Rozalio Roso, ty głupia, pusta, tępa idiotko.
Oddychałam ciężko starając się jak najszybciej ubrać i opuścić zaplecze mojej pracy, którą w każdej sekundzie mogłam stracić.
- Hej, wyluzuj trochę.- Oliwier śmiał się z moich ruchów i leżał połowicznie ubrany na szarej kanapie.
- Wyluzuj? Wyluzuj?! Przychodzisz tu niewiadomo po co... A nie, przepraszam! Przychodzisz tu żeby znów zaciągnąć mnie siłą do łóżka!- Krzyczałam w pośpiechu zakładając bluzę.
- Siłą? Bratz kogo ty oszukujesz.- Blondyn roześmiał się głośno, a ja schyliłam się podnosząc jego koszulkę.
- Ubieraj się i wypad!- Rzuciłam w niego zawiniętym w kulkę ubraniem i na szybko podeszłam do lustra poprawiając rozczochrane włosy.
- Mieliśmy pogadać.- Chłopak założył koszulkę i stanął za mną uważnie mi się przyglądając.
- Było minęło, won.
Złapałam swoją torebkę i otworzyłam drzwi w pośpiechu pokazując chłopakowi kierunek, w którym ma się udać. Kiedy w końcu to zrobił, ja wyszłam zaraz po nim.
- I co teraz? Do trzech razy sztuka?
Przewróciłam oczami załamana i wyszłam za bramę szybkim krokiem, idąc w stronę autobusu.
- Teraz będziesz mnie ignorować do końca świata i dzień dłużej?- Blondyn zaśmiał się promiennie i podbiegł, zrównując ze mną tempo. - Gdzie idziemy?
- W dwa zupełnie inne kierunki. Do domu. Ja do swojego, ty do swojego.- Rzuciłam zdenerwowana, ale chłopak dalej nic sobie z tego nie robiąc za mną podążał. - Przysięgam, że zaraz stracę do ciebie cierpliwość.- Gwałtownie się zatrzymałam i spojrzałam na Oliwiera wściekłym spojrzeniem. - Czego ty jeszcze chcesz?!
Chłopak zatrzymał się speszony i podrapał się niezręcznie po karku.
- Właściwie to... Nie wiem? Chce po prostu cię poznać, pogadać... Jezu nie wiem, okej?
- Oliwier przysięgam... Nie jestem typem osoby, która chce się "poznać", daj sobie spokój.- Przewróciłam po raz kolejny oczami i odwróciłam się z zamiarem odejścia, jednak ręka chłopaka ciasno zacisnęła się na moim nadgarstku.
- Dasz się przynajmniej odwieźć do domu? Jest późno, a ja czuję się za ciebie odpowiedzialny.
Jestem tak kurewsko idiotyczna, że sama się sobie dziwię. Czy właśnie siedzę w samochodzie chłopaka, któremu kazałam zostawić mnie w spokoju?
Boże, przecież ja sama pcham się w paszczę lwa!
- Nie spinaj się tak. Nie zgwałcę cię przecież.- Oliwier prychnął skupiając się na drodze, a ja nerwowo stukałam paznokciami o kolano.
- Jakbyśmy już tego nie przeżyli... I to dwa razy.
- Hej! To nie był gwałt!- Blondyn spojrzał na mnie, a ja natychmiast skierowałam swoje palce na jego policzek, odwracając jego głowę w stronę jezdni.
- Zaraz zostaniesz gwałcicielem i mordercą w jednym.- Spojrzałam za okno i dojrzałam znajome okolice.
Jeszcze tylko kilka minut.
- Nie mów tak, bo czuję się niekomfortowo...- Odwróciłam wzrok w kierunku chłopaka, który mocniej zacisną ręce na kierownicy. Westchnęłam cicho i spuściłam wzrok na swoje dłonie.
- Wiem, że oboje się na to zgodziliśmy. Nie winię cię za nic. Po prostu musimy zadbać o to żeby to już się nie powtórzyło.
- Dlaczego?- To pytanie zbiło mnie kompletnie z tropu.
CZYTASZ
Broken Rules | Oliwier Kałużny
FanfictionNiefortunna seria wydarzeń, w której jedna, wspólna noc zamienia się w codzienne "dzień dobry" i "dobranoc". "- No nieźle. Lalka bratz i dzieciak wyjęty z kanału Genzie? Jesteśmy prawie jak Timothée Chalamet i Kylie Jenner. - Ja bym tego nie odbiera...