝑎𝑑𝑒𝑛𝑐𝑗𝑎 | 𝑓𝑢𝑘𝑎𝑗.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz