1

178 10 5
                                    

Cała historia zaczyna się w piekle tuż po pokonaniu eksterminacji, Księżniczka Charlie zaproponowała swojemu ojcu aby zamieszkał z nimi w hotelu. Lucyfer od razu się zgodził, oczywiście jedna osoba była przeciwna temu pomysłowi, czyli Alastor. Charlie przydzieliła mu pokój na drugim końcu hotelu, żeby się nie pozabijali, lecz na tym samym piętrze co Alastor, co nie przypadło to do gustu żadnemu z nich.

Lucyfer po wypakowaniu się i ułożeniu swoich cennych kaczuszek na biurko, poszedł do kuchni coś zrobić sobie na kolację, po drodze wpadł na Radiowego Demona. Jak można się domyślić nie zakończyło się to dobrze, a dokładniej mówiąc zakończyło się to rozwaloną ścianą, było by gorzej gdyby nie Charlie i Vaggie, które od razu zainterweniowały.

Mijały kolejne tygodnie a z nimi było coraz gorzej, Lucyfer i Alastor dokuczali sobie nieustannie, Charlie nie wiedząc co z nimi robić, postanowiła że zrobi interwencje, zawołała wszystkich do salonu. 

- Dobrze że wszyscy jesteście, jak wiecie mamy tutaj nie małe problemy z moim tatą i Alastorem, którzy cały czas dokuczają sobie niszcząc wszystko dookoła - Zaczęła mówić Charlie.

- No nie da się nie zauważyć - Wtrącił się Angel pokazując na rozwaloną kanapę i parę innych rzeczy.

- Dałam na chwilę im zajęcie żebyśmy mogli pogadać - powiedziała Vaggie.

- Bardzo dobrze! To teraz jakie macie pomysły co z nimi zrobić? - odpowiedziała księżniczka entuzjastycznie. 

- Ja bym ich trzymała z daleka od siebie - odpowiedziała Vaggie z groźną miną.

- Vaggie, chodzi o to żeby ich pogodzić, sądzę że powinniśmy dać im jakieś wspólne zajęcie - zaproponowała Charlie.

Charlie myślała co oboje lubią robić.

- Może niech razem ugotują coś lub upieką, w końcu oboje lubią gotować -  Charlie.

- Charlie... twój tata umie gotować tylko naleśniki - Powiedziała zażenowana Vaggie.

- Zawsze coś! - Powiedziała Charlie idąc szybko po tą dwójkę.

Charlie i Vaggie poszły po Alastora i Lucyfera z zamiarem wyciągnięcia ich do kuchni, by zrobili wspólnie obiad i deser. Jak można było się spodziewać to oboje się opierali, ale w końcu zgodzili się ze względu na Charlie.

- Dobra musicie wymyślić oraz zrobić obiad i deser, dacie radę! - Powiedziała księżniczka, Vaggie tylko skarciła ich wzrokiem aby się nie opierali.

Charlie i Vaggie wyszły na randkę, Angel był w pracy, w hotelu zostali tylko oni oraz Husk i Niffty, by „pilnować Króla Piekła oraz Radiowego Demona”. Jak można się domyślić żadne z nich tego nie robiło, Husk siedział przed barem i pił, a Niffty zabijała robaki.

Jako pierwszy postanowił przerwać ciszę Lucyfer.
- Tak właściwie to co robimy? -

- Ja robię Jambalaye, ty się zajmij deserem - On powinien wyjść za tą Jambalaya.

- Umm... A naleśniki mogą być? -

- No chyba sobie żartujesz? - bardziej stwierdził niż zapytał - Umiesz gotować cokolwiek innego niż naleśniki? -

- Pff no jasne że tak! -

- Tak? To w takim razie co? -

- Eee... -

- Tak myślałem, masz tutaj przepis na szarlotkę - Podał mu książkę kucharską i zajął się Jambalayą.

Lucyfer za to próbował zrobić szarlotkę ale jakoś nie specjalnie mu wychodziło. Alastor widząc to zaczął się śmiać, Lucyfer to usłyszał i rzucił go mąką.

- No i co robisz?! - Alastorowi po tym co zrobił ten Król Piekła o rozmiarze mrówki, urosły rogi, a oczy zmieniły kolor.

- Po chuj się ze mnie śmiejesz Rudzielcu?! - w tle było słychać radiowe szumy.

- To jest malinowy! Widać że blondyn - jego uśmiech poszerzył się automatycznie w chytry sposób.

- PIERDOL SIĘ! - urosły mu rogi, a oczy zmieniły kolor na krwistoczerwony.

- Odezwał się ten co nawet gotować nie potrafi -

- A ty jesteś sadystą, który wpierdala na okrągło Jambalaye -

- Ja przynajmniej mam hormon wzrostu -

- Ja przynajmniej nie wyglądam jak jeleń psychopata -

- Mnie przynajmniej żona nie zostawiła (jakby wogóle ją miał) - W Lucyferze coś pękło po tych słowach, nie zamierzał tolerować zachowania tego zjeba. Wysunął skrzydła, niezwykle silne i zakończone ostrymi piórami.

Swoimi skrzydłami przytwierdził Radiowego Damona do ściany, a ostre końcówki skrzydła trzymał przy jego szyi.

- Jeszcze raz coś takiego usłyszę w moją stronę to nie ręczę za siebie - Mówił spokojnie lecz jednocześnie jego głos miał groźny ton - Rozumiemy się? -

- Nie - Alastor wysunął macki i próbował odepchnąć Lucyfera, ale Król był szybszy i zanim zdążył cokolwiek zrobić, on pokazał na czym polega Pycha.

Lucyfer użył swojej magii, żeby omamić przeciwnika. Alastor stał nieruchomo, nie mógł nic zrobić. Próbował się wyrwać ale upadły anioł był zbyt silny, wiedział że to Król Piekła ale sądził, że da sobie z nim rady.

W tym samym czasie, gdy Alastor próbował się temu oprzeć, upadły miał świetną zabawę. Powoli rozgryzał tajemniczą osobowość młodszego, nie było to łatwe bo była ona bardzo ukryta.

W końcu diabeł odpuścił, wyczarował szarlotkę którą miał upiec i poszedł do baru. Alastor po chwilowym zastanowieniu się co miał robić, wrócił do robienia Jambalaye.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Koniec rozdziału - 746 słów, mam nadzieję że na pierwszy rozdział wystarczy, chciałabym żeby to się dłużej rozkręcało, aby było więcej rozdziałów. Będę na zapas pisać i postaram się wrzucić jeden rozdział na 2 dni.

Miłego dnia/nocy!

Niedaleko Pada Jabłko Od Jabłoni |Radioapple|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz